Camino – przypowieść o życiu

Z ks. Piotrem Dernowskim, duszpasterzem akademickim UWM w Olsztynie,
trzykrotnym uczestnikiem pielgrzymki do Santiago de Compostela, rozmawia Łukasz
Sianożęcki

Tradycja pielgrzymowania do grobu św. Jakuba ma już setki lat, a ludzie udają
się tam z różnych powodów. A co Księdza skłoniło do podjęcia tego trudu?

– Pielgrzymowanie zawsze było mi bliskie. Wielokrotnie wędrowałem w Warmińskich
Pielgrzymkach Pieszych na Jasną Górę. W 2004 r. nadarzyła się okazja zupełnie
innej pielgrzymki – do św. Jakuba w Hiszpanii. Wtedy również wypadał rok
jubileuszowy. Byłem ciekaw, jak zrodziła się tradycja tego wędrowania. Chciałem
poczuć klimat tamtych świętych miejsc. Wiedziałem, że był tam Jan Paweł II. Wraz
z grupą studentów z naszego olsztyńskiego duszpasterstwa ruszyliśmy na szlak. I
tak to się zaczęło. Pragnienie doświadczania obecności Boga w takich właśnie
warunkach sprawiło, że później jeszcze dwukrotnie pojawiłem się na Camino.

Jakie uczucia towarzyszą na tak ciężkim szlaku?
– Camino faktycznie jest trudne. To życie w pigułce. Czas pełen radości i
wzruszeń przeplatany jest chwilami zniechęcenia i zmęczenia. To ciągła
świadomość, że przed nami droga, że jutro trzeba znowu wstać przed wschodem
słońca i dalej iść. Do pokonania mieliśmy ponad 700 km podzielone na 28 dni. W
tym roku szliśmy „Camino del Norte”, startowaliśmy w baskijskim Bilbao.
Hiszpańskie lato, piękne nadmorskie kurorty, a my – z 10-kilogramowymi plecakami
na plecach, w ręku kij, na głowie kapelusz dający odrobinę cienia. Po kilku
dniach pojawiły się odciski, ból mięśni. Zmęczenie fizyczne jest czymś
normalnym. Niekiedy pojawia się zmęczenie psychiczne, chwile zwątpienia, pytania
o sens dalszej wędrówki.

Ale mimo to się nie rezygnuje…
– Camino daje zaufanie. Człowiek czuje się niekiedy ogołocony z tego, co na co
dzień uważa za niezbędne. Dopiero na szlaku można poznać, co w życiu jest
najważniejsze. Wejście w ciszę i samotność, od której na Camino się nie
ucieknie, pozwala doświadczać bliskości Boga. Potrzeba tylko ogromnej czujności,
by dostrzec Boże znaki. Człowiek uczy się szukać drogowskazów. Nie ma pilota,
służb porządkowych. Są za to żółte strzałki, muszelki prowadzące przez plaże,
miasteczka, góry, lasy. Trzeba zaufać, że idąc za nimi, się nie zabłądzi.
Pielgrzym to ktoś, kto daje się ufnie poprowadzić. A po drodze spotyka mnóstwo
życzliwych ludzi. To inni pielgrzymi, z którymi jakiś czas można podążać do
wspólnego celu, to miejscowi ludzie pokazujący drogę, wreszcie wolontariusze
prowadzący schroniska dla pielgrzymów.

Komu poleciłby Ksiądz taki rodzaj pielgrzymowania?
– Każdemu. I niech nie przeraża nas odległość i trud. Na szlaku można spotkać
zarówno małżeństwa emerytów, jaki i ludzi samotnych w sile wieku czy studentów.
To często ci, którzy zostawili swą zabieganą codzienność, by poza domem, na
Camino, poszukać odpowiedzi o sens życia. Bo Camino pozwala doświadczyć wolności
od wielu spraw, które na co dzień są powodem naszych obaw, lęków, zniewoleń.
Camino to przypowieść o życiu. Warto ją odczytać.

Dziękuję za rozmowę.

drukuj

Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl