Rosja kolejny raz wypiera się odpowiedzialności za zbrodnię katyńską
Rosja po raz kolejny próbuje na nowo pisać historię ludobójstwa w Katyniu i wypiera się winy. W tym samym czasie były ukraiński prokurator wojskowy mówi, że liczba rozstrzelanych Polaków w Katyniu może być o prawie 4 tysiące większa niż uważano do tej pory.
Podczas listopadowej konferencji Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego pojawiły się wypowiedzi dążące do zakłamania faktów o zbrodni katyńskiej. Przyjęto uchwałę, która usiłuje podważyć winę Związku Sowieckiego. Sprzeciw wyraziła ambasada Polski w Moskwie.
„W naszej ocenie wersja historii propagowana podczas konferencji miała na celu zafałszowanie odpowiedzialności NKWD za zbrodnię katyńską w Miednoje oraz uwierzytelnienie stalinowskiej wersji mordu, która obarczała winą nazistowskie Niemcy” – wskazała ambasada Polski w Moskwie.
To nie pierwszy raz, kiedy Rosja zakłamuje polska historię i ukrywa zamordowanie przez sowietów polskich oficerów w 1940 roku – mówił historyk dr Robert Derewenda.
– Jeśli się nie udało ukryć, zrzucić winy na Niemców, to teraz próbuje się zdeprecjonować samą sytuację i wybielić odpowiedzialność ówczesnych władz Związku Radzieckiego za tak bestialskie potraktowanie polskich oficerów, którzy znaleźli się w niewoli – powiedział dr Robert Derewenda.
Tymczasem liczba rozstrzelanych Polaków w 1940 r. może być o prawie 4 tys. większa niż się uważa – stwierdził Andrij Amons, były ukraiński prokurator wojskowy. Dwa niezbadane pochówki są według niego w obwodach chersońskim i mikołajowskim. Miejsca pochówku Polaków poszukiwane są od wielu lat.
– Poszukujemy również dokumentów jako historycy na temat wszystkich zamordowanych polskich oficerów, którzy znaleźli się w niewoli nie tylko w tych trzech obozach, które zawsze wymieniamy, ale w ogóle w niewoli sowieckiej od roku 1939. Wiele wskazuje na to, że rzeczywiście w takich miejscach, które zostały tutaj wymienione, mogą znajdować się pochówki polskich oficerów – podsumował dr Robert Derewenda.
W obwodach chersońskim i mikołajowskim pod koniec 2019 roku znaleziono archiwalne dokumenty, które wskazują na obecność w tych regionach pochówków co najmniej 3,7 tys. Polaków przetrzymywanych w więzieniach na zachodzie Ukrainy. Jak wskazał emerytowany prokurator wojskowy, listy rozstrzelanych w tych regionach nigdy nie były publikowane ani badane.
TV Trwam News