Szef kancelarii premiera Węgier: Wyrok Trybunału UE ma dać Brukseli przewagę

Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, który oddalił słowacką i węgierską skargę w sprawie relokacji uchodźców, stanowi próbę dania Brukseli przewagi – oświadczył szefa kancelarii premiera Węgier Viktora Orbana, Janos Lazar.

Janos Lazar na konferencji prasowej w Budapeszcie odrzucił orzeczenie Trybunału i ocenił, że ma ono za zadanie przekazać komunikat, iż w Brukseli można podejmować decyzję o tym, kto ma żyć na Węgrzech.

Tymczasem – jak zaznaczył – rząd węgierski uważa za najważniejszy aspekt niepodległości, aby to Węgrzy mogli decydować, komu wolno przebywać w ich kraju.

„Jeśli z tego zrezygnujemy, wyrzekniemy się ważnego wycinka samodzielności” – zaznaczył.

Jak zapewnił, Węgry wykorzystają wszelkie narzędzia prawne, by zachować niezależność kraju.

Zwrócił też uwagę, że państwa członkowskie przyjęły dotąd zaledwie 27 proc. osób, których dotyczy relokacja, ale wobec innych, które się z tego nie wywiązały, nie są stosowane żadne sankcje. W związku ze stosowaniem podwójnych standardów nie sposób zatem jego zdaniem brać kwot poważnie: „to wszystko jakaś komedia”, która nie ma nic wspólnego z solidarnością – ocenił.

Unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu oddalił w środę skargi Słowacji i Węgier na decyzję o obowiązkowej relokacji uchodźców przebywających w Grecji i we Włoszech. Orzeczenie Trybunału jest potwierdzeniem, że w procesie legislacyjnym w tej sprawie nie popełniono błędów.

Postanowienie o relokacji 120 tys. uchodźców zostało przyjęte we wrześniu 2015 roku przez Radę UE, w której uczestniczyli unijni ministrowie spraw wewnętrznych. W przypadku tej decyzji zastosowano głosowanie większością głosów.

Władze Słowacji oświadczyły bezpośrednio po posiedzeniu Rady UE, że ich kraj nie podporządkuje się decyzji o relokacji i zaskarży ją przed unijnym trybunałem. Później na podobny krok zdecydowały się Węgry. Polska, która poparła decyzję o relokacji (w czasie rządów PO), nie wniosła skargi, ale obecny rząd zdecydował się wspierać Bratysławę i Budapeszt przed Trybunałem Sprawiedliwości UE.

Janos Lazar odniósł się też do listu szefa Komisji Europejskiej Jean-Claude’a Junckera w odpowiedzi na apel premiera Viktora Orbana o pokrycie przez UE połowy kosztów budowy węgierskiego muru granicznego. Według Orbana zabezpieczenie tego odcinka węgierskiej granicy kosztowało 270 mld forintów (ok. 883 mln euro). KE od samego początku sprzeciwiała się budowie na węgierskiej granicy ogrodzenia.

Juncker napisał m.in., że w związku z kryzysem uchodźczym Węgry miały w latach 2014-2015 prawo do finansowej pomocy wysokości 6,26 mln euro, z których wykorzystały jedynie 33 proc., a ponadto w latach 2014-2020 Budapeszt może skorzystać ze środków łącznej wysokości ponad 40 mln euro na zabezpieczenie zewnętrznej granicy UE. Szef KE wspomniał też o „innej formie europejskiej solidarności”, jaką są fundusze strukturalne. Dla Węgier przeznaczono w latach 2014-2020 z tego źródła 25 mld euro, co stanowi ponad 3 proc. węgierskiego PKB.

Janos Lazar podkreślił, że rząd węgierski nie godzi się z tym, iż KE próbuje wmieszać do kwestii imigracji sprawę funduszy strukturalnych, które służą celom rozwoju gospodarczego.

Zaznaczył jednak, że rząd jest gotów do rozmów i oczekuje propozycji KE.

Jak dodał, Unia Europejska robi wszystko, by ochronić prawa nielegalnych imigrantów, natomiast nie robi nic, by bronić granic.

PAP/RIRM

drukuj