Prezydent A. Duda: To, że grupa ludzi wychodzi na ulice i żąda w Polsce rewolucji, to nie znaczy, że należy temu ulegać
To, że grupa ludzi wychodzi na ulice i żąda w Polsce rewolucji, to jeszcze nie znaczy, że należy temu ulegać, zwłaszcza, jeżeli to się dzieje wbrew prawu. W demokracji rozstrzygają kryteria przy urnach, a nie kryteria uliczne – ocenił prezydent Andrzej Duda.
Wielotysięczne protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego trwają od czwartku. To skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepis zezwalający – na mocy ustawy z 1993 r. – na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.
„Wiem o tym, że są grupy w Polsce – mamy demokrację, można mieć różne poglądy – które żądają gwałtownego zwrotu państwa w lewo. Ale od tego, aby takie zwroty były dokonywane, są w demokratycznym państwie wybory. Przyjdzie czas wyborów, przy urnach będzie można ocenić rządzących, będzie można wybrać nowych kandydatów do parlamentu i wtedy będzie się mógł ukonstytuować nowy rząd i zobaczymy, jakie są preferencje polskiego społeczeństwa” – powiedział Andrzej Duda w RMF FM.
Zdaniem prezydenta, „to, że grupa ludzi wychodzi na ulice i żąda w Polsce rewolucji, to jeszcze nie znaczy, że należy temu ulegać, zwłaszcza, jeżeli to się dzieje wbrew prawu”.
„W demokracji rozstrzygają kryteria przy urnach, a nie kryteria uliczne” – zaznaczył.
„Proponuję, żeby w ten sposób działać – zgodnie z zasadami demokracji – i myślę, że tego też oczekuje w Polsce większość społeczeństwa. Ludzie przede wszystkim chcą spokoju, chcą, żebyśmy przeszli przez pandemię koronawirusa, żebyśmy wyszli z tego spokojnie, nie tylko, jeżeli chodzi o zdrowie, ale także, jeżeli chodzi o jakość naszego życia, o polską gospodarkę – to jest dzisiaj dla nas najważniejsze zadanie” – powiedział Andrzej Duda.
Prezydent ocenił, że „płynne przejście ze sprawy kobiet i aborcji na sprawę rewolucji politycznej, wielkiej zmiany w Polsce i odepchnięcia rządzących od władzy pokazuje, niestety, że jakaś grupa polityczna w sposób przedmiotowy wykorzystała problem orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego po to, żeby realizować swoje cele”.
Andrzej Duda zaznaczył, że „poza normalnymi protestami, które mają charakter w demokracji przewidziany – prawo do zgromadzeń – pojawiają się też zachowania, które nie licują z jakimikolwiek normami prawnymi obowiązującymi w demokratycznym państwie”.
„Jeżeli mówimy o aktach agresji fizycznej, słownej, jeżeli mówimy o wtargnięciu do kościołów, jeżeli mówimy o znieważaniu uczuć religijnych, profanowaniu miejsc kultu, no to przepraszam bardzo, ale tu granice są zdecydowanie przekroczone” – podkreślił.
Według prezydenta, „patrząc na skalę protestów, sytuacja jest poważna”.
„To nie jest tylko i wyłącznie zaniepokojenie wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. To nie są wyłącznie jakieś polityczne ambicje, zamiary czy plany jakiejś grupy osób o innych poglądach niż ci, którzy dziś sprawują władzę w Polsce, ale powodem protestów jest także niepokój społeczny, który narasta w związku z pandemią koronawirusa” – powiedział prezydent Andrzej Duda.
„Ludzie się obawiają o swoją przyszłość. Boją się, czy będzie praca, boją się o warunki ekonomiczne życia w naszym kraju w przyszłości” – stwierdził.
Prezydent zaapelował także o spokój i rozwagę.
Po ogłoszeniu wyroku przez Trybunał Konstytucyjny rozpoczęły się protesty w całej Polsce, organizowane m.in. przez „Strajk kobiet”. Manifestujący przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego protestowali m.in. pod domem prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego, siedzibą PiS w Warszawie oraz na ulicach wielu miast w Polsce. Od niedzieli odbywają się także liczne protesty przed kościołami. Podczas wielu protestów doszło do starć uczestników z policją.
Prezes PiS, wicepremier, Jarosław Kaczyński ocenił we wtorek, że protestujący i wzywający do protestów dopuszczają się przestępstwa w związku z trwającą pandemią. Prezes PiS wykluczył też możliwość zmiany wyroku Trybunału Konstytucyjnego oraz uchwalenia ustawy, która dopuszczałaby „aborcję na życzenie” i wezwał polityków swojego ugrupowania do „obrony kościołów”.
PAP