fot. pixabay

Unijni decydenci pogrążą Stary Kontynent w federalnym niebieskim totalitaryzmie?

Szef Europejskiej Partii Ludowej mówi o konieczności stworzenia europejskich wojsk. Z kolei Bruksela chce odbudowywać potencjał militarny Europy, ale kosztem sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. To stwarza niebezpieczeństwo w realizacji naszych kontraktów zbrojeniowych realizowanych za oceanem.

Nie milknie dyskusja o przegłosowaniu przez Parlament Europejski tzw. białej księgi o przyszłości europejskiej obronności. Przeciwko rezolucji zagłosowali europosłowie PiS. Premier Donald Tusk już kolejny dzień nie szczędził opozycji słów krytyki.

– Oni zagłosowali przeciwko wzmocnieniu możliwości obronnych, zdolności obronnych Polski na naszej wschodniej granicy z Rosją i Białorusią. To na odległość pachnie zdradą – stwierdził Donald Tusk.

Kwestię Tarczy Wschód – o której mówił premier – wpisano do rezolucji w ostatniej chwili jako poprawkę. Głosowała za nią cała opozycja, ale sens dokumentu jest inny. Bruksela chce odbudować potencjał militarny Starego Kontynentu, odcinając się od największego gracza w NATO, czyli Stanów Zjednoczonych.

Szykowane jest zastąpienie Paktu Północnoatlantyckiego, Europejską Unią Obrony – zaalarmował były europoseł PiS, Jacek Saryusz-Wolski.

– Po to, aby zrealizować ścieżkę dystansowania się Unii Europejskiej od USA, tworzenia alternatywy dla NATO i jednocześnie skoku na władzę – mówił Jacek Saryusz-Wolski.

Te ostrzeżenie zdają się potwierdzać słowa szefa Europejskiej Partii Ludowej i koalicjanta Donalda Tuska w Parlamencie Europejskim. Manfred Weber przed kilkoma dniami złożył deklarację.

– Drodzy przyjaciele, jesteśmy sami. Świat się gotuje. Europa musi się obudzić. Musimy stać się odpowiedzialni sami za siebie. Ponadto w przyszłości chciałbym zobaczyć żołnierzy z europejskimi flagami na mundurach – podkreślił Manfred Weber.

Komisja Europejska chce wydać na zbrojenia łącznie 800 mld euro. Z przyjętej w czwartek rezolucji wynika, że to Bruksela ostatecznie będzie decydować, gdzie i jaką broń będą mogły kupić państwa członkowskie.

Jest duże prawdopodobieństwo, że Komisja Europejska wskaże na producentów francuskich i niemieckich – podkreślił były wiceminister obrony z PiS, Wojciech Skurkiewicz.

– Ktoś w Brukseli będzie bezpośrednio lub pośrednio decydował o tym, jak ma odbywać się bezpieczeństwo i funkcjonowanie wojska w Polsce. To jedno wielkie nieporozumienie – akcentował Wojciech Skurkiewicz.

Wskazując na producentów europejskich, Komisja Europejska może zabronić krajom zakupów w Stanach Zjednoczonych czy Korei Południowej, a to stamtąd Polska od dawna kupuje strategiczny sprzęt. To systemy HIMARS, Patriot, myśliwce F-35 czy czołgi K-2.

Porzucony przemysł obronny Europy Zachodniej nie jest nam w stanie dać najnowocześniejszych technologii. Musimy zakotwiczyć amerykański i koreański przemysł w Polsce – zaznaczył gen. Leon Komornicki.

– Z jednej strony oni wtedy będą uczestniczyć w tych inwestycjach na naszym terenie i z drugiej strony będzie nam gwarantowało to suwerenność. Cele narodowe RP mają być stawiane na pierwszym miejscu, a sojusznicy mają tylko zapewnić realizację tych celów – tłumaczył gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego WP.

Innym sposobem zakotwiczenia sił amerykańskich w Polsce jest udział naszego kraju w programie Nuclear Sharing. Obecnie Amerykanie roztaczają parasol nuklearny nad krajami Europy Zachodniej. Prezydent Andrzej Duda podniósł ten temat już rok temu w trakcie wizyty w Stanach Zjednoczonych.

– Potencjalny nasz udział w Nuclear Sharing z pewnością wzmocniłby naszą pozycję i nasze bezpieczeństwo – podkreślił Andrzej Duda.

Wówczas na przesunięcie broni atomowej do Polski nie zgodziła się administracja Joe Bidena. Po niespełna roku Andrzej Duda ponownie podjął temat w zagranicznych mediach.

„Granice NATO przesunęły się na wschód w 1999 r., więc 26 lat później powinno nastąpić również przesunięcie infrastruktury NATO na wschód. Dla mnie to oczywiste” – mówił Andrzej Duda dla brytyjskiego dziennika „Financial Times”.

O rozmieszczenie głowic nuklearnych w Polsce zapytano wiceprezydenta USA. J.D. Vance na razie wykluczył taką możliwość, bo to oznaczałoby eskalację konfliktu z Rosją.

– Nie rozmawiałem o tej konkretnej kwestii z prezydentem, ale byłbym zszokowany, gdyby prezydent Trump poparł rozprzestrzenianie broni atomowej dalej na wschód Europy – oznajmił J.D. Vance, wiceprezydent Stanów Zjednoczonych.

Rząd Donalda Tuska zgadza się co do samej idei parasola atomowego nad Polską. Nasza sytuacja geopolityczna uległa pogorszeniu, dlatego warto czynić wszelkie starania, by znaleźć się w Nuclear sharing – analizował Wojciech Kozioł z portalu Defence24.

– O ile jesteśmy w stanie w kilku najbliższych latach zminimalizować różnice pod kątem ilości sił zbrojnych oraz ilości sprzętu, to w przypadku naszego regionu i Europy Północnej ten atom pozostanie największym zagrożeniem ze strony Rosji – mówił Wojciech Kozioł.

Polski rząd rozważa także propozycję Emmanuela Macrona. Prezydent Francji zaoferował swoją broń atomową, jednak Stany Zjednoczone dysponują ponad pięcioma tysiącami głowic nuklearnych. Francja ma niespełna 300 głowic.

TV Trwam News

drukuj