Spróbuj pomyśleć


Pobierz Pobierz

 

Szczęść Boże!

Od czasu umiłowanej świętej papieża Benedykta XVI, którą była Hildegarda z Bingen, żyjąca w latach 1098 – 1179, w Kościele Katolickim wiadomo, że od spraw z wiązanych z funkcjonowaniem organizmu człowieka jako stworzenia obdarzonego płciowością odwracać się nie wolno. Sukces w dziedzinie prokreacji stanowi wypełnienie pierwszego w kolejności objawienia woli Pana Boga w stosunku do człowieka. Już na wstępie Księgi Rodzaju, w jej 27. wierszu czytamy „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę.”, a w następnym, 28. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się”.

Wypełnianie tego nakazu ułatwia ludziom system nagrody, ośrodek przyjemności w mózgu, który jest aktywowany podczas zaspokajania czynności popędowych. Ojciec Robert Spitzer, jezuita, przyjemność cielesną (laetus) stawia na najniższym poziomie wśród źródeł szczęścia człowieka. Gdyby postulowane przez niego cztery poziomy szczęścia przedstawić w postaci gałęzi drzewa szczęścia, na tej najniższej, znajdujemy szczęście i my i nasz pies. Ale tylko my możemy wdrapać się na gałąź wyższą pod nazwą dobre życie (felix), jeszcze wyższą – służenie innym (beatitudo) i najwyższą – Bożej Miłości (sublime beatitudo). Chociaż podobnie jak nasz pies mamy wrodzone dążenie do przyjemności, to nasz hedonetropizm pozwala nam sięgać po nią znacznie wyżej, na gałęzie drzewa szczęścia dostępne tylko człowiekowi. Nawet jeśli jako entuzjaści antropomorfizacji zechcemy przypisać psu ratowniczemu czy wykrywającemu narkotyki ludzką cechę służenia innym, to nie zapominajmy, że służących ludziom umiejętności podziwiane zwierzę nabrało w procesie tresury, kształtującej jego zachowania dokładnie według potrzeb tresera.

Siła wpływu układu nagrody na zachowania decydujące o całym życiu, włącznie ze zdolnością do normalnej prokreacji, wynika ze zjawiska tzw. imprintingu, po polsku znanego jako wdrukowanie, lub – lepiej – wpojenie lub naznaczenie. Wpojenie dzieciom zboczonych zachowań seksualnych w wyniku realizacji programu nauczania w przedszkolu nie tylko ułatwi do nich dostęp pedofilom, lecz także wyłączy je w przyszłości z puli przyszłych szczęśliwych małżonków gotowych do poświęceń na rzecz rozwoju rodziny, bo po co mieli by się poświęcać, kiedy przyjemność można mieć za darmo. Spotkanie z agresją zwyrodnialców w wieku dorastania, kiedy to młody człowiek dopiero dowiaduje się jaki to bodziec jest seksualnie atrakcyjny, jaki odpychający, a jaki obojętny i do nabytej wiedzy dostosowuje swój układ nagrody, może zakończyć się naznaczeniem perwersjami, które początkowo uczynią z ciała dziewczyny czy chłopaka przekazywaną z rąk do rąk zabawkę dla zboczeńców, a gdy młodość przeminie, pełną chorób siedzibę bezdzietnej rozpaczy.

Nikt nie żyje w izolacji, więc w środowiskach dziecięcych i młodzieżowych łatwo dochodzi do naśladowania nawet najbardziej szkodliwych i odrażających zachowań wśród młodych ludzi eksperymentujących ze swoim życiem za cenę jeszcze sobie nie znaną. Wychowując dziecko jak najlepiej dla jego dobra doczesnego i wiecznego, zawsze musimy się liczyć z możliwością kradzieży tożsamości naszego dziecka, nie tylko przez najbliższego kolegę, czy przyjaciółkę od serca, ale i przez akwizytora narkotyków czy deprawatora nieletnich, nieraz osadzonych w aparacie władzy i wypełniających swoją złowieszczą misję np. poprzez system szkolnictwa, czy państwowej propagandy. Jedynym sposobem zapobiegania nieszczęściom w obszarze wychowania jest dostosowane do wieku dziecka cierpliwe i staranne objaśnianie prawdy o świecie, odpowiadanie na każde pytania, także te, które nie wprost odnoszą się do pojawiających się problemów.

Polska pod rządami obecnej koalicji bije europejskie rekordy narkomanii i światowe rekordy bezdzietności. Czas zdać sobie sprawę z faktu, że pruderia zabija a roztropność ratuje życie. Także to życie, które powinno być w polskich małżeństwach powołane, a powołane nie jest z braku podstawowej wiedzy o funkcjonowaniu organizmu kobiety. Wobec masowej emigracji zarobkowej, rozłąki małżeństw wynikającej z pracy w oddaleniu od siebie, ważne jest poinformowanie przystępujących do sakramentu małżeństwa, że w czasie każdego cyklu miesiączkowego kobieta może począć dziecko tylko w ciągu 12 – 24 godzin, ale też i każdy stosunek małżeński może zaowocować ciążą jeśli do niego dojdzie w dowolnym czasie pomiędzy pięcioma dniami przed jajeczkowaniem u dwoma dniami po owulacji. Każdy normalny cykl miesiączkowy może trwać od 24 do 36 dni, a owulacja może wystąpić już w dniu 6. albo dopiero w dniu 30. lub później w każdym cyklu. Dlatego każda kobieta może zajść w ciążę w następstwie stosunku w czasie miesiączki, jak i tuż przed spodziewanym okresem. Długość życia jajeczka po owulacji wynosi zaledwie 12 do 24 godzin, a plemników złożonych w drogach rodnych kobiety od 3 do 5 dni (kilka godzin poza organizmem). Do zapłodnienia dochodzi w jajowodzie, a zagnieżdżenie embrionu w macicy następuje po 6 – 7 dniach od zapłodnienia. Niezapłodnione jajeczka ulegają dezintegracji w jajowodzie przez apoptozę, czyli zaprogramowaną śmierć komórki, a niezagnieżdżone blastocyty, których odsetek sięga 40% wszystkich, ulegają wcieleniu w organizm niedoszłej matki w procesie fagocytozy w jamie macicy.

Jak widać, dotychczas rozpoznane przez nauki medyczne prawa rządzące poczęciem człowieka oddają wielkie pole interwencji Pana Boga w małżeńską płodność. A dotyczy to osób zdrowych, którym choroby, z wenerycznymi na czele, nie odebrały radości rodzicielstwa.

Jest więc oczywiste, że pary małżeńskie, które przez długie lata nie mogą doczekać się upragnionego potomstwa, szukają ratunku u Boga. I ten ratunek znajdują.

Na życzenie ks. prałata dra Ryszarda Staszaka zapraszam na polanę szczytową na Górze Ślęży, u stóp wołającego o odbudowę kościoła p.w. Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny w najbliższą sobotę, t.j. 15. czerwca 2013 r. na Noc św. Jana Chrzciciela, która rozpocznie się o godzinie 20. koncertem najsławniejszych kapeli górali czadeckich i podhalańskich. O godz. 22. mszę św. poprowadzi i homilię wygłosi biskup świdnicki JE ks. prof. Ignacy Dec. A jeśli ktoś nie wie, jaki ma związek Nawiedzenie Najświętszej Marii Panny z wymodleniem upragnionego dziecka, niech sięgnie do Biblii, a nawet Koranu.

Z Panem Bogiem

dr Zbigniew Hałat

drukuj