fot. twitter.com/GrzegorczykH/status/1339126186308497408

[TYLKO U NAS] Dr A. Sznajder: Konflikt na kopalni „Wujek” można było rozwiązać bez użycia siły i bez rozlewu krwi. Użycie broni skończyło się śmiercią 9 górników, a ponad 40 osób odniosło rany, z czego ponad 20 zostało postrzelonych z broni palnej

Strajk na kopalni „Ziemowit” trwał do 24 grudnia, a na kopalni „Piast” jeszcze dłużej, bo do 28 grudnia. Warto podkreślić, że w żadnym z tych strajków nie doszło do użycia przemocy. Pokazuje to, że można było konflikt na kopalni „Wujek” rozwiązać bez użycia siły i bez rozlewu krwi. Tym bardziej niezrozumiała jest ówczesna decyzja o użyciu broni, która skończyła się śmiercią 9 górników, a ponad 40 osób odniosło rany, z czego ponad 20 zostało postrzelonych z broni palnej – mówił dr Andrzej Sznajder, dyrektor oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Katowicach, w programie „Polski punkt widzenia” na antenie TV Trwam.

Pomimo upływu wielu lat komunistyczni zbrodniarze wciąż nie zostali osądzeni. Apel o sprawiedliwość popłynął w czasie uroczystości rocznicowych w Gdańsku i Katowicach. 16 grudnia minęła 50. rocznica zbrodni grudnia 1970 roku i 39. rocznica pacyfikacji kopalni „Wujek”.[czytaj więcej]

Gość TV Trwam, odwołując się do pacyfikacji kopalni „Wujek”, zwrócił uwagę, że ówczesne województwo katowickie to region, który stanowił o sile przemysłu i był podstawą gospodarki w liczbie 50 zakładów; w większości były to kopalnie.

– Możemy zrozumieć, że skala oporu przeciwko stanowi wojennemu na terenie ówczesnego województwa katowickiego mogła zaniepokoić autorów stanu wojennego, władze komunistyczne i to w pewien sposób można by było wytłumaczyć. Natomiast na pytanie: dlaczego do najtragiczniejszego wydarzenia doszło na kopalni „Wujek”, to pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Do dzisiaj nie wiemy, kto i kiedy podjął decyzję o użyciu broni właśnie na kopalni „Wujek”. Nie wiemy, dlaczego zdecydowano się na brutalną akcję właśnie w Katowicach. Dodajmy, że kopalnia „Wujek” znajduje się właściwie w samych Katowicach, blisko śródmieścia – jako miejsce prowadzenia tego typu akcji pacyfikacyjnej czy „odblokowania” kopalni była miejscem niezwykle trudnym i ryzykownym. Trudno odpowiedzieć na pytanie, czemu miała służyć tak brutalna akcja, zważywszy na to, że użyto broni dzień wcześniej w Jastrzębiu Zdroju wobec strajkujących górników kopalni „Manifest Lipcowy”. Tam obyło się bez ofiar śmiertelnych. Były osoby ranne, ale wydaje się, że tu zapadła jakaś niezrozumiała z wielu powodów (jeśli trzymać się logiki) decyzja – powiedział dr Andrzej Sznajder.

Dyrektor oddziału IPN w Katowicach przypomniał, że moment, w którym doszło do pacyfikacji kopalni „Wujek” to moment, „w którym w zasadzie było już wiadomo, że operacja wprowadzenia stanu wojennego w skali całego kraju powiodła się i osiągnięto zamierzone cele”.

– Nieopodal Katowic (w graniach dzisiejszego Bierunia i leżących po sąsiedzku Lędzin) trwały dwa inne strajki na kopalniach w kopalni „Piast” i w kopalni „Ziemowit”. Były to strajki prowadzone pod ziemią. Przeciwko załogom sprowadzono w okolice kopalń ciężki sprzęt wojskowy, ale jednak nie zdecydowano się na jego użycie. Strajk na kopalni „Ziemowit” trwał aż do 24 grudnia, a na kopalni „Piast” jeszcze dłużej, bo do 28 grudnia. Warto podkreślić, że w żadnym z tych strajków nie doszło do użycia przemocy. Pokazuje to, że można było konflikt na kopalni „Wujek” rozwiązać bez użycia siły i bez rozlewu krwi. Tym bardziej niezrozumiała jest ówczesna decyzja o użyciu broni, która skończyła się śmiercią 9 górników, a ponad 40 osób odniosło rany, z czego ponad 20 zostało postrzelonych z broni palnej – podkreślił gość programu „Polski punkt widzenia”.

Dr Andrzej Sznajder wskazał, że decyzję o powstrzymaniu akcji 15 grudnia przypisuje sobie dwóch różnych decydentów.

– Jeden to był pułkownik Jerzy Gruba, ówczesny Komendant Wojewódzki Milicji Obywatelskiej, a drugi to szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego. Faktem bezspornym jest, że w czasie strajku na kopalni „Wujek” górnikom (już od niedzieli 13 grudnia) towarzyszył ks. Henryk Bolczyk. Został on poproszony o przybycie na kopalnię już w niedzielę. Wtedy odbyła się w Łaźni Łańcuszkowej Msza święta. Po raz kolejny Eucharystia odbyła się w poniedziałek i następnie we wtorek, ale wtedy już nie było warunków do odprawiania Mszy świętej i zdołano odmówić tylko różaniec, a właściwie tylko jego część, bo raz po raz rozlegały się alarmujące głosy górników obserwujących otoczenie kopalni, że zbliżają się siły milicyjno-wojskowe, że przystępują do akcji zbrojnej. Była gra nerwów. W dniach poprzedzających ostateczną akcję (16 grudnia) były ewidentne manifestacje siły, pewnego rodzaju gra psychologiczna, która miała doprowadzić do przestraszenia załogi kopalni „Wujek” i do wymuszenia na strajkujących górnikach decyzji o zakończeniu protestu – zaznaczył. 

Dyrektor oddziału IPN w Katowicach podkreślił, że ks. Henryk Bolczyk, zdając sobie sprawę z bardzo trudnej sytuacji, udzielił absolucji generalnej wszystkim zgromadzonym wokół niego.

– Nie mamy do końca jasności, w którym momencie i czy w ogóle ktoś rozkaz dotyczący użycia broni wydał, a kto i w którym momencie na użycie broni  przyzwolił. To jest jeden z najbardziej dojmujących braków w opisach wydarzeń na kopalni „Wujek”. Do końca nie wiemy, nie mamy dzisiaj wglądu (o ile w ogóle istniały) w dokumenty strony władz państwowych. To są w dużej mierze narracje rekonstruowane z relacji przywoływanych w trakcie rozpraw i bardzo często trzeba zwracać na to uwagę. Miało to za zadanie oczyszczenie konkretnych osób za użycie broni. Faktem jest, że w zapisach brakuje prostej komendy, że wolno użyć broni, chociaż dowódca całej operacji o to się zwracał. W zapisie znajduje się zdanie (w odpowiedzi na prośbę o użycie broni palnej) :„Nie, czekaj na rozkazy”. Problem polega na zapisie i użyciu przecinka w zdaniu. Tego nie jesteśmy dzisiaj w stanie jednoznacznie ustalić – podsumował dr Andrzej Sznajder.

Proces w sprawie pacyfikacji Kopalni „Wujek” rozpoczął się w marcu 1993 roku, a zakończył się w 1997 właściwie uniewinnieniem części oskarżonych, a umorzeniem wobec reszty. Ponownie proces podjęto w roku 1999, a zakończono go w 2001 roku. Został podjęty po raz trzeci we wrześniu 2004 roku i zakończył się w maju 2007 roku. Ostatecznie w kwietniu 2009 roku Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną. [więcej]

radiomaryja.pl

drukuj
Tagi: ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl