Opozycja rozważa wprowadzenie rotacyjnych marszałków Sejmu i Senatu
Liberalno-lewicowa opozycja może wprowadzić funkcję tzw. rotacyjnego marszałka Sejmu i Senatu. Marszałkowie mieliby być wymieniani co rok i pochodzić z innej partii koalicyjnej. Jednak nie wszystkie ugrupowania są do tego rozwiązania przekonane.
Od kilku dni liberalno-lewicowa opozycja prowadzi intensywne rozmowy o koalicyjnym rządzie. Propozycja, która coraz śmielej pojawia się w rozmowach, dotyczy rotacyjnej obsady marszałków Sejmu i Senatu. Jej zwolennikiem jest Arkadiusz Myrcha z Koalicji Obywatelskiej.
– Może ona okazać się taką, która pogodzi wszystkich. Czekamy, zobaczymy – powiedział polityk.
Politycy KO przekonują, że rotacyjny marszałek byłby najlepszą formą kompromisu. Sceptycznie do tego podchodzi poseł-elekt z PSL, Władysław Teofil Bartoszewski.
– Pierwszy raz słyszę nt. rotacyjnego marszałka Sejmu. To jedna z koncepcji, ale ja bym się do tego nie przywiązywał – wskazał.
O rotacyjnych marszałkach nie chce się wypowiadać lider Lewicy, Włodzimierz Czarzasty.
– Są cztery osoby, które w tej chwili rozmawiają w różnych sprawach i różnych kategoriach. Jak dojdziemy do porozumienia, to Państwa poinformujemy – zaznaczył.
– Widać, że nie mogą się porozumieć co do personaliów, jeśli chodzi o marszałka Sejmu. W związku z tym będą się dzielić – ocenił dr Piotr Gawryszczak, politolog.
Tzw. rotacyjni marszałkowie to nowość w polskiej polityce. Do tej pory koalicyjne rządy po 1989 roku nie umawiały się na wymienianie osób na tak ważnym stanowisku. Pomysł rotacji opozycja zaczerpnęła z Parlamentu Europejskiego, w którym w połowie kadencji wymienia się przewodniczego. Raz jest to polityk partii ludowej, potem socjalistów. Obsada foteli marszałków według wiceminister rolnictwa, Anny Gembickiej, to dopiero jeden z pierwszych problemów potencjalnego liberalno-lewicowego rządu.
– Jeżeli w takich kwestiach nie potrafią się porozumieć, to co dopiero kwestie programowe czy realizacja spraw ważnych dla Polaków – zwróciła uwagę polityk.
W fotelu marszałka Sejmu chcieliby zasiąść Borys Budka, obecny przewodniczący klubu KO, lider lewicy, Włodzimierz Czarzasty oraz przewodniczący Polski 2050, Szymon Hołownia. Zdaniem politologa Marcina Drewy, to właśnie jeden z liderów Trzeciej Drogi zostanie jako pierwszy mianowany na drugą osobę w państwie.
– Przekazanie Hołowni tego stanowiska będzie mocnym spoiwem tej koalicji. (…) Jest takim łącznikiem między KO a Trzecią Drogą i PSL – wyjaśnił.
Ostateczne rozwiązania poznamy w poniedziałek 13 listopada, podczas pierwszego posiedzenia Sejmu nowej kadencji.
TV Trwam News