[TYLKO U NAS] Dr T. J. Lis o sytuacji na Bałkanach: Mamy do czynienia z renesansem imperialistycznego myślenia Serbów
Coraz mocniej wśród Serbów podnoszone są głosy, że silna Rosja pozwoli na rewanż, jeżeli chodzi o to, co się wydarzyło w latach 90-tych. Oczywiście są to głosy, które są słyszane raczej z bardziej skrajnych środowisk, bo nie ma ważnych polityków, którzy by tę retorykę stosowali. Nie mniej jednak faktycznie mamy do czynienia z renesansem imperialistycznego myślenia – mówił we wtorkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja dr Tomasz Jacek Lis, historyk, bałkanista, wykładowca AKSiM.
Atak Rosji na Ukrainę spowodował, że na Bałkanach znów uwidoczniły się podziały.
– Mamy do czynienia z konfliktem, który ożył, inspirowany wydarzeniami na Ukrainie. Mowa tu o separatyzmie, zwłaszcza Serbów, którzy zamieszkują Republikę Serbską (to jest autonomiczna część Bośni i Hercegowiny), jak również Czarnogórę. Tam coraz mocniej podnoszone są głosy, że silna Rosja pozwoli na rewanż, jeżeli chodzi o to, co się wydarzyło w latach 90-tych. Oczywiście są to głosy, które są słyszane raczej z bardziej skrajnych środowisk, bo nie ma ważnych polityków, którzy by tę retorykę stosowali. Nie mniej jednak faktycznie mamy do czynienia z renesansem imperialistycznego myślenia – zwrócił uwagę bałkanista.
Tendencje te są bardzo niebezpieczne, gdyż mogą doprowadzić do kolejnego krwawego konfliktu. Dodatkowo zbiegły się one w czasie z nadchodzącymi wyborami w Bośni i Hercegowinie. Rozmówca Radia Maryja zaznaczył, że w tym kraju, inaczej niż w innych państwach, głosuje się na określonych kandydatów nie ze względu na światopogląd, lecz przynależność narodowo-religijną. Można spodziewać się więc działań Rosji, które doprowadzą do tego, by najwięcej głosów otrzymali politycy o skrajnych poglądach.
W Serbii z kolei sytuacja polityczna jest niejednoznaczna, ponieważ w zależności od elit rządzących, przeważają tam tendencje proeuropejskie lub prorosyjskie.
– W tej sytuacji, która teraz ma miejsce, Serbia niejako „siedzi okrakiem na płocie” i zastanawia się, w którą stronę ma pójść. Z jednej strony oczywiście potępia agresję na państwo suwerenne, jakim jest Ukraina, z drugiej jednak nie wprowadziła żadnych ograniczeń względem Rosjan. Mało tego, Belgrad obecnie stanowi przyczółek dla rosyjskich samolotów, ponieważ – jak wiemy – większość krajów w Europie zabroniła lotów rosyjskim samolotom, co nie ma miejsca w przypadku Serbii – wskazał dr Tomasz Jacek Lis.
W Chorwacji mamy do czynienia za to ze swego rodzaju dwugłosem pomiędzy premierem a prezydentem w kwestii Ukrainy.
Z kolei Bośnia i Hercegowina jako państwo nie wypowiada się na temat wojny, aby nie wywołać konfliktów pomiędzy prorosyjską mniejszością serbską a resztą społeczeństwa.
– Mamy zresztą do czynienia z sytuacją, w której w Sarajewie jest organizowana manifestacja proukraińska, mająca na celu wsparcie Ukraińców, a w Banja Luce, stolice Republiki Serbskiej, odbywa się protest, który ma na celu wsparcie Rosji. Mamy tutaj sytuację bardziej zniuansowaną niż chociażby u nas, w Polsce – podkreślił bałkanista.
W Republice Serbskiej ze strony niektórych pojawiły się także głosy kwestionujące zasadność obecności wojsk ONZ w Bośni. Rozmówca Radia Maryja zaznaczył, że politycy reprezentujący mniejszość serbską są w dużej mierze zapatrzeni w Moskwę.
Sama Serbia jest też gotowa dać schronienie rosyjskim oligarchom, czego wystrzegają się pozostałe państwa bałkańskie.
Całość rozmowy jest dostępna [tutaj].
radiomaryja.pl