fot. PAP/Paweł Supernak

S. Łukaszewicz z Suwerennej Polski: Jarosław Kaczyński „rozmontował” członków komisji ds. Pegasusa jak doświadczony mechanik starego żuka

Można powiedzieć, że pan prezes Jarosław Kaczyński „rozmontował” członków komisji jak doświadczony mechanik starego żuka – na części pierwsze. Używając młodzieżowego języka, to była jedna wielka „orka” prezesa Kaczyńskiego na członkach komisji – mówił Sebastian Łukaszewicz, poseł Suwerennej Polski i członek komisji śledczej ds. Pegasusa, komentując w piątkowym „Polskim punkcie widzenia” na antenie TV Trwam przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przez tę komisję.

W piątek przed komisją śledczą ds. Pegasusa zeznawał Jarosław Kaczyński. Posłowie koalicji rządzącej usiłowali postawić prezesa Prawa i Sprawiedliwości pod ścianą.

– Nie wyszło kompletnie. Można powiedzieć, że pan prezes Jarosław Kaczyński „rozmontował” członków komisji jak doświadczony mechanik starego żuka – na części pierwsze. Używając młodzieżowego języka, to była jedna wielka „orka” prezesa Kaczyńskiego na członkach komisji – ocenił Sebastian Łukaszewicz.

Zasiadającym w komisji politykom obozu rządzącego nie udało się zaskoczyć szefa PiS żadnym pytaniem. Prezes głównej partii opozycyjnej odpowiadał ze spokojem. Z Jarosława Kaczyńskiego nie udało się wyciągnąć żadnych nowych, szokujących czy kompromitujących informacji.

– Członkowie komisji byli kompletnie nieprzygotowani do posiedzenia. Prezydium komisji nie wystąpiło do premiera Donalda Tuska o zwolnienie prezesa Kaczyńskiego z tajemnicy państwowej, więc pan prezes nie mógł odpowiedzieć na wszystkie pytania, o czym wielokrotnie informował przed rozpoczęciem posiedzenia – wskazał poseł Suwerennej Polski.

Członkowie komisji z koalicji rządzącej próbowali za to nadrabiać agresją i zacietrzewieniem. Przodowali w tym szczególnie posłowie Witold Zembaczyński z KO oraz Tomasz Trela z Lewicy. Zasiadający w komisji politycy z prawicowej opozycji wnioskowali o wykluczenie tych dwóch parlamentarzystów z obrad.

– Panowie Trela i Zembaczyński wcześniej, zanim ruszyły prace komisji śledczej, w mediach społecznościowych wykazywali stronniczość. To była jedna z podstaw złożenia tego wniosku przez posła Mariusza Goska – jak się okazuje, zasadna, bo pytania, które zadawali poseł Trela czy poseł Zembaczyński były insynuujące, naprowadzające, a takich pytań po prostu – zgodnie z art. 171. (Kodeksu postępowania karnego – radiomaryja.pl) – nie można zadawać świadkom – wyjaśnił członek komisji.

Z obrad wykluczeni zostali za to posłowie Jacek Ozdoba i Mariusz Gosek z Suwerennej Polski. Wniosek w tej sprawie złożyli posłowie obozu rządzącego.

– Wymyślili sobie taki pomysł, że odwołają dwóch posłów, żeby media liberalne miały o czym mówić, bo tak naprawdę pan prezes Kaczyński nie powiedział nic, czego nie dowiedzieliśmy się wcześniej – zaznaczył gość „Polskiego punktu widzenia”.

Głównym „rozliczającym” w komisji miała być jej przewodnicząca, Magdalena Sroka. Wykazała się jednak sporą nieudolnością, co wytykają jej nawet środowiska lewicowo-liberalne.

– Pewnie Donald Tusk się wściekł na panią przewodniczącą Srokę za dzisiejsze prowadzenie komisji, bo kompletnie sobie nie radziła z inwektywami, które często padały z ust wspomnianych posłów Treli czy Zembaczyńskiego – powiedział Sebastian Łukaszewicz.

Założeniem komisji w myśl przewodzących jej pracą posłów koalicji rządzącej jest pokazanie, że rząd Zjednoczonej Prawicy był dyktaturą bezprawnie podsłuchującą polityków opozycji, dziennikarzy czy nawet zwykłych obywateli. W związku z tym Jarosław Kaczyński przedstawił listę nazwisk dziennikarzy, którzy byli inwigilowani za rządów PO-PSL. W tym czasie wyłączano mu mikrofon.

– Widać, że jest zakaz mówienia o tym, co działo się przed 2015 rokiem, o tym, jakimi metodami posługiwały się wtedy służby specjalne. Przecież wiemy, że służby miały w dyspozycji bardzo podobne urządzenie, w niektórych aspektach z większymi uprawnieniami niż Pegasus – zakupiony w 2012 r. za grube pieniądze (…) system Galileo – podkreślił poseł Suwerennej Polski.

Polityk stwierdził, że państwo nie może być „ślepe i głuche”. Poprzez robienie medialnego szumu wokół Pegasusa, który (na co wiele wskazuje) wykorzystywany był w granicach prawa, politycy robią przysługę przestępcom i obcym wywiadom.

radiomaryja.pl

drukuj