Zatrważające dane dotyczące in vitro
Według danych brytyjskiego dziennika „Daily Telegraph”, aby urodziło się jedno dziecko poczęte metodą „in vitro”, musi umrzeć blisko 40 innych istnień ludzkich.
Ponad 3 mln 800 tys. ludzkich embrionów od roku 1990 stworzył brytyjski Departament Zdrowia za pomocą sztucznego zapłodnienia. Przy czym w latach 1992 r. a 2006 r. urodziło się 122 tys. dzieci. To oznacza, że prawie 3,5 mln osób nie miało szansy na narodziny.
Dane te pokazują jak nieskuteczna jest metoda sztucznego zapłodnienia in vitro. W tej sytuacji można mówić zaledwie o 3,21 proc. skuteczności.
– Te dane są porażające, ale dobrze, że one się ukazują, ponieważ burzą cały szereg stereotypów, które są wysuwane w różnych dyskusjach polityczno-publicystycznych. Wciąż musimy sobie uzmysławiać pewne prawdy podstawowe. Po pierwsze in vitro nie jest leczeniem niepłodności, a koszty in vitro są nieporównywalne w stosunku do zamierzeń, tzn. są to koszty proaborcyjne a nie pronatalistyczne. Ginie o wiele więcej istnień ludzkich niż tych istnień zostaje poczętych. To jednocześnie pokazuje jak bardzo – mówiąc ogólnie, nie chcę tu wchodzić w jakieś wątki teologiczne – natura ludzka broni się przed tego typu ingerencjami – zaznaczał ks. prof. Paweł Bortkiewicz, etyk.Ks. prof. Bortkiewicz akcentuje, że podobne zjawiska mają miejsce w przypadku badań czy eksperymentów nad klonowaniem człowieka, ponieważ ingerowanie w naturę ludzką jest niebezpieczne.
– Wciąż okazuje się, że te eksperymenty są nieskuteczne, czy bardzo mało skuteczne, ponieważ natura ludzka się broni. To powinna też być jakaś racjonalna przesłanka dla osób myślących, że – jak mawiają starzy pszczelarze – nie warto gmerać w ulu, dlatego że takie ingerowanie w naturę ludzką jest niebezpieczne. To jest oczywiście ten argument związany z eliminacją embrionów nadliczbowych. On czasem do nas bardzo mocno przemawia. Myślę, że przemawia właśnie w tej chwili, kiedy zapoznajemy się z tymi statystykami. Przemawiał do nas wtedy, kiedy mieliśmy informacje medialne o tym, że w jednej chwili w tej czy w owej klinice in vitro, rozmrożono kilkadziesiąt tysięcy istnień ludzkich. Tak więc zlikwidowano populację wielkości średniego miasta. Takie dane do nas przemawiają; natomiast z drugiej strony odrzuca się często te dane wchodząc na płaszczyznę bardzo emocjonalną, bardzo indywidualną – dodaje ks. prof. Paweł Bortkiewicz.RIRM