Min. Sprawiedliwości przygotowało projekt ustawy o ochronie wolności słowa w internecie
Twórców fake newsów i hejterów mogą spotkać dotkliwe kary. Resort sprawiedliwości chce za pomocą specjalnej procedury oraz sądu zwalczać tego typu procedery w sieci.
Według opracowywanych rozwiązań, internauta, który został np. obrażony zamieszczonymi na portalu treściami, będzie mógł domagać się usunięcia wpisu.
Wydawca będzie miał także 24 godziny na rozpatrzenie sprawy, gdy doszło do m.in. zablokowania konta użytkowania. W przypadku braku lub niewłaściwej reakcji sprawą może zająć się sąd.
w @MS_GOV_PL przygotowaliśmy projekt ustawy, na mocy której użytkownicy mediów społecznościowych uzyskają prawne gwarancje poszanowania konstytucyjnego prawa do wolności słowa (art. 54 ust. 1 Konstytucji), a także realną możliwość dochodzenia swoich praw przed sądem. pic.twitter.com/MU26HUKlUN
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) December 17, 2020
Narzędziem do walki z fałszywymi newsami i mową nienawiści w sieci, jakie chce wprowadzić resort, są kary finansowe wymierzane przez Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE). Mowa nawet o 8 mln zł.
Regulacje są potrzebne, bo media społecznościowe pełnią dziś bardzo ważną rolę w komunikacji – powiedział Marcin Romanowski, wiceminister sprawiedliwości. Polityk wskazał na wyzwania z tym związane.
– Nie chcemy, żeby było tak, że duże portale społecznościowe bez powodów ideologicznych blokują pewne treści. Przewidujemy procedurę, która ma chronić wolność słowa i wypowiedzi, jeżeli dochodzi do sporu pomiędzy użytkownikiem a portalem, żeby istniała droga do wyspecjalizowanego sądu. Sąd ten będzie prowadził postępowanie tylko i wyłącznie w formie elektronicznej. Będzie trochę tak, jak zrobiliśmy to w sytuacji sądów własności intelektualnej. Ta specjalizacja jest bardzo potrzebna właśnie w tych obszarach specyficznych, związanych z nowymi technologiami – wskazał Marcin Romanowski.
Kolejnym rozwiązaniem, które ma wesprzeć ofiarę np. hejtu w sieci, jest nowe rozwiązanie prawne tzw. ślepy pozew. Pomoże on w ochronie dóbr osobistych. Osoba prześladowana będzie mogła go złożyć bez wskazania danych osobowych sprawcy – wystarczy adres URL. Podobne procedury funkcjonują już w prawie amerykańskim.
RIRM/TV Trwam News