Myśląc Ojczyzna


Pobierz Pobierz

Narodziny dziecka łączą się zawsze z wielką radością. Dzień ten z reguły celebrowany jest każdego następnego roku i towarzyszy mu gromki śpiew 100 lat, 100 lat. Życzenia te przyjmowane są symbolicznie, a nad ich dokładnym znaczeniem zaczynamy się zastanawiać dopiero po osiągnięciu dojrzałego wieku. W tak zwanym okresie produkcyjnym każda pracująca osoba odprowadza do budżetu państwa duże składki, które stanowią około jedną trzecią jej miesięcznego dochodu. Jak wyliczono, statystyczna rodzina będąca na etapie uzyskiwania środków do życia przekazuje państwu ponad tysiąc złotych miesięcznie w formie składek na ZUS i ok. 570 złotych na ubezpieczenie zdrowotne. Za pieniądze te odpowiedzialny jest polski rząd.

 

 

Składki te nie są odkładane na emerytury osób, które je płacą, lecz wykorzystywane do wypłat bieżących emerytur i rent. Nazywa się to często umową pokoleniową, która osadzona jest na założeniu, że następne pokolenia będą na tyle liczne i chętne, że zapewnią ze swoich zarobków wypłatę emerytur osobom obecnie pracującym. Nie jest tajemnicą, że im później zacznie się wypłacać świadczenia, tym mniej trzeba będzie wydać na nie z budżetu państwa. Niedawno Komisja Europejska wydała białą księgę emerytur, w której zachęca kraje Unii Europejskiej aby, jak to ujęto, promowały dłuższą pracę i ograniczyły dostęp do wcześniejszych emerytur oraz wyrównały wiek emerytalny. Argument Komisji jest taki, że społeczeństwo się starzeje, a rodzi się coraz mniej dzieci. W Białej Księdze zapisano, że „Zapewnienie adekwatnych świadczeń emerytalnych na przyszłość jest możliwe, jeśli dokończymy reformy do których się zobowiązaliśmy.” Tak naprawdę tzw. promocja dłuższej pracy to nic innego jak odgórny bezalternatywny nakaz pracy. A co do efektów reform, które mają być panaceum na godziwe emerytury, wypowiedział się ostatnio wicepremier i minister gospodarki Waldemar Pawlak, który szczerze wyznał, że w ogóle nie wierzy w emerytury wypłacane z ZUS-u i liczy na gromadzone oszczędności oraz wsparcie dzieci. Wicepremier powiedział więc wprost, że osoby dziś wpłacające na emerytury prawdopodobnie nie dostaną nic. Wszystko zależy więc od rodzin i dzieci. A propos dzieci to od pierwszego stycznia tego roku rząd polski podniósł stawkę VAT na ubranka i buty dziecięce z 8 do 23 procent.

W tym samym czasie inni członkowie Unii Europejskiej jak Wielka Brytania i Irlandia korzystają z zerowej stawki VAT-u, gdyż potrafili to sobie wynegocjować. W Luksemburgu stawka ta wynosi zaledwie 3 procent, podczas gdy w Polsce jak wspomniałem, aż 23 procent. Polska jako jedyny duży kraj w Unii Europejskiej nie prowadzi właściwej polityki demograficznej. Wskaźnik dzietności ok. 1,38 jest jednym z najniższych w Europie. Wysokość środków przeznaczanych na rodzinę w stosunku do PKB wynosi we Francji 3,79%, na Węgrzech 3,11%, w Niemczech 3,04%, a w Polsce tylko 1,14 %. Wielu socjologów mówi o katastrofie demograficznej, której jedną z przyczyn jest bezrobocie.

Dla przykładu wskaźnik zatrudnienia w Szwajcarii wynosi 79,5 procent, a w Polsce ponad 20% mniej. Podczas gdy Niemcy na politykę prorodzinną przekazują z budżetu aż 180 miliardów euro rocznie, to jest 9 procent PKB, Francja na politykę prorodzinną wydaje 80 miliardów euro rocznie – 4 procent PKB, polski rząd nie dość, że polityki takiej nie prowadzi, to systematycznie sięga do funduszu rezerwy demograficznej, z którego w przeciągu ostatnich dwóch lat wypłacił 11,5 miliarda złotych. Liczby te pokazują, że propagandowe triki nie mogą zastąpić kompetencji i realnego rządzenia. Papierkiem lakmusowym może być tutaj stan finansów publicznych i co za tym idzie zdolność wypłaty świadczeń. W jednym z wywiadów minister finansów Jacek Rostowski, stwierdził, że przejście na emeryturę musi być na tyle późne, żeby oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa. W tym kontekście jakże realistycznie jawi się opowiadana przez Polaków anegdota o posiedzeniu rządu Donalda Tuska, w trakcie którego słychać było zza drzwi gromki śpiew 100 lat, 100 lat. Na pytanie, czy ktoś z rządu obchodzi urodziny odpowiedziano, że nie. To rząd Donalda Tuska głosuje nad podniesieniem wieku emerytalnego.

 

prof. dr hab. Mirosław Piotrowski-europoseł

drukuj