Homilia wygłoszona w sanktuarium NMP Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w 45. rocznicę wyboru ks. kard. Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową

 

 

O, jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście , który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: «Twój Bóg zaczął królować» (Iz 52,7).

 

Te słowa dzisiejszej Liturgii o świętym Janie Pawle II zaczerpnięte z proroka Izajasza w niezwykły sposób opisują człowieka, zarazem kapłana, biskupa i papieża. Był bowiem zwiastunem pokoju, Dobrej Nowiny Boga, która sobą przemienia rzeczywistość. Wielu z nas przeżywało, jak na naszych oczach świat zmienił swoje oblicze. System zniewolenia musiał cofnąć swoje oplatające macki, aby dać miejsce upragnionej wolności. Dobra Nowina Zwiastuna Pokoju wydała dobry owoc. Nie mamy wątpliwości, że w tym procesie przemiany działała ręka Boża i że on – Jan Paweł II był przez nią kierowany. Oto ci, którzy programowo walczyli z Bogiem i Kościołem doznali zawstydzenia. Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach.

Słowa dzisiejszych czytań nie odnoszą się jednak tylko do przeszłości. One opisują również naszą rzeczywistość, nasze dziś. Wszak przypomina święty Piotr w swoim Pierwszym Liście (1,25) zdanie z Proroka Izajasza (40,8): Verbum Domini manet in aeternumsłowo Pana trwa na wieki. Cóż zatem mówi nam dziś to słowo? Przywołane na początku zdanie wyraża najpierw zachwyt wywołany pojawieniem się zwiastuna ogłaszającego pokój i zbawienie. To ktoś wyjątkowy. Ktoś, komu zależy na dobru innych. Oba te stany – pokój i zbawienie są ze sobą ściśle związane. Nie można przecież czuć się zbawionym, to znaczy być w stanie dającym poczucie bezpieczeństwa, kiedy nie można żyć w pokoju. Pokój jest zwiastunem szczęścia. Takie jednak szczęście, które ogranicza się do spraw, nazwijmy to – wyłącznie ziemskich, szybko przeradza się w znużenie i nie zaspokaja największych pragnień ludzkiego serca. Powiedział kiedyś święty Jan Paweł II: Serce człowieka jest tak wielkie, że napełnić je może tylko Bóg. Dlatego słowa zwiastuna dobrej nowiny brzmią: Twój Bóg zaczął królować» (Iz 52,7). Tak – gdyż bez królowania Boga w naszych sercach nic nie jest w stanie zabrzmieć jako naprawdę dobra nowina. Dlatego całe życie Jana Pawła było ukierunkowane na to, aby Bóg królował w naszych sercach, sercach wszystkich ludzi. Kiedy inaugurował uroczyście swój pontyfikat 22 października 1978 roku, wołał: Nie lękajcie się! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Jego zbawczej mocy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych, rozległe obszary kultury, cywilizacji, rozwoju. Nie bójcie się! Chrystus wie, co jest w człowieku. Tylko On to wie!

Te słowa są również aktualne dziś. Otrzymujemy Słowo od Boga na nasze teraz – teraz naszego życia osobistego, teraz naszego życia rodzinnego, teraz naszego życia narodowego i społecznego. Powtórzmy to. Powtórzmy i zapamiętajmy. Otrzymujemy Słowo Boga. To Słowo przychodzi do nas przez proroków. Trzeba pamiętać też o tym, że prorokiem jest ten człowiek, który uczy nas widzieć rzeczywistość oczami samego Boga. Dziś w rocznicę wyboru kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową ponownie staje przed nami ten wielki prorok naszych czasów: święty Jan Paweł II – człowiek wielkiej miłości Boga, niezwykłej pobożności, która kształtowała w nim głęboką wrażliwość na drugiego człowieka.

Otwórzcie drzwi, granice państw i systemów ekonomicznych i politycznych! Było to pragnienie proroka, który we własnym życiu doświadczył, jakim staje się życie, kiedy się owe drzwi zamyka. Jak aktualne są te słowa dziś wobec świata polityki, który zamyka się na obecność Bożą. Świata w którym uczciwość uważa się za głupie prostactwo, a posiadanie wpływów i pieniądz za ideał skuteczności i przejaw dobrego smaku. Nie ważne, jaką drogą dojdzie się do wpływów. Przypomina to czasy sprzed rozbiorów, kiedy ambicje i żądza władzy wbitych w pychę magnackich królewiąt, zgubiły kraj, choć podupadły, to jeszcze mający dość siły, aby uniknąć przepaści. Dobijała go ciemnota i niedbałość o rozwój intelektualnych i duchowych możliwości – to, że większość takie widziała świata koło, jakie tępymi zakreśla oczy (A. Mickiewicz, Oda do młodości). A nóż w serce wbili Ojczyźnie ludzie pozostający na usługach obcych. Mimo tego nieszczęścia byli i tacy, którym kołatało coś jeszcze żywiej w piersiach na dźwięk – Polska![1]

Czy Wam, drodzy Bracia i Siostry, kołacze coś żywiej w piersiach na dźwięk: Polska? Czy wszystko zostało w nas przeżarte przez kominternowskie ideologie bratania się ludzkości w rewolucyjnym szale nienawiści? Otóż Kościół ocalił w czasach zniewolenia niejedno serce, o którym u Wyspiańskiego mówi Poeta: A to Polska właśnie. I dalej będzie ocalać. Ale do tego trzeba woli! Bez niej jesteśmy nie-wolni. Woli dobrej, prawej nieskażonej grzechem. Może okażą się prawdą słowa wieszcza, który ustami Wysockiego głosi:

… Nasz naród jak lawa,

Z wierzchu zimna i twarda, sucha i plugawa,

Lecz wewnętrznego ognia sto lat nie wyziębi;

Plwajmy na tę skorupę i zstąpmy do głębi.

Zgoda na nijakość, nieuczciwość, krętactwo, pieniactwo, chciwość, nieczystość, podstęp, nieuctwo, lenistwo, pijaństwo, przemoc – to współczesna służba carowi, niezależnie od tego, na którym tronie zasiada – na wschodzie czy zachodzie, północy czy południu! A trzeba pamiętać o tym, co mawiali starożytni: Nihil arma foris, si non est domi concordia – nic nie znaczy broń dla obcych, gdy w domu brak zgody! Z naszego wewnętrznego zamętu korzysta wielu carów. Korzysta z niego także car tego świata – szatan. Z pewnością nie będzie nas namawiał do tego, aby się obmyć w uzdrawiającej mocy łaski Bożej. Nie namówi do sakramentów świętych. Do tego, co otrzymaliśmy od Chrystusa jako umocnienie w dobrym. Nie zaprosi, abyśmy zstąpili do tej głębi, w której jest Boże życie. Zaprosi nas do głębi swojej otchłani, a drogą tam będzie wszystko to, o czym wspomnieliśmy. Czy postradaliśmy zmysły? Czy może da się jeszcze usłyszeć głos proroka i zakołacze w piersi coś żywiej na słowa, które umieszczali na swoich sztandarach nasi przodkowie: Bóg – honor – Ojczyzna?

Trzeba mieć świadomość, że dziś mamy do czynienia również z fałszywymi prorokami. To są ci, którzy zakłamują rzeczywistość, redukują ją jedynie do swych ludzkich spekulacji, do swych ludzkich wizji. Dostrzec też można inne o wiele bardziej zagrażające wierze niebezpieczeństwo – niebezpieczeństwo odchodzenia od słuchania i szukania prawdziwych proroków Boga. Dzieje się tak, gdyż prorok bywa niewygodny. Niewygodny, bo nie zależy mu ani na koniunkturze ani na przypodobaniu się komukolwiek. Nie podlega ślepo władzy, a czasem się jej wręcz sprzeciwia. Jedyne o co troszczy się prorok to zbawienie. Zapomnienie o zbawieniu i inna niż Boża interpretacja rzeczywistości skutkują utratą tożsamości wiary. Dziś świat chce, abyśmy odchodzili od naszej nadprzyrodzonej tożsamości – od tego, co w nas życiem łaski, życiem Boga. I tak też się często dzieje. Czyja to sprawa? Przypomnieć trzeba nam słowa samego Pana Jezusa, żywego Syna Boga, że pan tego świata zowie się diabeł i szatan. I szatańskim jest to, co odwodzi od słuchania Boga i Jego słowa.

Świat swój przewrotny cel realizuje przez podejmowane na różnych płaszczyznach próby redukowania Kościoła jedynie do jakiegoś rodzaju ziemskiej instytucji. Dokonawszy tej redukcji można z nim walczyć – bo przecież wtedy przedstawiany jest jedynie jako jeden z wielu ludzkich wymysłów. Można wtedy walczyć albo zaczekać aż sam się rozleci. Gorzej, gdy Kościół zacznie być redukowany do roli instytucji dobroczynnej, pełniącej dzieła miłosierdzia w wymiarze materialnym, a nie w przestrzeni łaski. Nie da światu tego, co najbardziej istotne z punktu widzenia zbawienia: przecież stworzenie bez Stworzyciela zanika. Dlatego pierwszym zadaniem Kościoła jest głoszenie Ewangelii i udzielanie sakramentów świętych.

Z drugiej strony, ci sami, którzy przedstawiają Kościół jako ziemską tylko instytucję, odmawiają mu równocześnie prawa już nawet nie wpływania na świat polityki, ale nawet prawa do jego oceny, do czego Kościół z racji swego istnienia ma przyrodzone prawo. Dlatego wpatrując się dziś w postać św. Jana Pawła II – wielkiego proroka, którego zrodziła polska ziemia – potrzebujemy ochronić tę naszą nadprzyrodzoną tożsamość, tę naszą Bożą tożsamość. Ten świat, który nie chce słuchać proroków Boga, chce zagarnąć wyłącznie dla siebie pole intelektu i kultury a przez to zatruwa ludzkie sumienia bezbożnością i wymyślonymi w imię czyichś interesów ideologiami. Niedopuszczanie Kościoła do wypowiadania się na temat istotnych dla życia kwestii podyktowane jest partykularnymi interesami. Władza nie poddawana krytycznej ocenie może stać się narzędziem do odnoszenia korzyści zarówno przez jednostki jak i grupy powiązane wspólną ideologią, a nie być formą służenia dobru wspólnemu. Wówczas rodzą się głębokie podziały, napięcia i konflikty.

Oto dzisiejsza rocznica przypada w dzień po odbytych wyborach parlamentarnych. Czy nie byliśmy świadkami tych napięć w ostatnim czasie? Wystarczy wspomnieć, jak wyglądała kampania wyborcza. Zobaczmy jak wiele napięcia w relacjach międzyludzkich, a przecież wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Boga! Tak wiele napięcia, bo tak niewiele używania rozumu i merytorycznej rozmowy. Nie mamy kultury rozmowy, nie mamy kultury debaty. Są jedynie emocje, które eskalują aż po nienawiść – nienawiść, która ostatecznie zawsze jest formą autoagresji.

Patrząc w przeszłość, widzimy, że Kościół wobec takiego przewrotnego działania świata mobilizował się, aby ocalić Boży punkt widzenia. Dziś zaś nie wiedzieć dlaczego, Kościół jest w odwrocie. Generalnie porzucił troskę o sferę intelektu i kultury. W tym miejscu wolno, a nawet trzeba wyrazić słowa uznania i wdzięczności ojcu Tadeuszowi Rydzykowi za to, że tworzy intelektualno-kulturową przeciwwagę. Utworzenie środków społecznego przekazu – radia i telewizji – oraz Akademii Kultury Społecznej i Medialnej jest wyrazem tej intelektualno-kulturowej przeciwwagi. Przeciwwagi, która tworzy narodowe kadry ludzi odznaczających się dbałością o służbę na rzecz dobra wspólnego. Takiego rodzaju formacja, w której wiara i wiedza wzajemnie się uzupełniają i przenikają tworząc harmonijną całość pozwoli, aby i naród nabierał tej siły, którą daje oparcie się na fundamencie wartości prawdziwie ludzkich, nie zredukowanych do tego tylko, co materialne. I można powiedzieć, że w ten sposób podejmuje się prawdziwą inicjatywę charytatywną w świecie, w którym wielu nie chce prawdziwych dzieł miłosierdzia, co najwyżej tych, które są wygodne – nie przeszkadzają.

Fałszywy kosmopolityzm współczesny dąży do zniszczenia tego, co narodowe, a jedność chce oprzeć na powszechnej rozwiązłości moralnej. To oczywiście kierunek przeciwny dążeniom Kościoła, który porządkując świat podług prawa Bożego czyni ze świata jeden dom, w którym mieszka Bóg. Dom zbudowany z wielu narodowych pokoi; pokoi, w których przebywa sam Bóg i przez święte sakramenty przywraca ludziom ich tożsamość dzieci Bożych, aby odnaleźli i przeżyli pełnię swego człowieczeństwa. Przypominał to ludzkości św. Jan Paweł II w słowach: „Człowieka nie można do końca zrozumieć bez Chrystusa. A raczej: człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa. Nie może zrozumieć, ani kim jest, ani jaka jest jego właściwa godność, ani jakie jest jego powołanie i ostateczne przeznaczenie. I dlatego Chrystusa nie można wyłączać z dziejów człowieka w jakimkolwiek miejscu na ziemi.” W dzień po odbytych wyborach godzi się prosić: niech więc i nowo wybrani przedstawiciele władzy pamiętają o tym. Niech pamiętają też, że zamysłem demokratycznego ustroju jest zapewnienie każdemu maksimum możliwości rozwoju. Wpisuje się w to również możliwość rozwoju duchowego wyrażającego się między innymi w nieskrępowanym sprawowaniu kultu i możliwości swobodnego uczestniczenia w nim. Ta swoboda winna dotyczyć także sprawujących władzę.

O, jak są pełne wdzięku na górach nogi zwiastuna radosnej nowiny, który ogłasza pokój, zwiastuje szczęście, który obwieszcza zbawienie, który mówi do Syjonu: «Twój Bóg zaczął królować». To jest dziś nasze życzenie, które wypowiadamy za prorokiem. To jest życzenie, które wypowiadamy za Janem Pawłem II. Niech to Bóg zacznie w nas królować!

Amen.

 

[1] K. Zbyszewski, Niemcewicz od przodu i tyłu, Poznań 2013, s. 164

drukuj