Zanim Grecy sprzedadzą Akropol

Strefa euro ciągle nie może wyjść ze strukturalnego kryzysu, który trawi
wspólną walutę. Na rynkach finansowych nasila się panika. Agencje ratingowe –
czyli firmy zajmujące się oceną wiarygodności podmiotów pożyczających pieniądze
– klasyfikują Grecję coraz niżej, a niektóre nawet zapowiadają, że temu państwu
dadzą poziom D, czyli równy bankructwu.

Niektórzy eksperci uważają, że obniżenie ocen ratingowych Grecji może być
znacznie gorsze dla rynków finansowych niż wydarzenia sprzed trzech lat, gdy w
USA pękła bańka spekulacyjna na rynku nieruchomości. Wówczas bank Lehman
Brothers ogłosił upadłość, co zainicjowało światowy kryzys gospodarczy.
Obniżenie ocen ratingowych Grecji oznaczałoby załamanie na rynku greckich
obligacji, a posiadacze takich papierów, przede wszystkim banki niemieckie i
francuskie, ponieśliby jeszcze większe straty. Ponadto powstałby efekt domina
pogrążający w jeszcze większym chaosie Europę. Szczególnie przeżywające ogromne
problemy Portugalię i Hiszpanię. Wszystko to razem groziłoby w dalszej
perspektywie upadkiem euro.
Dlatego, by ratować irracjonalny, z punktu widzenia ekonomicznego, projekt
wspólnej waluty, politycy europejscy wywierają naciski na agencje ratingowe, by
nie zmieniały swoich ocen. Sytuacja przypomina zwierzę, które gryzie własny
ogon. Ogromna pomoc wpompowana w Grecję za cenę wyprzedaży przez grecki rząd
przedsiębiorstw i nieruchomości (na razie bez Akropolu, ale kto wie?), by
ratować niemieckie i francuskie banki, bo do tego sprowadza się pakiet pomocowy
dla tego kraju, nie przynosi spodziewanych efektów. Funkcjonowania źle
skonstruowanej maszyny nie naprawi oliwienie niepasujących do siebie trybów czy
szukanie kozła ofiarnego w agencjach ratingowych.
Wspólna waluta dla krajów o tak zróżnicowanym bogactwie, potencjale, stopniu
rozwoju, kulturze biznesowej, infrastrukturze, dyscyplinie budżetowej, jak
Niemcy i Grecja, od początku była projektem ideologicznym i politycznym,
oderwanym od realiów ekonomicznych. Wtłaczanie dziesiątków miliardów euro w
niewydolne i źle zarządzane gospodarki przypomina gaszenie pożaru przy pomocy
benzyny. Ale w tym chocholim tańcu nie chodzi o racjonalność, tylko o ratowanie
banków niemieckich i francuskich kosztem zwykłych Europejczyków płacących
podatki. Coraz więcej obywateli Niemiec czy Francji ma tego dość.
Sprawą zajął się już niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe.
Ponieważ Niemcy, którzy w przeciwieństwie do władz polskich potrafią dbać o
własny interes narodowy, zastrzegli sobie przy ratyfikacji traktatu lizbońskiego
wzmocnienie roli własnego sądu konstytucyjnego w europejskim procesie
decyzyjnym, więc Trybunał z Karlsruhe wszczął postępowanie w sprawie unijnego
programu ratunkowego dla zadłużonych państw strefy euro. Wniosek do Trybunału
złożył w 2010 roku poseł bawarskiej CSU Peter Gauweiler wraz z kilkoma
ekspertami. Uznał w nim, że doszło do złamania prawa europejskiego, gdyż –
zgodnie z traktatem UE – kraje członkowskie nie ponoszą odpowiedzialności za
zobowiązania poszczególnych państw. Ponadto wnioskodawcy uważają, że niemiecki
parlament powinien każdorazowo decydować o uruchomieniu kolejnych transz pomocy
dla zadłużonych państw strefy euro. Wyrok Trybunału jest spodziewany jesienią.
W minionym tygodniu przed Trybunałem zeznawał niemiecki minister finansów
Wolfgang Schaeuble i bronił decyzji rządu Angeli Merkel o udzieleniu pomocy
Irlandii, Portugalii i Grecji. Postępowanie ma istotne znaczenie dla przyszłości
Europy, gdyż Niemcy ponoszą największy ciężar ratowania wspólnej waluty,
udzielając 22,4 mld euro gwarancji dla Grecji oraz udostępniając 147,6 mld euro
w ramach Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej, który w ten sposób stał
się najpotężniejszą instytucją finansową Europy.
Niemcy działają dwutorowo i długofalowo. Z jednej strony ratują swoje banki i
próbują wykorzystać kryzys dla polityki zwiększania swoich wpływów w Europie, a
także do zarabiania na wyprzedaży majątku Grecji. Z drugiej, rozładowując
napięcia społeczne – bo obywatele niemieccy wcale się nie palą, by z ich
podatków finansować ratowanie euro – przygotowują wyjście awaryjne w sytuacji,
gdyby bardziej opłacało się im wycofać z projektu wspólnej europejskiej waluty.

Jan Maria Jackowski
 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl