„Z Ojczyzny Jezusa „


Pobierz Pobierz

Pokój i Dobro!

Na drzwiach mojej zakonnej celi od 15. lat wisi oprawiona w ramkę ostatnia kartka pocztowa, jaką otrzymałem od mojego ks. proboszcza, śp. ks. prałata Franciszka Korty. Jest na niej duży napis „Czekamy na Ciebie” oraz sześć sympatycznych psiaków, które wyglądają z otwartego bagażnika terenowego samochodu. Na kartce napisanej własnoręcznie z datą 24 czerwca 1996 roku są następujące słowa: „Drogi Jureczku! Czekamy wszyscy na Ciebie: rodzice, kapłani, siostry zakonne – ludzie i zwierzaki. Złożymy Ci wtedy życzenia z okazji 10-lecia twojej służby Bogu i ludziom. Mile Cię pozdrawiam…”.

W tym roku przypada 15. rocznica śmierci ks. Franciszka Korty, proboszcza mojej rodzinnej miejscowości Złota. Odszedł do Pana niespodziewanie 5 sierpnia 1996 roku, w dniu moich 36. urodzin. Przechowywana pieczołowicie widokówka ma dla mnie nie tyle sentymentalne znaczenie, co symbolikę ostatniej nauki jaką przez swoje kapłaństwo i duszpasterską pracę zostawił mi przed śmiercią ks. Franciszek, ojciec mojej kapłańskiej drogi. Słowa z kartki „Czekamy na Ciebie” uzmysławiają mi, że mam w niebie orędownika oraz przypominają, że ziemska wędrówka prowadzi wszystkich do domu Ojca, gdzie czekają na nas uczestniczący w chwale Boga nasi drodzy zmarli.

Minęło 15 lat od kiedy Pan zabrał do siebie, niejako z marszu, ks. Kortę, ale jego osoba nadal żyje w pamięci wielu, zwłaszcza wśród parafian Złotej, którzy zawdzięczają mu bardzo wiele. Sporo można by mówić o talentach organizacyjnych ks. Franciszka, o jego entuzjazmie w realizacji projektów budowniczych, czy o charyzmatycznych zdolnościach nawiązywania przyjacielskich relacji z napotykanymi ludźmi, mimo jego dość porywczego charakteru. Dla mnie jednak największe znaczenie miała jego duszpasterska troska o powierzonych mu wiernych oraz zaangażowanie w duchowy rozwój parafii. Kapłańskiego życia nie powinno się bowiem oceniać liczbą wyremontowanych lub wybudowanych świątyń. Ks. prałat Franciszek z należną duszpasterskiej misji determinacją dbał o miejsca kultu po to, by w nich wierni mogli wygodniej i z większą pobożnością oddawać cześć Bogu Wszechmogącemu i wzrastać we własnym uświęceniu. Jeśli Kościół założony przez Jezusa Chrystusa chce się z czegoś chlubić, to na pewno nie będą to monumentalne bazyliki, lecz żywe i drogocenne kamienie jakimi są święci chrześcijanie. O tę świętość dbał z ojcowskim zatroskaniem śp. ks. Korta. Regularne rekolekcje adwentowe i wielkopostne, pierwszopiątkowe spowiedzi, nowenny i tridua, a przede wszystkim szerzenie kultu do Matki Bożej uczyniło z naszej złockiej parafii kuźnicę powołań kapłańskich i zakonnych.

Prawie każdą codzienną Mszę św. ks. Franciszek kończył na kolanach przed Najświętszym Sakramentem i królującym w głównym ołtarzu obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej w starym kościele lub obrazem Matki Bożej Nieustającej Pomocy w nowym kościele, prosząc o nowe i święte powołania kapłańskie i zakonne oraz o wytrwanie w powołaniu. W czasie jego 25-letniej posługi z parafii Złota, sześciu młodzieńców wstąpiło do Zakonu Braci Mniejszych, jeden został księdzem diecezjalnym a 3 dziewczyny wybrały drogę życia zakonnego. 10 powołań z niedużej parafii i fakt, że nikt nie zrezygnował z wybranej drogi życia kapłańskiego czy zakonnego świadczy o sile modlitwy księdza proboszcza i całej parafii. Dla ks. Franciszka ewangeliczna zachęta: „proście Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Łk 10, 2) nie była sloganem na niedzielę modlitw o powołania, lecz codziennym błagalnym wołaniem płynącym z ojcowskiego serca. Ks. Korta był przekonany, iż powołanie na wyłączną służbę Chrystusowi w Jego Kościele jest bezcennym darem Bożej dobroci, darem, o który trzeba wytrwale i z ufnością pokornie prosić. Ponadto wyczuwał doskonale, że prawdziwe powołanie dojrzewa w „szkole Maryi”, która ze względu na swą duchową postawę słusznie jest nazywana „Matką kapłanów”.

Ks. proboszcz Korta nie tylko nosił imię św. Franciszka z Asyżu, założyciela wielkiej rodziny franciszkańskiej, lecz również miał prawdziwie franciszkańskie serce. Do naszej parafii często byli zapraszani z rekolekcyjnymi naukami lub niedzielnymi kazaniami ojcowie franciszkanie, wśród których bardzo ważną rolę odegrał o. Augustyn Szymański, ówczesny rektor Niższego Seminarium Duchownego w Wieliczce, serdeczny przyjaciel ks. Franciszka, a później wieloletni misjonarz w Ziemi Świętej. Dzięki jego kazaniom i powołaniowym akcjom w pełni popieranych przez ks. Proboszcza, w ciągu zaledwie czterech lat (1974-77), sześciu chłopców ze Złotej po ukończeniu szkoły podstawowej, poprosiło o przyjęcie do NSD w Wieliczce. Cała szóstka wstąpiła następnie do prowincji Matki Bożej Anielskiej zakonu Braci Mniejszych w Krakowie i są jej członkami do dnia dzisiejszego.

Taki był również początek mojej drogi do zakonu i kapłaństwa. Na drugą część wspomnień o śp. ks. Franciszku Korcie w 15. rocznicę jego odejścia do Pana połączonych z jubileuszową refleksją zapraszam za tydzień.

 

o. Jerzy Kraj

drukuj