[TYLKO U NAS] L. Żebrowski o opublikowanych dokumentach rosyjskich z lat 1944-1945 dot. Polski: Rosja ukrywa niewygodne dla siebie informacje
Rosyjskie ministerstwo obrony opublikowało część dokumentów Armii Czerwonej z lat 1944-1945 dotyczące Polski. Historyk Leszek Żebrowski w rozmowie z Redakcją Informacyjną Radia Maryja zaznaczył, że polityka selektywnego ujawniania materiałów ma na celu pokazywanie perspektywy historycznej z jak najlepszej strony dla Rosji, ukrywając jednocześnie niewygodne informacje dot. Polski.
Nieujawnione wcześniej archiwa zawierają m.in. relacje z ofensyw i sytuacji na terenie wschodniej Polski, a także rozkazy, wycinki gazet i listy. Według informacji rosyjskiego resortu obrony zestaw dokumentów pt. „Wyzwolenie Polski. Cena Zwycięstwa” pochodzi z Archiwum Centralnego Ministerstwa. Są to głównie komputerowe skany maszynopisów w języku rosyjskim. Ujawniona część archiwów została odtajniona w lipcu br.
Historyk Leszek Żebrowski odnosząc się do rosyjskich publikacji podkreślił, że od dawna mamy dostęp do dokumentów niemieckich, brytyjskich i amerykańskich, natomiast Rosjanie ujawniają fragmenty dokumentacji z czasów II wojny światowej selektywnie, co jakiś czas.
– Udostępnianie dokumentów sowieckich jest bardzo cenne. Cieszymy się, że jest ich coraz więcej, ale nie mamy pełnego dostępu do zasobów sowieckich. Sowieci przejęli także dużo dokumentów niemieckich i polskich. One są wypuszczane selektywnie. Pełny obraz sytuacji będzie wtedy, gdy dla archiwistów, historyków będzie pełen dostęp do tego, co Sowieci mają w swoich zasobach – wskazał publicysta.
Leszek Żebrowski dodał, że taka polityka ma na celu pokazywanie perspektywy historycznej z jak najlepszej strony dla Rosji, ukrywając jednocześnie niewygodne informacje dot. postawy ówczesnego imperium sowieckiego wobec „kwestii polskiej”: niepodległości, granic, niezawisłości i bezpośredniej pomocy Polakom przede wszystkim podczas Powstania Warszawskiego.
– Obecne państwo rosyjskie w ramach dobrej woli powinno to wszystko udostępnić. W tej chwili mamy dyskusję na poziomie: o proszę, damy wam jedną, kolejną partię i zobaczcie – my tu pomagaliśmy, robiliśmy zrzuty, próbowaliśmy desantu na stronę powstańczą. To wszystko jest prawdą, tylko ten desant był nieprzygotowany, zrobiony fatalnymi środkami (piechota na łódkach z bronią maszynową przeprawiała się na drugą stronę nie mając żadnych szans wobec obrony niemieckiej) – tłumaczył historyk.
Rozmówca Redakcji Informacyjnej Radia Maryja podkreślił, że ówczesne zrzuty sowieckie nad Warszawą były zrzutami innego typu, niż aliantów zachodnich: bez spadochronu, z niskiej wysokości, w workach. W konsekwencji wiele sprzętu trafiającego w ręce Polaków – nie nadawała się do użytku z powodu uszkodzeń.
– Broń docierała do powstańców. Pamiętajmy jednak, że nie była to pierwsza faza powstania, gdzie tereny walki były duże, opanowane i można było robić dużo zrzutów dla powstańców. Większość zrzutów trafiało już na stronę niemiecką. Nawet to, co spadało w workach – niszczyło się, łamało, tłukło i częściowo było nie do użytku. Ta pomoc na zewnątrz wyglądała efektownie, bo była, natomiast faktyczna pomoc była znacznie mniejsza od oczekiwanej przez powstańców – powiedział publicysta.
Leszek Żebrowski oznajmił, że Sowieci, mimo oficjalnie oferowanej „pomocy” Polakom – dali Niemcom „zielone światło” do zniszczenia Warszawy i wymordowania Polskiego Państwa Podziemnego.
– Warszawa dla Sowietów – tak jak dla nas – była symbolem, to była stolica państwa. Jeżeli Polacy by to miasto wyzwolili i ujawniłyby się pełne polskie władze – Sowieci z pewnością by to spacyfikowali, ale wtedy byliby napastnikami, mordercami, więc im było wygodnie, żeby to zrobili Niemcy. Dali przyzwolenie: róbcie, co chcecie w Warszawie, niszczcie co chcecie, palcie, wymordujcie ludność cywilną, a w duchu na pewno się cieszyli, że teraz będzie im łatwiej – mówił historyk.
RIRM