Wywiezienie akt Czesława Kiszczaka mogło być przestępstwem
Wywiezienie akt Czesława Kiszczaka do USA mogło być przestępstwem – to stanowisko pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej, o którym napisał dziś „Nasz Dziennik”. [zobacz]
Prokuratorzy IPN-u sprawdzają, czy do amerykańskiego Archiwum Instytutu Hoovera trafiły dokumenty, które według prawa powinny znaleźć się w zasobach polskiej instytucji.
Po doniesieniach medialnych IPN uznał, że należy ustalić, jakie dokumenty, w jakim czasie Czesław i Maria Kiszczak przekazali do amerykańskiego archiwum. Chodzi też o ustalenie, czy znajdują się tam też inne dokumenty organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego, a także kiedy zostały przekazane i przez kogo.
Według Czesława Nowaka, prezesa Stowarzyszenia „Godność”, w poprzednich latach państwo straciło kontrole nad wieloma rozkradzionymi po 1989 r. dokumentami. Nie wiadomo kto jeszcze z dygnitarzy komunistycznych ma je w posiadaniu – dodał.
– Uważam, że jeśli chodzi o listy, to Kiszczak miał prawo zrobić z nimi to, co mu się podoba. Jeżeli jednak wysłał dokumenty te, które podlegają ochronie przez państwo, to jest źle. Z drugiej strony, w Instytucie Hoovera mamy dostęp do tych dokumentów. Ze zdziwieniem dowiedziałem się, z jaką atencją nasi byli przywódcy darzyli gen. Kiszczaka – „Panie generale, dziękuję za współpracę”, „Panie generale, całuję rączki pani generałowej”. Nie będę wymieniał nazwisk. Nie dowiedzielibyśmy się jednak tego, gdyby dokumenty te leżały w IPN-ie, bo byłyby w zbiorze zastrzeżonym – podkreślił Czesław Nowak.
Specjaliści z Archiwum IPN przeprowadzą w Archiwum Instytutu Hoovera kwerendę. Jej celem będzie ustalenie, jakie dokumenty podlegające obowiązkowemu przekazaniu do zasobu archiwalnego IPN.
Równolegle działania w tej sprawie będą prowadzone także w Polsce, w tym między innymi przesłuchania świadków.
RIRM