Niejawne dokumenty w domu Donalda Trumpa
Światło dzienne ujrzał dokument, na podstawie którego przeszukano dom Donalda Trumpa. Były prezydent przechowywał w domu niejawne dokumenty, a wśród tych, które już zwrócił – miały być informacje dotyczące informatorów służb. Donald Trump oskarża śledczych o „przekręt”.
Dokument, na podstawie którego podjęta została decyzja o przeszukaniu przez FBI domu Donalda Trumpa ujawnił amerykański Departament Sprawiedliwości. Chcieli tego prawnicy byłego prezydenta USA. W treści są duże luki. Część informacji usunięto, co uzasadniano względami bezpieczeństwa.
Z dokumentu wynika, że śledztwo zostało wszczęte po tym, jak w styczniu 2022 roku Donald Trump – na wniosek Administracji Archiwów Narodowych – przekazał piętnaście pudeł z papierami, jakie zabrał z Białego Domu. Miały być wśród nich, m.in. korespondencja z Kim Dzong Unem z Korei Północnej. W trakcie przeszukania domu byłego prezydenta USA okazało się, że dokumentów jest więcej. Agenci FBI mieli znaleźć ok. dwadzieścia pudeł z napisem „ściśle tajne”. Treść papierów miała dotyczyć broni jądrowej.
W stronę obecnego prezydenta Joe Bidena padają pytania o to, czy Donald Trump zagroził bezpieczeństwu państwa.
– Pozwolimy to ustalić Departamentowi Sprawiedliwości – wyjaśnił Joe Biden, prezydent USA.
Biały Dom unika komentowania sprawy.
– Uważamy, że nie powinniśmy tego komentować. Jest to niezależne dochodzenie, które prowadzi Departament Sprawiedliwości i jest to coś, co Prezydent uważa za ważne, aby Departament Sprawiedliwości miał taką niezależność – poinformował rzecznik Białego Domu.
Treść, jaka znalazła się w dokumencie upublicznionym przez Departament Sprawiedliwości, w ostrych słowach skomentował były prezydent USA. Donald Trump napisał na swoim portalu społecznościowym, że oświadczenie jest mocno okrojone i nie ma w nim mowy o dokumentach nuklearnych. Oskarżył śledczych o „przekręt”.
Współpracownicy byłego prezydenta przekonują, że kazał on automatycznie odtajniać dokumenty, jakie zabierał na Florydę. Według prawnika Donalda Trumpa prezydenci mają takie prawo. Po stronie obrony padają też zarzuty w stronę prokuratury o przecieki ze śledztwa.
TV Trwam News