Myśląc Ojczyzna


Pobierz

Pobierz

Szczęść Boże!

Dziś na zakończenie jeszcze jeden felieton o Trybunale Konstytucyjnym, do którego kandyduję zgłoszona przez Prawo i Sprawiedliwość. Instytucja Trybunałów Konstytucyjnych jest pomysłem względnie nowym, pojawiła się w Europie w końcu XIX wieku w Austro-Węgrzech. Pomyślana była jako zabezpieczenie elit rządzących na ewentualne „wybryki demokracji”, to znaczy na niespodziewane, a politycznie niewygodne dla nich, prawo stanowione przez parlament, który w Austro-Węgrzech złożony był także z posłów różnych mniejszości narodowych, w tym polskiej. Polska, jak wiemy, podzielona wtedy między zaborców w części terytoriów wchodziła w skład Rosji, Prus i Austrii. W zaborze austriackim reprezentacje narodowe w parlamencie Austro-Węgier nabierały wówczas coraz większej siły. W tej sytuacje ówcześni prawnicy austriaccy wymyślili instytucję, właśnie tak zwany Trybunał Konstytucyjny, złożoną z uznanych prawników, których zadaniem miało być pilnowanie, by siły i mechanizmy demokratyczne w parlamencie austro-węgierskim, „nie wyszły za daleko”, np. nie uchwaliły autonomii lub dalej idących praw dla różnych mniejszości narodowych. Koncepcja Trybunału Konstytucyjnego przyznawała więc temu organowi prawo do uchylania prawa stanowionego demokratycznie w parlamencie, a punktem odniesienia dla oceny tego prawa miały być przepisy konstytucji, ustawa zasadnicza lub podobne charakterem akty ustrojowe. Takie rozwiązanie tworzyło dla rządzących gwarancję, że będą oni mogli strzec pewnego status quo wygodnego dla siebie. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego nie pochodzili z wyborów, a byli wskazywani przez rządzących.

Takie rozwiązanie, tj. taka czapa nad demokracją, zawsze były krytykowane przez część środowisk politycznych i prawnych. Uważano, że prawo grupy niewybieranych, niekontrolowanych w demokratycznych procedurach prawników do obalania, uchylania i zmieniania prawa legalnie uchwalonego przez parlament wyłoniony w wyborach podważa, a nawet – uważano – jest rażąco sprzeczne z podstawowymi wymogami demokracji. Te krytyczne oceny z biegiem czasu znajdowały swe odbicie w różnym statusie trybunałów konstytucyjnych lub w ich krajowych odpowiednikach oraz w charakterze prawnym ich wyroków. W czasach współczesnych instytucja trybunału konstytucyjnego nabiera na znaczeniu, niekiedy przeradzając się wprost w tzw. sędziokrację, czy też w rządy trybunalskie, gdy trybunały przez nikogo niekontrolowane daleko wykraczają poza swoje kompetencje walcząc niekiedy demokratyczną większością parlamentarną, uchylając z powodów politycznych ważne dla rządzącej większości ustawy. Lub też narzucają interpretacje, niekiedy sprzeczne z logiką i poczuciem podstawowej sprawiedliwości i zgodności z konstytucją.

Możliwy jest jednak nieco inny charakter tej tzw. eksperckiej oceny konstytucyjności stanowionego w państwie prawa. Otóż znaczna część środowisk prawniczych i politycznych wychodzących z założenia, że suwerenem w ustroju demokratycznym jest naród, a nie prawnicy i sędziowie, niepochodzący zresztą z demokratycznych wyborów, więc ostatnie słowo w stanowieniu i ocenie prawa winien mieć ten naród, to znaczy suweren, to znaczy jego demokratycznie wybrani przedstawiciele w parlamencie, a nie prawniczy eksperci zasiadający w konstytucyjnym trybunale. Odpowiednio więc – w takim ujęciu – wymogi uszanowania demokracji sprawiają, iż wyroki Trybunału Konstytucyjnego mogą mieć walor jedynie niewiążących opinii dla parlamentu, a nie wiążącego nakazu zmiany prawa. Są poglądy, by takie opinie prawne Trybunału Konstytucyjnego parlament mógł swobodnie przyjąć lub też odrzucić.

W Polsce Trybunał Konstytucyjny wprowadzono do systemu ustrojowego Rzeczypospolitej dopiero w 1985 roku. Jego wyroki nie miały wtedy jeszcze charakteru ostatecznego, to znaczy wiążącego dla władz. Sejm mógł wyrok Trybunału odrzucić większością dwóch trzecich głosów. Charakter wyroków Trybunału Konstytucyjnego zmieniono konstytucją kwietniową w 1997 roku, która to konstytucja przyznawała wyrokom Trybunału charakter wiążący, to znaczy ostateczny. Wkrótce uchwalono, też w październiku 1997 roku, nową ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, która dostosowywała status Trybunału do postanowień nowej konstytucji. Kolejno więc uchwalane później ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, to znaczy władczy status wyroków Trybunału musiał być w tych ustawach utrzymywany. I dopóki nie zostanie zmieniona polska konstytucja, która tak właśnie stanowi, nad parlamentem polskim będzie organ taki właśnie jak Trybunał Konstytucyjny, który wolę większości parlamentu, wolę suwerena, wolę narodu będzie mógł uchylać wolą 15 sędziów.

Dyskusje na ten temat, tzn. na temat charakteru Trybunału Konstytucyjnego i jego orzeczeń, z pewnością ożyją przy uchwalaniu w przyszłości nowej konstytucji, gdyż pytanie: demokracja czy sędziokracja z pewnością powróci.

Jeszcze raz życzę Wszystkim pomyślności i dużo zdrowia!

Szczęść Boże!

drukuj