fot. PAP/EPA/MIKHAEL KLIMENTYEV

[TYLKO U NAS] Dr P. Więckowski: Jakiekolwiek uderzenie na Kijów na chwilę obecną można włożyć między rosyjskie bajki, a te – jak wiemy – są bardzo bogate

Władimir Putin chce pokazać Ukrainie, że jego bomby spadają wszędzie. Spadają nie tylko na wschodnią, południowo-wschodnią i północno-wschodnią Ukrainę, ale jego mordercze macki sięgają daleko w głąb państwa ukraińskiego – mówił w poniedziałkowych „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja dr Paweł Więckowski, historyk z Instytutu Historii Wojskowej Akademii Sztuki Wojennej.

Obrońcy zakładów Azowstal cały czas walczą. Żony i matki żołnierzy apelują o wsparcie dla swoich bliskich. Gość „Aktualności dnia” wskazał, że najlepszą formą pomocy walczącym jest przekazanie im jak najlepszego uzbrojenia m.in. z Wielkiej Brytanii czy innych krajów.

– Myślę, że to jest w tej chwili jedyna realna pomoc. Myślę, że Rosjanie nie odstąpią od oblężenia, od ataków na Azowstal, ponieważ – nie mając żadnych innych możliwości zwyciężenia w wojnie, którą wywołali – być może traktują zdobycie Azowstalu jako punkt honoru – zwrócił uwagę dr Paweł Więckowski.

W sytuacji, kiedy rosyjscy agresorzy nie mogą odnieść zwycięstwa przy próbie zdobywania kolejnych terytoriów na Ukrainie, a wręcz są wypychani w stronę granic swojego państwa, zmienili taktykę i zamiast ofensywy prowadzą bombardowania w różnych częściach Ukrainy. Eksplozje miały miejsce nawet 20 km od polskiej granicy (czyli granicy NATO i Unii Europejskiej). Zdaniem rozmówcy Radia Maryja nie były to zbłąkane pociski, lecz celowy ostrzał.

– W ideologii, którą Putin wyznaje, nic nie jest dziełem przypadku. On chce pokazać Ukrainie, że jego bomby spadają wszędzie. Spadają nie tylko na Charków, nie tylko na Donieck, Ługańsk, nie tylko na Mariupol, czyli nie tylko na wschodnią, południowo-wschodnią i północno-wschodnią Ukrainę, ale jego mordercze macki sięgają daleko w głąb państwa ukraińskiego, m.in. na Lwów, co dla nas, Polaków, jest wyjątkowo bolesne, bo przecież wszyscy doskonale wiemy, jak ogromny sentyment Polska ma do Lwowa i dawnych Kresów Wschodnich – zaznaczył wykładowca Akademii Sztuki Wojennej.

Ponadto Rosja chce pokazać krajom NATO, że jest blisko nich, dlatego bomby spadają w tak małej odległości od granic sąsiednich państw, takich jak Polska.

– Nie daj Boże, gdyby jakaś – mówiąc w cudzysłowie – zabłąkana rakieta rosyjska spadła nie na jakieś przygraniczne ukraińskie miasteczko, tylko trafiła w jakieś miasto polskie leżące po naszej stronie granicy. Co wtedy? Jaka byłaby reakcja NATO, reakcja krajów Zachodu i reakcja Polski? Czy wtedy mielibyśmy faktycznie do czynienia z trzecią wojną światową? Na razie, na chwilę obecną to jest zastraszanie Ukraińców, pokazywanie im, że oni nie mogą znaleźć jakiegokolwiek bezpiecznego miejsca w swoim kraju, że rosyjskie rakiety, rosyjskie bomby, rosyjskie pociski są wszędzie i mogą ich wszędzie dosięgnąć – mówił dr Paweł Więckowski.

Rosjanie dodatkowo wmówili sobie, że są otoczeni przez NATO i chcą pokazać krajom Paktu Północnoatlantyckiego, iż sąsiedztwo Sojuszu z Rosją wcale nie będzie tak łatwe, jak wyobraża sobie Zachód. Stąd też liczne pokazy siły ze strony Rosji. Ponadto pojawiają się głosy, jakoby nieporadność wojsk rosyjskich na obecnym etapie wojny jest celowym zabiegiem mającym uśpić czujność przed kolejną ofensywą Rosjan na Kijów, w tym atakiem z terenów Białorusi.

– Pytanie, czy mieliby jakiekolwiek siły na przeprowadzenie takiej ofensywy. Myślę, że nie. Rosja straciła potężną ilość żołnierzy i ogromną ilość sprzętu. Zabitych, rannych i wziętych do niewoli jest bez mała 20-25 proc. wszystkich sił rzuconych do walki 82 dni temu, więc to są ogromne straty, rzadko kiedy spotykane w okresie prowadzenia wojen – zwrócił uwagę gość „Aktualności dnia”.

Rosja straciła przy tym wiele samolotów, śmigłowców, bojowych wozów piechoty, czołgów oraz poniosła jednostkowe straty we Flocie Czarnomorskiej.

– Myślę, że teraz Rosja będzie próbowała za wszelką cenę utrzymać te dwie zbuntowane pseudorepubliki – ługańską oraz doniecką – i będzie próbowała wcielić je do Rosji. Natomiast myślę, że realnie na chwilę obecną Putin nie zdecyduje się zaatakować Kijowa, bo sam wie, że tę wojnę przegrał. Zrobił z siebie nie tylko pośmiewisko, ale jednocześnie wystawił sobie laurkę bandyty, zbrodniarza wojennego. Jedyne, co na chwilę obecną może zrobić, to – tak jak przed chwilą powiedziałem – utrzymać przy swoim boku zbuntowane pseudorepubliki w postaci dawnych ukraińskich obwodów – donieckiego oraz ługańskiego. Natomiast jakiekolwiek uderzenie na Kijów na chwilę obecną można włożyć między rosyjskie bajki, a – jak wiemy – te są bardzo bogate – mówił dr Paweł Więckowski.

Do tych „bajek” zalicza się rosyjska propaganda, która – jak wskazał historyk – jest drugą twarzą państwa rosyjskiego. Zaznaczył, że była ona już obecna od czasów carskich.

– Propaganda rosyjska czy sowiecka sączy się po dzień dzisiejszy, tylko że ona jest już tak tępogłowa, tak betonowa (zatrzymała się w czasie Chruszczowa czy Breżniewa), że młodzi ludzie raczej są na nią – powiem szczerze – odporni. Może udałoby się złapać kogoś starszego na tego typu propagandę; osobę, która żyła w tamtych czasach i może nie jest jeszcze świadoma kłamstw, które sączą Rosjanie za pomocą różnego rodzaju środków masowego przekazu, ale myślę, że na ten „lep” nie złapaliby młodych ludzi – akcentował wykładowca Akademii Sztuki Wojennej.

Sondaże przeprowadzone w Rosji (choć zapewne w jakimś stopniu zmanipulowane), pokazują jednak, że aż 89 proc. obywateli popiera wojnę. Dr Paweł Więckowski zaznaczył jednak, że ich poparcie dla wojny nie musi oznaczać poparcia dla samego Władimira Putina.

– Oni mogą popierać wojnę i popierać tzw. Wielką Rosję, bo jeśli mowa o samych Rosjanach i o rosyjskiej świadomości, rosyjskim modelu wartości, to niewielka część Rosjan faktycznie popiera władzę, natomiast popiera imperialistyczną, mocarstwową politykę rosyjską. To jest jakby dwubiegunowość: „Nie lubię mojego rządu, nie lubię mojego prezydenta, Putin niczym nie różni się od Lenina czy Stalina lub innych sowieckich satrapów, ale popieram to, co robi, aby Rosja była wielka”. Czyli mamy do czynienia z czymś, co miało miejsce w III Rzeszy, kiedy Hitler doszedł do władzy. Niemcy nie musieli kochać Hitlera, ale Niemcy kochali Wielkie Niemcy i krzyczeli na rogatkach niemieckich miast: „Produkować armaty zamiast masła!”. czyli: „Możemy być głodni, ale Niemcy muszą być wielkie, potężne i panować nad światem”. Bardzo możliwe, że z czymś takim mamy do czynienia w Rosji – „Możemy chodzić boso, możemy głodować, możemy nie mieć czego włożyć do garnka, możemy nie mieć łazienki, możemy nie mieć ogrzewania centralnego czy gazowego w domu, ale chcemy, żeby Rosja była potężna, żeby miała atom, żeby inne kraje dookoła niej jej podlegały” – wyjaśnił rozmówca Radia Maryja.

Całość rozmowy z dr. Pawłem Więckowskim jest dostępna [tutaj]

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl