pixabay.com

Dr W. Bodnar: Dawka remdesiviru potrzebna w leczeniu jednego pacjenta z COVID-19 to koszt ok. 10 tys. zł, a amantadyny – ok. 10 zł. Stosowanie amantadyny wyraźnie skraca czas choroby

Koszt dawki leku remdesivir potrzebna w leczeniu jednego pacjenta wynosi około 10 tys. zł, a amantadyny – około 10 zł. Amantadyna jest przy tym bardziej skuteczna. Amantany i pochodne to grupa leków przeciwwirusowych, przeciwzapalnych. Działają przeciwobrzękowo, przeciwbakteryjnie, przeciwcukrzycowo i pomocne są w neurologii. Efekt leczniczy jest dużo lepszy od dotychczasowego leczenia objawowego stosowanego na świecie, bo nie dochodzi do tak mocnych zniszczeń w chorobie. Stosowanie amantadyny wyraźnie skraca czas choroby i ilość powikłań – mówi w rozmowie z red. Anetą Przysiężniuk-Parys dr Włodzimierz Bodnar, pulmonolog, który od 30 lat stosuje leczenie amantadyną. 

***

 

Wyleczył Pan amantadyną z COVID-19 około 500 osób. Kiedy zaczął Pan stosować ten lek?

– Już w marcu zauważyłem, że amantadyna pomaga w leczeniu chorych na COVID-19. Zawiadomiłem o tym Ministerstwo Zdrowia. Miałem wtedy pojedyncze przypadki zachorowań i pacjenci leczeni amantadyną reagowali pozytywnie. Objawy się cofały. Ministerstwo Zdrowia do dziś mi nie odpowiedziało. Obecnie kończę publikację naukową na próbie 100 pacjentów, potwierdzającą skuteczność amantadyny. Z moich danych wynika, że lek przyjęło w Polsce kilkadziesiąt tysięcy pacjentów, kilka tysięcy z pewnością dzięki niemu przeżyło.

Kiedy najlepiej zaordynować chlorowodorek amantadyny?

– Jeżeli mamy objawy typowe, i to kilka, gdzie z wielkim prawdopodobieństwem oceniamy, że jest to choroba COVID-19, to podajemy amantadynę. Niezależnie od tego, czy jest już wynik testu, czy nie. Warto podjąć leczenie nawet zanim go otrzymamy. Jeśli mamy objawy i liczymy na to, że może nam przejdzie, i jeszcze czekamy na wynik testu – to jest zmarnowany czas. Jeżeli choroba trwa 6-8 dni i nic nie robimy, to większość ludzi już ma komplikacje. Pamiętajmy, że to istotne, bo specyfiką koronawirusa są powikłania, i to dosyć ciężkie. Grypa nie dawała ich aż tak wielu.

Jednak lek nie może w chwili obecnej być stosowany w tym wskazaniu.

– To jest zadziwiające. Dzieje się tak, mimo że kilkaset ludzi było leczonych w Polsce przeze mnie, a w całym kraju tysiące, bo wielu lekarzy nim leczyło. Nie ma obecnie skuteczniejszej terapii niż ta i ten lek bezwzględnie eliminuje wirusa. Żaden lek dotychczas się nie sprawdził. Światowa Organizacja Zdrowia co rusz wykreśla kolejne specyfiki, bo okazuje się, że przestają działać. A tu my mamy leczenie przyczynowe, tzn. eliminujemy czynnik chorobowy. Im szybciej to zrobimy, tym mamy lepszy efekt i nie ma ryzyka powikłań. Oczywiście lek podajemy także w zaawansowanej chorobie, działa na wirusa niezależnie od nasilenia objawów. Jednak wiadomo, że podawanie na ostatnim etapie jakiegokolwiek leku – czy to będzie amantadyna, czy to będą antybiotyki – jest mniej efektywne. Kiedy człowiek jest na respiratorze, ma potężne zniszczenia. To praktycznie oznacza mniejsze możliwości przeżycia bez względu na zastosowaną terapię.

Podstawowy zarzut to brak dowodów i badań, które mogą świadczyć o skuteczności.

– A ja bym w takim razie zapytał, czy wszystkie leki stosowane w COVID-19, np. przeciwgorączkowe, które obecnie są w leczeniu, zostały przebadane, czy w tej chorobie są skuteczne, czy nie. Teraz natomiast jest straszenie amantadyną, że działa niekorzystnie, a przecież my ten lek stosujemy w ciężkich urazach mózgowych, u pacjentów po wypadkach w bardzo krytycznych sytuacjach, gdzie jest zagrożone ich życie. Dajemy 600 mg dziennie przez 6 tygodni, bo takie są zalecenia. I nie potwierdzono u nich skutków ubocznych. Dlatego straszenie, że jest tak toksyczna i niebezpieczna, to są dane nieprawdziwe i niezgodne z wynikami naukowymi. Mówiąc o amantadynie w taki sposób, świadczy to o niekompetencji ludzi, którzy ją krytykują. Jest to też nieetyczne i kłamliwe.

To trochę błędne koło. Mówi się, że nie ma szerokich badań, ale z drugiej strony nie chce się ich przeprowadzić.

– Jeszcze nigdy w żadnej chorobie zakaźnej tego typu nie było przeleczonych tak wielu pacjentów jak obecnie w Polsce. My mówimy przecież w tej chwili o tysiącach, nie tylko o moich pacjentach, którzy brali amantadynę, w większości z bardzo pozytywnym efektem. Nie mam skarg pacjentów, którzy twierdzili, że im zaszkodziła, a wręcz odwrotnie. Jest wiele monitów od ludzi, którym pomogła, i są przekonani, że gdyby nie ten lek, toby nie żyli lub skończyliby z ciężkimi powikłaniami. To są niezbite dowody, takiej sytuacji na świecie nie było. Niestety, może gdyby się okazało, że to było 2 tysiące celebrytów czy polityków wyleczonych, to pewnie by to przyjęto, ale to dotyczy zwykłych pacjentów, którzy nie mają takiej siły przebicia.

W sprawie praktyki leczenia amantadyną zawrzało w środowisku medycznym, a na Pana spadła fala krytyki ze strony kolegów po fachu.

– Mogę to wytłumaczyć jedynie niewiedzą. Jeśli ktoś nie zna reakcji chemicznej i dynamiki leku i nigdy go nie stosował, nie obserwował efektu ani sam nie przyjmował, nie ma pojęcia, o czym rozmawiamy. Ci ludzie nie uznają żadnych argumentów, chcą obalić tylko mój sposób leczenia. Szczególnie jest to bulwersujące, gdy robią to osoby z tytułami naukowymi i na eksponowanych stanowiskach w szpitalach czy innych instytucjach. To jest zniżanie się do poziomu podstawówki czy przedszkola, gdy mówimy: „Nie, bo nie. Ja będę rozdawał zabawki i dyktował warunki”.

Są też doniesienia na Pana do prokuratury.

– Tak, jedno było anonimowe, a drugie z błędnym adresem zamieszkania. Chyba tylko po to, by zrobić zamieszanie.

Jakie są zatem zalety chlorowodorku amantadyny?

– Czym się charakteryzują nowe leki? Ulegają biodegradacji, nie są stałymi związkami chemicznymi i w terapii COVID-19 nie osiągają stężenia terapeutycznego, dlatego są nieskuteczne. Aminy (w tym chlorowodorek amantadyny), które ja opisuję, są to związki chemiczne o bardzo trwałej budowie o najsilniejszych wiązaniach jonowych. Nie ulegają biodegradacji, zwiększając wielokrotnie dawkę leku, zwiększamy jego stężenie w komórce i tym samym bardzo wysoki efekt terapeutyczny.

Adamantany (ich pochodną jest amantadyna), które należą do tych amin, mają strukturę zbliżoną do diamentu, czyli to już o czymś świadczy. Są to zatem związki chemiczne prawie że doskonałe. W komórce nie ulegają biodegradacji, a ich wiązania są najsilniejsze na świecie wśród leków. Zatem jest to działanie tak mocne, którego nie osiągniemy innymi lekami.

Teraz cała strategia walki z COVID-19 wydaje się nastawiona głównie na przeprowadzenie szczepień. Czy to słuszny kierunek, że nie szukamy innych skutecznych terapii?

– Nie wszyscy się zaszczepią – to raz. Po drugie – nie mamy gwarancji, że ta szczepionka da stałą odporność. W tej chwili w Szkocji mówi się o mutacjach wirusa. Natomiast zawsze powinno być dostępne i skuteczne leczenie, zwłaszcza gdy tak dużo osób umiera w Polsce i na świecie.

Lek jest też tani.

– Koszt dawki leku remdesivir potrzebna w leczeniu jednego pacjenta wynosi około 10 tys. zł, a amantadyny – około 10 zł. Amantadyna jest przy tym bardziej skuteczna. Amantany i pochodne to grupa leków przeciwwirusowych, przeciwzapalnych. Działają przeciwobrzękowo, przeciwbakteryjnie, przeciwcukrzycowo i pomocne są w neurologii. Efekt leczniczy jest dużo lepszy od dotychczasowego leczenia objawowego stosowanego na świecie, bo nie dochodzi do tak mocnych zniszczeń w chorobie. Stosowanie amantadyny wyraźnie skraca czas choroby i ilość powikłań.

Dziękuję za rozmowę.

„Nasz Dziennik”/radiomaryja.pl

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl