fot. PAP

[TYLKO U NAS] J. K. Ardanowski o przyzwoleniu rządu na import pasz GMO: To jest element, który grozi bezpieczeństwu żywnościowemu w Polsce

Nie możemy być uzależnieni od białka z Argentyny, Urugwaju, Paragwaju, jeżeli mamy własne źródła białka – również dobrze rozwijającą się w Polsce uprawę soi niemodyfikowanej genetycznie. Zamiast działać w tym kierunku, państwo dalej wyraża zgodę na import śruty sojowej. W ubiegłym roku jej wartość wyniosła 6,2 mld złotych. Część z tych pieniędzy mogłaby pozostać u polskich rolników – mówił w czwartkowej audycji „Aktualności dnia” na antenie Radia Maryja Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP, były minister rolnictwa. Przyzwolenie na dalszy import pasz GMO nazwał zagrożeniem dla bezpieczeństwa żywnościowego w Polsce.

W Polsce wciąż nie wszedł w życie zakaz stosowania pasz GMO. Inna ustawa, która wycofywałaby je stopniowo, także zdaje się grzęznąć w procesie legislacyjnym. Pasze z soi modyfikowanej genetycznie wciąż mają się dobrze.

– Od mniej więcej 40 lat Europa, w tym również Polska, odeszła od białka, które rosło na polach u rolników i dawało im również dochód, na rzecz uzależnienia od śruty soi modyfikowanej genetycznie, uprawianej w Ameryce Południowej i Północnej. To uzależnienie trwa – wskazał Jan Krzysztof Ardanowski.

W 2006 r. w Polsce wprowadzono zakaz obrotu produktami zawierającymi soję modyfikowaną genetycznie.

– Bardzo wiele środowisk wtedy się zintegrowało, żeby nie dopuścić do stosowania czegoś, co w naturze nie występuje. Poważne obawy o zdrowie były wtedy ważnym argumentem. Tylko że Polska nie była wtedy przygotowana do radykalnego, szybkiego wprowadzenia zakazu (…). Wprowadzono moratorium, żeby opóźnić wejście w życie tej ustawy o kilka lat. Tak jakoś się dziwnie składa, że kolejne rządy proponują w Sejmie moratoria o kolejne cztery lata – dwa lata, cztery lata – dwa lata, nic nie robiąc, żeby białko krajowe zaczęło stopniowo zastępować importowaną soję – tłumaczył przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP.

Za produkcją i dystrybucją pasz opartych na soi GMO stoją ogromne międzynarodowe koncerny z Ameryki i Europy, a także uzależnione od nich niektóre polskie firmy paszowe korzystające z tego składnika.

– Teraz w Sejmie jest ustawa, która mogłaby podjąć to zobowiązanie i zacząć realizować stopniowe zastępowanie soi. Podkreślam: stopniowe, ponieważ nie można zastąpić soi gwałtownie. Przy niektórych – szczególnie młodych – zwierzętach, przy drobiu i przy trzodzie chlewnej, trochę tej soi należałoby pozostawić – mówił Jan Krzysztof Ardanowski.

W tym celu – jeszcze jako minister rolnictwa – rozmówca Radia Maryja przygotował ustawę, która stopniowo obniżałaby użycie soi w paszach, zaczynając od bezpiecznego poziomu 25 procent.

– Tak, żeby w ciągu pięciu do siedmiu lat przejść do połowy zastępowalności soi – podkreślił były szef resortu rolnictwa.

Opracowany przez niego akt prawny został niedawno przejrzany w ministerstwie, wprowadzono niezbędne korekty. Zdecydowano o ogłoszeniu moratorium jedynie na rok, żeby dać sygnał, że zakłady będą skupywać od rolników naturalne polskie białko.

– To jest ważne, żeby nie stracić sezonu wegetacyjnego (…) roku 2023, żeby rolnicy już zimą i wczesną wiosną mogli kupić nasiona do siewu, przygotować odpowiednio pole, odpowiednio je nawieść. Czyniliby to, wiedząc, że zakłady paszowe będą musiały od nich kupić bób, groch i tak dalej. Równie ważnym źródłem białka jest śruta rzepakowa – tłumaczył gość Aktualności dnia.

Sprawę komplikuje opór wielkich koncernów.

– Opór tego międzynarodowego lobby, docierającego do polityków – ba! – straszącego również rolników produkujących głównie drób, że załamie się produkcja drobiu w Polsce (co jest wierutnym kłamstwem), jest na tyle silny, że widzę, iż ministerstwo nie chce już roku moratorium, tylko dwóch lat (poprawka zgłoszona w Sejmie), a ustawy, która by wskazała wyraźnie, jak co roku będziemy zwiększali do 50 proc. zastępowalność soi źródłami białka krajowego, nie ma. Trzeba otwarcie powiedzieć: to jest element, który grozi bezpieczeństwu żywnościowemu w Polsce. Nie możemy być uzależnieni od białka z Argentyny, Urugwaju, Paragwaju, Bóg-wie-gdzie ze świata, jeżeli mamy własne źródła białka – również dobrze rozwijającą się w Polsce uprawę soi niemodyfikowanej genetycznie. Zamiast działać w tym kierunku, państwo dalej wyraża zgodę na import śruty sojowej. W ubiegłym roku jej wartość wyniosła 6,2 mld złotych. Część z tych pieniędzy mogłaby pozostać u polskich rolników – mówił Jan Krzysztof Ardanowski.

Ponadto uprawa roślin bobowatych, z których pozyskuje się białko niezbędne do produkcji pasz, dzięki symbiozie tych roślin z bakteriami produkującymi amoniak, doskonale wpływa na polepszenie stanu gleb. W ten sposób zmniejszone zostałoby zapotrzebowanie na nawozy sztuczne, których ceny są bardzo wysokie.

– Jest to absolutnie działanie proekologiczne. Biologizacja gleby również polega na tym, że stosujemy odpowiedni płodozmian – dodał były minister rolnictwa.

W ramach trwającego ponad dziesięć lat, kosztownego programu badawczego eksperci udowodnili jednoznacznie, że pasza wytworzona za pomocą białka z polskich źródeł będzie tańsza niż zagraniczna pasza GMO, a jednocześnie będzie spełniała wszystkie wymagania biologiczne zwierząt.

– Natomiast wielcy producenci mięsa, zachodnie koncerny, które produkują mięso drobiowe i mięso wieprzowe w Polsce, cały czas mówią, że nie da rady, że do tego nie dopuszczą, wykorzystując naciski polityczne. To świadczy o słabości państwa. Czy chcemy wspierać takie rolnictwo, gdzie na wielkiej fermie żywienie zwierząt będzie się opierało na zbożu z Ukrainy, śrucie sojowej z Urugwaju czy z Argentyny, pracować będą przy tym Ukraińcy, zarobią na tym zachodnie firmy, a w Polsce zostanie – przepraszam za ostrość wypowiedzi – smród i uciążliwości środowiskowe? Czy takiego rolnictwa chcemy? – pytał Jan Krzysztof Ardanowski.

Całość rozmowy z Janem Krzysztofem Ardanowskim jest dostępna [tutaj]. 

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl