fot. FB Ładne mi kwiatki

„Niech prezenty staną się wartościowe, a Pan Bóg dla dzieci – Bogiem bliskim”

Girlandy do dziecięcych pokojów, kolorowe alfabety, ozdoby choinkowe czy stajenka ze Świętą Rodziną i zwierzętami (ponad 40 elementów!) – to wszystko wychodzi spod igły Kingi Kwiatek, szczęśliwej żony i mamy dwójki małych dzieci. „Ładne mi kwiatki – filcowe historie” to nie tylko projekt tworzony z pasją, ale i misja. Misja towarzyszenia najmłodszym na drodze wiary.

fot. FB Ładne mi kwiatki

Monika Tomaszek: Jak to się zaczęło? Kiedy zrodził się pomysł stworzenia rodzinnej firmy z wartościami?

Kinga Kwiatek: Cały projekt rodził się na przestrzeni czasu. Od dziecka lubiłam prace manualne, w dywanie zawsze pełno było ścinków papieru. Gdzieś w tle towarzyszył mi dźwięk maszyny do szycia, bo mama szyła. To były czasy PRL. W dzieciństwie szycie było dla mnie oczywiste: bawiłam się metalową puszką z guzikami, szyłam laleczki do szkoły. Nie wpadłam jednak na to, żeby związać z tym jakkolwiek swoją drogę zawodową. Poszłam na studia, później szukałam pracy i przyszedł moment, kiedy zastanawiałam się, co dalej: gdzie jest moje powołanie? Zawsze lubiłam zajmować się dziećmi, łatwo nawiązywałam kontakt z maluchami. Myślałam, jak to połączyć z pracami manualnymi. Zupełnie przypadkowo wpadłam w internecie na książeczki sensoryczne dla dzieci, szyte właśnie z filcu. Od tego zaczęła się moja miłość. Poszłam na kurs szycia na maszynie. Mąż może potwierdzić, że wracałam z wypiekami na twarzy. Czekałam, kiedy znów tam pójdę. Zaczęło się więc bardzo… świecko – od pasji do szycia.

I pasja przerodziła się w konkretny projekt.

Po pewnym czasie stwierdziłam, że chcę ruszyć z szyciem na serio. Samo szycie dla szycia przestało mi wystarczać i zaczęłam w moim hobby szukać głębszej wartości. Wiara zawsze była dla mnie ważna (…). Zawsze też chciałam prowadzić firmę rodzinną – żebyśmy byli w tym razem. Sprawami projektowymi i szyciem zajmuję się ja, ale to jest nasza wspólna marka. Bez wsparcia męża nie dałabym rady. Dużo mi doradza w prowadzeniu firmy: przy marketingu, fakturach, nowych pomysłach. To nasze wspólne dzieło.

fot. FB Ładne mi kwiatki

Co powstaje z filcu na co dzień?

Są cztery kategorie produktów. Jedna grupa to zabawki Montessori do nauki – ostatnio szyłam ogromny alfabet. Z wykształcenia jestem psychologiem, mam łatwość w podejściu do dzieci i wiem, w jaki sposób się uczą. Druga kategoria to dekoracje do dziecięcych pokoików, np. obrazki w ramkach, pluszanki, girlandy na łóżeczko, na ścianę. Dalej są pamiątkowe ramki, które można dać komuś z okazji Chrztu św., Pierwszej Komunii czy ślubu. Ostatnia grupa to zabawki stricte religijne.

Sztandarowym Państwa projektem jest niewątpliwie Bożonarodzeniowa stajenka. Naliczyłam w niej ponad 40 elementów!

Naszą szopkę projektowałam z pół roku na ogromnej makiecie. Figurki postaci, roślin i zwierząt można przypinać do głównej platformy i dobrowolnie zmieniać ich ustawienie – to dla dziecka dodatkowa zabawa, a dla rodziców okazja do tłumaczenia, jak historia tej nocy wyglądała naprawdę. To, czego dziecko dotknie – lepiej przyswoi i się nauczy. Na makietach są palmy,  krzewy, kępki traw. W budynku stajenki z dwoma aniołkami znajduje się Józef, Maryja i żłóbek z Dzieciątkiem. Przed szopką stoją Trzej Królowie i pasterze. Dalej jest rodzina wołków, osiołek, gąska, wielbłądy, owieczki oraz dzikie zwierzęta (chciałam pokazać, że w tę noc nawet dzikie zwierzęta doświadczają łagodności): lwy, króliki, kobra i skorpion.

fot. FB Ładne mi kwiatki

Ile czasu poświęca Pani na szycie? Przy małych dzieciach nie jest chyba łatwo wygospodarować czas…

Cały dzień jestem z dziećmi (synek ma 2,5 roczku, córeczka roczek) i tak naprawdę czas na szycie jest dopiero wieczorem, kiedy położymy je już spać, czyli po godz. 20.30. Szyję czasem do 1.00 w nocy. Mąż stara się mnie odciążyć, zająć się dziećmi, ale też jestem świadoma, że po całym dniu pracy wraca zmęczony i potrzebuje odpocząć. Jedna figurka – gdy już mam rozrysowany projekt płaski i trójwymiarowy – zajmuje mi mniej-więcej jedną godzinę. Ile starczy mi czasu, tyle uszyję.

 
„Niech prezenty staną się wartościowe, a Pan Bóg dla dzieci – Bogiem bliskim”. Takie właśnie zdanie rzuca się w oczy zaraz po wejściu na główną stronę Państwa firmy na Facebook’u i Instagramie. Jak je rozumieć?

Sama w osobistym życiu nie doświadczyłam chyba takiego dziecięcego prowadzenia w wierze. Pokolenie naszych rodziców może trochę inaczej do tego podchodziło. Nie doświadczyłam, że… Pan Bóg jest bliski. Był raczej daleki i surowy. Pamiętam moją mamę chodzącą na różaniec, modlącą się w domu, ale nie było czegoś takiego, że tłumaczyła mi zagadnienia związane z religią. Poczułam potrzebę, żeby mój projekt wypełnił właśnie taką lukę. Chciałabym, aby Pan Bóg stał się Panem Bogiem bliskim dzieciom w ich otoczeniu, w zabawie, w pokoiku – żeby to był temat naturalny, w codzienności, a nie tylko od święta i że Pan Bóg jest tylko daleko na złoconych ołtarzach. Jest. Ale mam przekonanie, że do dzieci trzeba podejść trochę inaczej. Sama doświadczam tego w macierzyństwie. Tyle jest dzieci w kościele, które chodzą, biegają – są na Mszy św. trochę takie niezaopiekowanie. Oczywiście są rodzice, którzy starają się tłumaczyć dzieciom, co dzieje się podczas Eucharystii, ale słowa na Mszy św. są dla najmłodszych niezrozumiałe i może nie wszyscy wiedzą, jak im to wszystko wyjaśniać. Stąd zrodził się pomysł zabawek, które będą pomagały rodzicom w opowiadaniu duchowych, skomplikowanych rzeczy językiem dziecka.

W jaki sposób pomagają Państwo wzrastać swoim dzieciom w wierze?

Tłumaczę synkowi prostymi słowami podczas Mszy św. (oczywiście tak, aby nikomu nie przeszkadzać), co dzieje się na ołtarzu. Trudno wymagać, żeby interesował się czymś, czego nie rozumie. Słowa często są trudno zrozumiałe dla dorosłych, a co dopiero dla dzieci. Udaje mi się utrzymać jego uwagę. Wieczorem, jak się modlimy – był czas, że chętnie się modlił, teraz troszkę mniej – np. pytam: A czy mama ma się pomodlić? Leży sobie w łóżeczku, mówi, że tak. Dopytuję: Do Anioła Stróża czy do Matki Bożej? Do Matki Bożej – odpowiada. Modlę się więc na głos i każde sformułowanie mu tłumaczę. Widocznie to mu się podoba, bo wieczór w wieczór tego chce. Marzę, aby założyć jeszcze bloga i wrzucać tam wpisy pokazujące, jak tłumaczyć wiarę dzieciom. Wiadomo, że przy pomocy zabawek, ale i bez. Może nie wszyscy mają zdolność przekazywania dzieciom religii na ich język, a może to dla kogoś będzie wartościowe, więc będę „sprzedawać” nasze pomysły. Chcę również wrócić do pomysłu o szyciu z filcu książeczek sensorycznych o Mszy świętej. I w ten sam sposób chciałabym później przedstawić modlitwę „Ojcze Nasz” czy „Zdrowaś Maryjo”.

„Ładne mi kwiatki – filcowe historie” to świetny pomysł na wartościowe prezenty pod choinkę. Co jest jednak najważniejsze podczas Świąt Bożego Narodzenia? Na czym powinniśmy się skupić?

Warto, żebyśmy w zamęcie codziennych spraw odnaleźli sedno Świąt. Jasne, chodzi o celebrowanie, ale ja przesłanie Żłóbka rozumiem jako prostą codzienną miłość do drugiego człowieka. Można spędzić ten czas w białych koszulach przy suto zastawionym stole, ale tak naprawdę bez miłości – bez sedna. I jeśli mam czegoś Państwu życzyć, to właśnie uważnej miłości do człowieka, który jest obok: męża, który sprząta zabawki dzieci, babcię, która mimo reumatyzmu lepi 20 pierogów, zmęczoną żonę, która uprasuje mężowi koszulę. Jakbym sama miała wybrać, to wolałabym skromne Święta w cztery osoby, ale żeby każdy zwracał uwagę na tego drugiego: czy nie jest smutny, a może potrzebuje pogadać, zamiast lepić te pierogi. Pierogi można kupić w sklepie, a czasu, uważności na drugą osobę – tego nigdzie się nie kupi. To jest najlepszy prezent. Nie choinka, nie wiadomo jakie upominki, tylko czas z najbliższymi. Czasem w tym pędzie trudno się zatrzymać i pomyśleć o tym, co najważniejsze. W żłóbku była prostota, bieda, ale było skupienie na tym, co najważniejsze – na Miłości.

Artykuł ukazał się w grudniowym wydaniu miesięcznika „W Naszej Rodzinie”.

radiomaryja.pl

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl