Umowa między UE a krajami Ameryki Południowej zagrożeniem dla polskich hodowców bydła
Hodowcy wołowiny alarmują: umowa handlowa między UE a krajami Ameryki Południowej może doprowadzić do bankructwa wielu polskich gospodarstw. Nasz rynek zaleje tanie i gorszej jakości mięso.
Pod koniec czerwca kraje Mercosur , czyli Argentyna, Brazylia, Paragwaj i Urugwaj zawarły wstępne porozumienie o wolnym handlu z UE.
– To jest historyczna chwila – mówił Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej.
Negocjacje w tej sprawie trwały 20 lat.
– To jest historyczny dzień dla nas – to jest najważniejsze porozumienie w całej naszej historii – nie krył radości Jair Bolsonaro, prezydent Brazylii.
Umowa otwiera drogę do powstania największej na świecie strefy wolnego handlu. Zakłada ona zniesienie barier handlowych w tym ceł. Z niepokojem na dokument patrzy branża rolno spożywcza w wielu krajach UE.
– Mówimy głównie o sektorze wołowiny, który ucierpi najbardziej, sektorze produkcji cukru, ale także częściowo etanolu i pszenicy. W przyszłości być może ta umowa obejmie także rynek drobiu i soi – podkreślał Jacek Podgórski, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej.
Polscy rolnicy już alarmują, że umowa zniszczy nasz rynek wołowiny.
– To największe kraje jeśli chodzi o obszar i najwięksi producenci wołowiny – wskazywał Tomasz Jędrzejewski, hodowca bydła.
W samej tylko Brazylii hoduje się aż 230 mln sztuk bydła. To kilkukrotnie więcej niż w całej UE. W starciu z takim potentatem nasi rolnic nie mają najmniejszych szans. Wielu z nich już teraz jest zmuszona sprzedawać wołowinę poniżej kosztów produkcji.
– Nasze zyski są albo zerowe albo czasami trzeba dokładać. Dobrze, że są rodzice, którzy mają jakieś emerytury i nam pomagają – podkreślał Łukasz Kwiaton, hodowca bydła.
Ważną kwestią jest także jakość mięsa. Polskie bydło karmione jest naturalnymi paszami
– Nasza wołowina jest ceniona na całym świecie. Nie wszyscy to wiedzą. Nasz rząd chyba tego nie wie, jakie wartości kulinarne ma nasze bydło, czym je odżywiamy, nie stosujemy GMO – mówił Piotr Olszewski, hodowca bydła.
Tymczasem w samej tylko Brazylii dopuszczono 150 środków ochrony roślin, które są zakazane w UE. Z takich roślin robi się pasze, którymi następnie karmi się zwierzęta.
– Te lata pracy nad tym, żeby Polska wołowina dorównywała, albo przewyższała jakościowo wołowinę z innych przodujących państw na świecie, nie może być zniweczony tym, że teraz napłynie mięso tańsze, ale znacznie gorszej jakości. Przez zalew tej taniej wołowiny prawdopodobnie polscy hodowcy zostaną wyparci z rynku unijnego, co może spowodować bankructwa i upadek – akcentował Janusz Liwosz z Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Polski rząd zapowiada, że będzie stawiał warunki.
– Musi być do tej umowy wprowadzony mechanizm, który pozwoliłby na rekcję jeżeli import zachwiałby sytuacją na poszczególnych rynkach produktów rolniczych w UE – podkreślał Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Przeciwko umowie oprócz Polski protestuje Belgia, Francja i Irlandia. Z dokumentu cieszą się jedynie Niemcy.
– W drugą stronę do Ameryki Południowej mają popłynąć europejskie samochody, części do samochodów, chemikalia i leki. Nie trzeba się długo zastanawiać, który kraj przoduje w tej gałęzi produkcji – oczywiście Niemcy. Po raz kolejny niestety Niemcy sprzedali europejskie rolnictwo, troszkę jak Judasz za trzydzieści srebrników, tym razem krajom Ameryki Południowej – wskazywał Jacek Podgórski.
Porozumieniem zajmują się negocjatorzy obydwu stron, aby wypracować jego finalny kształt. Dokumentem będzie też zajmował się PE.
– Mam nadzieję, że PE, który będzie ostatecznie podejmował decyzję ratyfikując to porozumienie podejmie właściwą decyzję i da do myślenia tym pospiesznym – moim zdaniem – działaniom, które zaszkodzą rolnictwu i rolnikom w UE – mówił europoseł PiS Bogdan Rzońca.
Polska musi teraz podjąć bardzo stanowcze działania na forum UE, aby zbudować silną koalicję, która przeciwstawi się tej szkodliwej umowie.
TV Trwam News/RIRM/WH