Spróbuj Pomyśleć


Pobierz Pobierz

Szczęść Boże!

Wigilia Bożego Narodzenia AD 2012 przypada na poniedziałek, co z punktu widzenia psychologii społecznej odnoszącej się do więzi łączących Polaków stwarza szczególną sytuację wartą chwili refleksji. Bezrefleksyjne podejście do otaczającej rzeczywistości i powodujących ją zjawisk wpędziło nas wszystkich w pułapkę prawie bez wyjścia i coraz bardziej staje się oczywiste, że mechanizmy destrukcji w żaden sposób nie dadzą się przestawić na program konstrukcji a tym bardziej rekonstrukcji. To tak jakby żądać zdania egzaminu z filozofii innej niż marksistowsko-leninowska od najemnika walącego policyjną pałką jak maczugą. Mocodawcy tegoż funcjonariusza potrafili przedefiniować marksim-leninizm na modniejsze -izmy, nie tracąc niczego pozbyli się balastu tzw. kontroli społecznej i jak pączki w maśle opływają w dostatki w wykreowanej przez siebie rzeczywistości. Już nie Białoruś a Korea Północna przychodzi na myśl, kiedy zderzy się warunki życia choćby eurodeputowanych i biurokracji unijnej z pożałowania godną egzystencją narodów krajów członkowskich Unii Europejskiej z wyjątkiem tego, któremu ta Unia służy i służyć ma, bo po to jest tak urządzona.

Eurodyktatura poszerzona o elementy rasizmu i jego pochodną jaką jest jawna dyskryminacja z powodu przynależności narodowej, kulturowej i religijnej, postępuje coraz bardziej bezczelnie i czuje się coraz bardziej bezkarna. Rozzuchwalona brakiem skutecznego oporu pośpiesznie i po trupach realizuje swoje cele nie dlatego, że ludzie są głupsi niż intelektualne elity na poziomie Tomasza Lisa o nich myślą, ale dlatego, że są bardziej łatwowierni i naiwni, co przecież nie jest dowodem na głupotę a dowodzi mierzenia złoczyńców własną miarą zwykłych dobrych ludzi. Od Tomasza z Akwinu wiemy przecież, że „jest w człowieku skłonność do dobra” („inest homini inclinatio ad bonum”, vide Corpus Thomisticum, Summa Theologiae, Lex naturalis, Quaestio 94, Articulus 2). Nic dziwnego więc, że masy dobrych ludzi notorycznie dają się oszukiwać. Nie przez zdeklarowanych wrogów a przez fałszywych przyjaciół bądź nieporadnych reprezentantów. Już ograbieni ze swej wolności i własności, wychodząc na ulice, narażając się na brutalne pałowanie, gazowanie czy rażenie inną bronią służącą umocnieniu demokracji wśród szczęśliwych laureatów pokojowej nagrody Nobla, obywatele państw członkowskich Unii Europejskiej dają wyraz uzasadnionej frustracji. Frustracji uzasadnionej zderzeniem pompatycznych obietnic polityków i budzących śmiech zamiast entuzjazmu marszów Róży von Thun und Hohensteinz całą prawdą o skutkach rządów chciwej i bezwględnej eurokracji – karykatury przedrewolucyjnych arystokracji pozbawionej jakichkolwiek zalet a tym bardziej zasług.

Nierówne traktowanie ludzi w Unii Europejskiej ma swój algorytm w postaci jawnie niesprawiedliwych dopłat do rolnictwa oraz swoje haniebne i nieodwracalne skutki, które najłatwiej dostrzec Polsce, pilnie degradowanej do skrajnie niskiego poziomu w kontraście ze skrajnie wysokim poziomem u sąsiada. Jak w modelu Haiti – USA. Mieszkańcom Haiti oprócz współczucia, modlitwy i pomocy humanitarnej niewiele możemy zaoferować dla poprawy ich losu. Dla siebie jeszcze możemy z siebie samych wykrzesać iskierki nadziei na lepsze jutro. Oby stały się one zarzewiem światła, które potrafi rozświetlić ciemność. Nawet jedno światło potrafi stanąć twardo naprzeciw ciemności. Przecież taka właśnie jest uniwersalna idea gwiazdy betlejemskiej, idea zrozumiała nawet przez tych, do których jeszcze Dobra Nowina nie dotarła .

Jest więc o czym pomyśleć od piątkowego popołudnia poprzedzającego weekend przechodzący w Wigilię i następujące dwa dni Świąt Bożego Narodzenia. Będzie na to dość czasu w dziwnie długiej podróży, chyba że emocje związane z atakiem pluskiew w pociągu, awarią nowej i kosztownej floty LOTu, bądź nieprzejezdnością dróg znowu przygną nasze karki do ziemi i spowodują, że zamiast na przyczynach będziemy skupiać się na objawach niewydolności systemu. Czyli wrócimy do PRLu, gdzie problemy z kupnem papieru toaletowego przesłaniały całą prawdę o ówczesnym zniewoleniu.

Jest też o czym pogadać w rodzinnym gronie, także przez internet z tymi na obczyźnie czy wręcz na wygnaniu, którzy nie mogli dojechać na święta. W tym roku jest dość czasu, aby oprócz omówienia różnic poziomów cen, płac i warunków życia w kraju i zagranicą, poświęć uwagę sprawie nieruchomego majątku będącego jeszcze w polskich rękach. Jak tu skutecznie złagodzić siłami całej rodziny, także tej części, która żyje zagranicą ów najbardziej dostrzegalny skutek włączenia Polski do Unii Europejskiej, jakim jest wywłaszczenie Polaków za pomocą mało skomplikowanych narzędzi ekonomicznych jak drastyczne podniesienie kosztów życia z równoczesnym odebraniem wszelkich źródeł utrzymania.

Uratowanie każdego domu, każdej nieruchomości przed utratą staje się nakazem chwili, można by powiedzieć – obowiązkiem narodowym na miarę wysiłku polskich patriotów, którzy w XIX wieku potrafili nieraz storpedować rugi pruskie. Można by powiedzieć, gdyby nie to, że już nie szczytny patriotyczny obowiązek a zwykły strach przed bezdomnością musi przyświecać tym, którzy tracąc pracę zagranicą mogą nagle znależć się bez dachu nad głową, o ile nie dołożą wszelkich starań, aby uratować to co się da w Polsce przed sprzedażą za grosze lub zrabowaniem przez rozmaite oszukańcze programy bankowe w rodzaju odwróconej hipoteki oferowanej głodującym emerytom i rencistom.

Boże Narodzenie, radosne święto wszystkich chrześcijan witających w podniosłej religijnej atmosferze nadejście Zbawiciela, który przybył, aby dzielić los człowieka w całej jego wspaniałości i mizerii, co roku daje nam nowe szanse na zbliżenie do Boga, ale przecież z pozycji aż i tylko człowieka, któremu sprawy świata doczesnego mogą zagrażać wieczną degradacją, o ile zostaną zaniedbane.

Życzę Państwu wesołych, zdrowych i pełnych mądrej refleksji Świąt Bożego Narodzenia.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj