fot. PAP/Mateusz Marek

[TYLKO U NAS] Prof. M. Ryba: O ile Rosja może sobie pozwolić na podmiotowe Węgry, o tyle nie pozwoli na podmiotową Polskę

O ile Rosja może sobie pozwolić na jakieś podmiotowe Węgry poza Karpatami, o tyle nie pozwoli na podmiotową Polskę, bo inaczej nie połączy się z Niemcami w „XIX-wiecznym przyjacielskim uścisku”. W tym sensie jest realna różnica interesów i ona się wyraża w realnym stosunku do wojny – mówił prof. Mieczysław Ryba, historyk i politolog, członek Kolegium IPN, odnosząc się w sobotnich „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja do różnic w podejściu Polski i Węgier do Rosji i toczonej przez nią wojny z Ukrainą.

W piątek z ust premiera Mateusza Morawieckiego padły mocne słowa, że „drogi Polski i Węgier się rozeszły”. Oznajmił, że nasz kraj nie bierze udziału w wojnie na Ukrainie, a jedynie pomaga jej przetrwać rosyjską napaść i utrzymać integralność terytorialną. Jest to odpowiedź na słowa Viktora Orbána o tym, jakoby Polska miała angażować się w „wojnę dwóch słowiańskich narodów”.

– Tu trzeba moim zdaniem zrobić pewne rozróżnienia, bo rzeczywiście w sprawie oceny wojny na Ukrainie czy w ogóle stosunku do Rosji drogi Polski i Węgier się nieco rozeszły ze względu na to, że inaczej jest postrzegana ta rzeczywistość. Dlaczego? Nie dlatego, że Viktor Orbán jest jakimś wielkim zwolennikiem Władimira Putina (zresztą pamiętajmy, że przecież Węgry głosowały ostatecznie za sankcjami, za różnymi pakietami sankcji), tylko dlatego, że Węgry mają takie a nie inne położenie geopolityczne, czyli nie są na szlaku Wschód-Zachód między Moskwą a Berlinem, stąd nie dotknęły ich rozbiory i zasadniczo poza czasami sowieckimi nie ma tam przykładów niewoli rosyjskiej – zwrócił uwagę prof. Mieczysław Ryba.

Jednak poza uwarunkowaniami historycznymi istnieją jeszcze inne.

– Otóż Węgry – tak jak Polska – doświadczają potężnych presji idących ze strony Unii Europejskiej, ze strony Niemiec; presji związanych z tzw. sankcjami finansowymi. Proszę zwrócić uwagę, że została rozpoczęta procedura „pieniądze za praworządność” nie tylko w stosunku do Polski w związku z KPO, ale również w stosunku do Węgier. Węgry są krajem terytorialnie małym, niemającym dostępu do morza i szukały za czasów Viktora Orbána jakiegoś wyjścia z tej trudnej sytuacji, bo cały czas Bruksela nastawiona była na zmianę władzy w Budapeszcie, cały czas popierała opozycję, cały czas szykanowała to państwo. W ten sposób Węgry weszły w układ energetyczny z Moskwą, czego Polska nie zrobiła – tłumaczył gość „Aktualności dnia”.

Uwarunkowania historyczne i geopolityczne Polski są zgoła inne, stąd też wojna ukraińsko-rosyjska jest poniekąd naszą wojną.

– Uważamy, że odepchnięcie Rosji jest kluczowe z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa. O ile Rosja może sobie pozwolić na jakieś podmiotowe Węgry poza Karpatami, o tyle nie pozwoli na podmiotową Polskę, bo inaczej nie połączy się z Niemcami w „XIX-wiecznym przyjacielskim uścisku”. W tym sensie jest realna różnica interesów i ona się wyraża w realnym stosunku do wojny – wskazał rozmówca Radia Maryja.

Dodał, że gdyby Unia Europejska nie gnębiła Węgier, to miałyby one alternatywę i mogły zerwać układy z Moskwą. Obecnie jednak polityka unijna wpycha Węgry w objęcia Rosji.

Całość rozmowy z prof. Mieczysławem Rybą jest dostępna [tutaj].

radiomaryja.pl

drukuj