Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

 

Rozbiory, czy władza radziecka?

Szanowni Państwo!

„Z władzą radziecką nie będziesz się nudził” – twierdził Aleksander Sołżenicyn. Ale nie tylko z radziecką. U nas na przykład władzy radzieckiej na razie jeszcze nie ma, chociaż oczywiście wszystko przed nami, bo przecież na czerwiec zaplanowany jest wielki kongres lewicy, na którym Akleksander Kwaśniewski ma zlać się z Leszkiem Millerem i palikociarstwem – ale bez Palikota. Po co lewica urządza ten kongres? Ano po to, by nasi okupanci, co to aranżują scenę polityczną żeby nam dogodzić – więc żeby naszym okupantom przygotować polityczną alternatywę na wypadek, gdyby znudził im się ten cały premier Donald Tusk. Wtedy Leszek Miller, Józef Oleksy, Aleksander Kwaśniewski, a nawet Ryszard Kalisz, mogliby unisono zawołać: mon general – nous voila! – co sie wykłada: generale – jesteśmy!. Wyobrażam sobie jakby na takie dictum wzruszył się generał Wojciech Jaruzelski. Kto wie – może nawet cudownie by ozdrowiał? Czegóż to się nie robi dla Polski?

   Ale na razie władzy radzieckiej jeszcze nie mamy. Mimo to nie możemy się nudzić, bo oto premier Tusk, a właściwie nie tyle on, co starsi i mądrzejsi, którzy nakręcaniem wprawiają go w ruch – za jego pośrednictwem dostarczyli nam rozrywki, zanim cały kraj pogrąży się w nirwanie spowodowanej niespotykaną bliskością aż dwóch świąt państwowych: święta naszych okupantów, tradycyjnie przypadającego 1 maja i rocznicy uchwalenia konstytucji, przypadającej 3 maja. Otóż przed tym świątecznym okresem, za pośrednictwem premiera Tuska mamy rozrywkę w  postaci przetasowań w rządzie. Mam oczywiście na myśli męczeństwo Jarosława Gowina, który stracił stanowisko ministra sprawiedliwości za to, że dopuścił się świętokradztwa, oskarżając niemieckich naukowców o eksperymentowanie na ludzkich embrionach, które w tym celu mieli importować między innymi z Polski. Jak pamiętamy, na takie dictum zawrzała gniewem niemiecka ambasada w Warszawie i zażądała od tubylczego rządu wyjaśnień. I chociaż rząd natychmiast zebrał się in corpore, widocznie wyjaśnienia nie zostały uznane za zadowalające  i premieru Tusku nie pozostało nic innego, jak zdymisjonować ministra Gowina . Tak samo postępował Stanisław August Poniatowski, któremu ambasador Stackelberg też tasował ministrów, a nawet dygnitarzy drobniejszego płazu. Ach, ileż tu analogii z wiekiem XVIII-tym! Warto zwrócić uwagę, że świętokradztwo, jakiego dopuścił się minister Gowin, zbiegło się w czasie z wizytą premiera Tuska u Naszej Złotej Pani – co niestety dla ministra Gowina stanowiło okoliczność obciążającą. Ileż tu analogii z wiekiem XVIII-tym – aż człowiek sie zastanawia, czy w końcu nie doprowadzi to to rozbiorów Polski – bo przecież zasada przyczynowości poucza, ze z takich samych przyczyn wynikają takie same skutki.

   Zwróćmy jednak uwagę, jaki minister zastąpił ministra Gowina. Zastąpił go były minister spraw wewnętrznych Marek Biernacki. Podobnie były wiceminister spraw wewnętrznych  został tydzień wcześniej mianowany na stanowisko ministra Skarbu Państwa. Czyżby służby doszły do wniosku, że trzeba już powoli przechodzić na ręczne sterowanie państwem, tak samo, jak w przypadku rządu premiera Marka Belki, do ktorego wprawdzie nie przyznawało się żadne ugrupowanie parlamentarne, ale który przecież rządził jak gdyby nigdy nic – nie zwracając na siebie niczyjej uwagi? Własnie rząd premiera Belki jest dowodem na to, że zaplecze parlamentarne wcale nie jest do rządzenia konieczne, że siłę rządowi daje zupełnie coś innego, a ten cały parlament jest po to, żeby było ładniej.

   Ileż tedy zagadnień będziemy sobie mogli przedyskutować niespiesznie w dniach świątecznej nirwany! A jeszcze niektórzy z nas, zwłaszcza mieszkańcy Podlasia, będa mogli uczcić 167 rocznicę urodzin Henryka Sienkiewicza i 5 maja odwiedzić jego muzeum w Woli Okrzejskiej niedaleko Łukowa. Henryk Sienkiewicz, jak wiadomo, pisał „dla pokrzepienia serc” – a czegóż, jeśli nie takiego pokrzepienia teraz własnie potrzebujemy?

red. Stanisław Michalkiewicz

drukuj