Niemieccy politycy chcą umieścić D. Tuska na stanowisku szefa KE po zakończeniu kadencji U. von der Leyen
Niemieccy politycy szykują Donaldowi Tuskowi nową posadę w Brukseli. W kuluarach europejskich wymieniają lidera Platformy Obywatelskiej jako przyszłego kandydata na szefa Komisji Europejskiej. Takie informacje podał tygodnik „Wprost”.
Gazeta powołała się na znanego polityka Platformy, który powiedział jej, że w UE trwa obecnie dyskusja na temat przyszłego przewodniczącego KE.
Polityk PO przyznał, że Tusk skorzysta z propozycji objęcia tej funkcji, jeśli pojawi się ona po tym, jak w 2024 r. kadencję zakończy Ursula von der Leyen.
Prof. Arkadiusz Jabłoński uważa, że Tusk na pewno będzie chciał tej posady. Socjolog nie jest jednak pewny, czy w ogóle dostanie taką ofertę.
– Gdyby ta propozycja się pojawiła, Donald Tusk – jak ma w zwyczaju – na pewno ją przyjmie, tłumacząc się chociażby ciężką sytuacją, jaka jest w Europie, potrzebą doświadczonego człowieka, który będzie bardziej jednoczył niż dzielił, a w skali polskiej – że to kolejne wyróżnienie dla Polaka, więc z takiej propozycji nie można zrezygnować. Natomiast nie jestem pewien, czy w ogóle taka propozycja się pojawi. Donald Tusk nie pokazał bowiem wielkiej skuteczności w swoich działaniach jako przewodniczący Rady Europejskiej, a wydaje się, że bycie przewodniczącym KE jest jednak o wiele bardziej wymagającym stanowiskiem – mówi prof. Arkadiusz Jabłoński.
Rozmówca Redakcji Informacyjnej Radia Maryja zaznaczył, że stanowisko szefa Komisji Europejskiej wymaga kompetencji i pracy, a nie tylko dobrego wyglądu i umiejętności żonglowania słowami, które są dopasowywane do każdej sytuacji.
Donald Tusk wrócił do polskiej polityki w lipcu 2021 roku. Wcześniej był m.in. przewodniczącym Rady Europejskiej.
RIRM