Igrzyska w Soczi zakończone

Przed Igrzyskami w Soczi agencja Associated Press typując ilość zdobytych medali przez poszczególne kraje, w przypadku reprezentacji Polski postawiła na liczbę cztery. Wśród tych krążków miały być dwa złote, po jednym srebrnym i brązowym. Taka ilość zdobytych krążków z najcenniejszego kruszcu oznaczałaby podwojenie naszego dotychczasowego dorobku złotych medali, jeżeli chodzi o wszystkie wcześniejsze olimpiady zimowe.

Nasi sportowcy (co ostatnio często im się nie zdarza) sprawili nam jednak miłą niespodziankę. Nie zawiedli główni faworyci do medali czyli Justyna Kowalczyk i Kamil Stoch, którzy swoje medale zdobyli w niesamowitych okolicznościach, przy okazji dostarczając kibicom ogromnych emocji. Kamil Stoch z biało-czerwoną szachownicą na kasku pod rosyjskim niebem zdeklasował konkurencję podczas konkursu na średniej skoczni. Już po pierwszej serii tego konkursu było praktycznie wiadomo, że to Polak zostanie mistrzem olimpijskim. Ostatecznie swoich konkurentów wyprzedził o 12.7 pkt. Konkurs na skoczni normalnej był bardziej wyrównany, a pasjonującą walkę o złoto stoczył Stoch z 42 letnim weteranem z Japonii – Noriakim Kasaim. Ostatecznie „rakieta z Zębu” wyprzedziła rywala o 1.3pkt.

W konkursie drużynowym liczyliśmy na miłą niespodziankę i medal naszej drużyny startującej w składzie; Kamil Stoch, Maciej Kot, Jan Ziobro i Piotrek Żyła. Niestety tym razem się nie udało. Rywale z Niemiec, Austrii i Japonii skakali niemalże bezbłędnie, a naszym zdarzyły się dwie wpadki. To nie zmienia faktu, że skoczkowie zajęli najlepsze – 4 miejsce w historii swoich startów na Igrzyskach Zimowych.

Wielką faworytka do złota szczególnie na swoim koronnym dystansie 10 km klasykiem była Justyna Kowalczyk. Nasza królowa nart trzy tygodnie przed startem w Soczi doznała pechowej kontuzji stopy. Od początku zmagań w Rosji startowała na lekach przeciwbólowych i co się z tym wiąże, z blokadą psychiczną. Bieg łączony na 15 km ukończyła na 6 miejscu co w kraju zostało przyjęte sceptycznie. Jak to w Polsce bywa zaczęły pojawiać się głosy krytykujące zawodniczkę z Kasiny Wielkiej. Byli tacy którzy mówili, że powinna zrezygnować z występu na olimpiadzie, a nawet twierdzili, że blokuje miejsce w kadrze innym. Kowalczyk jak zwykle jednak zrobiła swoje na 10 km klasykiem. Biegnąc z kontuzją zdystansowała rywalki wygrywając złoto (swoje drugie na olimpiadzie – w Vancouver triumfowała na 30km) ze sporą przewagą. Jej tempa nie wytrzymała faworytka Marit Bjoergen, która przybiegła albo raczej dotarła do mety dopiero na 5 miejscu.

Największą radość i zarazem największą niespodziankę sprawił nam skromny strażak z Polski, który potrafił zgasić pewnego siebie panczenistę z Holandii (reprezentanci tego kraju w rywalizacji panczenistów na olimpiadzie zgarniają wszystkie złota, a czasami nawet zajmują całe podia). Zbigniew Bródka zdobył złoty medal w łyżwiarstwie szybkim na dystansie 1500 m. Polak wygrał z  Koen’em Verweij’em o 0,003 sekundy. Holender początkowo uzyskał identyczny czas, jak Polak, jednak po dokładnej analizie przegrał z naszym reprezentantem o ok. 4 cm.

Po sukcesach Stocha, Bródki i Kowalczyk wszyscy z niecierpliwością czekaliśmy na drużynową rywalizację panczenistów. Nie zawiedli zarówno mężczyźni, jak i nasze panie. Polska ekipa w składzie Bródka, Niedźwiedzki, Szymański sięgnęła po brązowy medal. W ćwierćfinale nasi reprezentanci pokonali Norwegów. Półfinał igrzysk przyniósł sromotną porażkę z niesamowitymi Holendrami. W wyścigu, którego stawką był najniższy stopień podium, Polacy pokonali Kanadyjczyków. Do wielkiego finału po zwycięstwach nad Norweżkami i Rosjankami awansowały panczenistki. Drużyna, w której wystąpiły Katarzyna Bachleda-Curuś, Natalia Czerwonka i Luiza Złotkowska w wyścigu o złoto uległa Holenderkom.

Czy w obliczu najlepszego w historii startu naszej reprezentacji na Zimowych Igrzyskach olimpijskich możemy mieć jakieś pretensje do pozostałych naszych sportowców?

Wydaje się, że zawiodły biathlonistki, które w sztafecie zajęły dopiero 10. miejsce, a i indywidualnie ich występy nie wyglądały za dobrze, szczególnie jeśli chodzi o liderki kadry czyli Krystynę Pałkę i Magdalenę Gwizdoń, które na Soczi nie trafiły z formą. Pretensji nie można mieć do młodszych Weroniki Nowakowskiej Ziemniak i Moniki Hojnisz. Ta ostatnia w biegu ze startu wspólnego zajęła bardzo dobre szóste miejsce.

O biathlonistach ciężko powiedzieć coś pozytywnego. Od zakończenia kariery przez Tomka Sikory są oni tylko tłem dla poważnej rywalizacji.

Co warto zauważyć z olimpijskich wydarzeń w skali międzynarodowej?

Na pewno wyczyny dwóch kolejnych weteranów. 40-letni saneczkarz Armin Zoeggeler zdobył szósty medal (w Soczi brązowy) w historii swoich występów na igrzyskach – nieprzerwanie kolekcjonuje krążki od olimpiady w Lillehammer (1994). Trzynaście medali olimpijskich ma w swojej kolekcji Ole Einar Bjoerndalen (dzięki czemu stał się najlepszym sportowcem igrzysk zimowych). W Soczi Norweg zgarnął dwa złota; indywidualnie i w sztafecie mieszanej.

Jak już wspominaliśmy rywalizację panczenistów zdominowali Holendrzy, którzy np. w wyścigu na 500 m zajęli całe podium: złoty medal przypadł Michelowi Mulderowi, srebrny Janowi Smeekensowi, a brązowy Ronaldowi Mulderowi, który jest bratem bliźniakiem triumfatora na tym dystansie.  Jeszcze lepiej na 1500 m spisały się Holenderki, które przedstawicielki innej nacji nie dopuściły nawet do pechowego czwartego miejsca.

Pierwszy w historii igrzysk konkurs skoków narciarskich kobiet wygrała Carina Vogt z Niemiec. Białorusinka Daria Domraczewa wywalczyła, aż trzy złote medale. Biathlonistka wygrała w biegu na 12,5 km, w rywalizacji indywidualnej na 15 km i w biegu pościgowym na 10 km. Pierwszy raz na igrzyskach, akurat tych w Soczi, zdarzyło się, że przyznano dwa złote medale w jednej konkurencji narciarstwa alpejskiego. Tina Maze i Dominique Gisin miały identyczny – najlepszy czas w zjeździe.

Nie lada wyczynem mogą poszczycić się hokeistki z Kanady. Jak na przedstawicielki ojczyzny tej dyscypliny wypada, zdobyły one czwarte z rzędu złoto olimpijskie. W finale wygrały 3: 2 z USA, chociaż przegrywały w tym spotkaniu już 0:2. Amerykanki zdobywając m.in. to srebro podtrzymały swoją narodową tradycję. Sportowcy z tego kraju, jako jedyna reprezentacja, zdobywali każdego dnia igrzysk przynajmniej jeden medal.

Już faza grupowa turnieju hokejowego pokazała, które drużyny będą się liczyć w walce o olimpijskie medale. W pierwszym starciu gigantów Amerykanie po rzutach karnych pokonali Rosjan. „Sborna” od początku nie prezentowała się najlepiej. Druga pozycja w grupie zmusiła gospodarzy do walki o ćwierćfinał. W nim Rosjanie zmierzyli się z Finami. Świetna dyspozycja Mikaela Granlunda i Teemu Selanne sprawiła, że to Suomi zagrali o finał ze Szwedami. W meczu, będącym powtórką finału igrzysk olimpijskich sprzed ośmiu lat „Trzy korony” pokonały Finlandię 2:1. W drugim półfinale broniący tytułu Kanadyjczycy 1:0 ograli Amerykanów. W meczu o złoto „Klonowe liście” wykorzystały kilka fatalnych błędów Szwedów. Kanada wygrała 3:0 i obroniła mistrzowski tytuł wywalczony w Vancouver.

Co z turnieju olimpijskiego na swojej ziemi najbardziej zapamiętają Rosjanie? Ich reprezentacja zdobyła sporo medali i wygrała klasyfikację medalową. Gospodarzom najbardziej jednak w pamięci utkwi porażka ich hokejowej reprezentacji w ćwierćfinale turnieju i to w dodatku z Finlandią. Są tacy którzy za jedno upragnione hokejowe złoto z pocałowaniem ręki oddaliby wszystkie pozostałe medale.

Sport/RIRM

Obszerne podsumowanie XXII Zimowych Igrzysk Olimpijskich już jutro…

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl