Spór o elektrownie jądrowe w niemieckim rządzie
Czy niemiecki rząd może się rozpaść? Według tamtejszym mediów może się do tego przyczynić spór o elektrownie jądrowe.
Na czele niemieckiego rządu stoi obecnie przedstawiciel SPD, Olaf Scholz. Jego koalicjant z FDP – minister finansów, Christian Lindner, chce przedłużenia działalności elektrowni atomowych. Innego zdania są Zieloni, czyli partia ministra gospodarki, Roberta habecka, która stanowczo sprzeciwia się takim rozwiązaniom.
„Nadchodząca zima stawia Niemcy w obliczu niedoborów energii i jej horrendalnych cen, a rząd nadal spiera się, czy i w jaki sposób należy dalej wykorzystywać energię jądrową” – donosi „Bild am Sonntag”.
Jak dodają niemieccy dziennikarze, walka o rację może sparaliżować rząd. Według Lindnera wszystkie trzy pracujące reaktory miałyby działać co najmniej do 2024 roku, co oznacza konieczność zakupu nowych prętów paliwowych.
„Lindner jako doświadczony polityk wie, że nowe pręty paliwowe podzieliłyby Zielonych, którzy nie są z niczego innego tak dumni, jak z wycofywania się z energetyki jądrowej” – czytamy w „Bild am Sonntag”.
W trakcie kongresu Zielonych, który odbył się w miniony weekend, zadecydowano, że dwie zlokalizowane na południu Niemiec elektrownie jądrowe mogą działać najpóźniej do połowy kwietnia przyszłego roku, co i tak ma charakter awaryjny, związany z obecnym kryzysem energetycznym. Sama elektrownia położona w dolnej Saksonii produkuje energię z przeznaczeniem nawet dla 3,5 miliona gospodarstw domowych.
TV Trwam News