fot. arch, Szczepan Wójcik

[NASZ  WYWIAD] Sz. Wójcik: Środowiska aktywistów antyhodowlanych to fanatycy zdolni do wszystkiego; teraz mają włamać się na jedno z gospodarstw należących do mojej rodziny

W najbliższych dniach aktywiści antyhodowlani mają włamać się na jedno z gospodarstw należących do mojej rodziny. W ostatnich latach doświadczaliśmy trzech ogromnych pożarów, a przecież na fermach mieszkają pracownicy ze swoimi rodzinami. Znam te środowiska, to fanatycy zdolni do wszystkiego. Brak szacunku dla cudzej własności – to jest wizytówka tego środowiska. Myślą, że wolno im wiele, że jest nad nimi rozciągnięty parasol ochronny. Czeka nas poważna debata nad funkcjonowaniem organizacji społecznych. Te lewicowe „antyhodowlane” wyobrażają sobie, że mogą robić wszystko, co im się żywnie podoba. Ich dyktat jest nie do zaakceptowania. O ile dbałość o zwierzęta i ich dobrostan są arcyistotne i również mnie leżą bardzo na sercu, o tyle zgody na terror być nie może i nie będzie – zaznaczył Szczepan Wójcik, prezes Instytutu Gospodarki Rolnej, w rozmowie z portalem Radiem Maryja.

Szczepan Wójcik działacz społeczny i prezes Instytutu Gospodarki Rolnej poinformował, że w najbliższych dniach spodziewa się włamań na gospodarstwa należące do jego rodziny. Z informacji, które do mnie docierają, wynika, że miałyby się tego dopuścić osoby sympatyzujące z antyhodowlanym Stowarzyszeniem Otwarte Klatki. Za pomocą mediów społecznościowych zwróciłem się do jego władz, aby odcięły się od ludzi, którzy mają takie plany – zaznaczył gość Radia Maryja.

***

Jak dowiedział się Pan o planowanym ataku?

Całkowicie przypadkowo – z wiarygodnych dziennikarskich źródeł.

Jak Pan ocenia wiarygodność tej sytuacji?

Wysoko. Znam środowiska tak zwanych ekologów od lat – to fanatycy zdolni do wszystkiego, a sama sytuacja budzi we mnie ogromne obawy, tym bardziej, że w ostatnich latach na gospodarstwach należących do mojej rodziny trzy razy wybuchały ogromne pożary, które przynosiły ogromne straty. Na fermach mieszkają pracownicy, kierownicy ze swoimi rodzinami i dziećmi. Drżę na samą myśl, że jacyś szaleńcy mogliby się wedrzeć na teren gospodarstwa w złych zamiarach. Proszę pamiętać, że pod koniec czerwca 2019 r. nieznani sprawcy wdarli się również na fermę prezesa Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych, Daniela Chmielewskiego, wypuszczając kilkaset zwierząt. Były to matki, które zostawiły swoje młode. W wyniku tego barbarzyńskiego działania zginęło 2 tys. nowonarodzonych szczeniąt norek amerykańskich. Rozumiem, że teraz ma być powtórka? Na fermach bowiem nadal są młode.

Jest Pan na froncie tej walki…

I do ataków dochodzi zawsze wtedy, gdy próbujemy porządkować sprawy związane z tymi organizacjami. Teraz na przykład pracujemy od kilku miesięcy nad zmianą przepisów o NGO-s, działających w ramach trzech filarów bezpieczeństwa. Jestem ciekaw, czy posłanki Małgorzata Tracz czy Katarzyna Piekarska wiedzą, jak zamierzają się „bawić” osoby powiązane z tym środowiskiem? Czy wyrażają aprobatę dla popełniania przestępstw? Może przemówią do swoich zwolenników, aby nie prowadzili aktywizmu polegającego na działaniach przestępczych?

Co zamierza Pan zrobić?

Poinformowaliśmy już odpowiednie służby, a także wiele instytucji państwowych, aby bacznie przyjrzały się sprawie. Złożyliśmy pismo jako Instytut Gospodarki Rolnej do marszałek Elżbiety Witek, bowiem Stowarzyszenie Otwarte Klatki bierze czynny udział w pracach zespołów parlamentarnych, a jego działacze są często widziani w Sejmie, kręcąc się przy politykach Platformy Obywatelskiej i Lewicy. Złożyłem też wniosek do poznańskiej prokuratury o delegalizację Stowarzyszenia Otwarte Klatki, którego działacze wielokrotnie stawiali przed sądami karnymi, w tym z zarzutami o naruszenie miru domowego. Brak szacunku dla cudzej własności – to jest wizytówka tego środowiska. Myślą, że wolno im wiele, że jest nad nimi rozciągnięty parasol ochronny. Postaram się zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby ostudzić takie zapędy. Na pewno nie damy się zastraszyć.

Co powinno zrobić państwo?

Czeka nas poważna debata nad funkcjonowaniem organizacji społecznych. Te lewicowe „antyhodowlane” wyobrażają sobie, że mogą robić wszystko, co im się żywnie podoba. Ich dyktat jest nie do zaakceptowania. O ile dbałość o zwierzęta i ich dobrostan są arcyistotne i również mnie leżą bardzo na sercu, o tyle zgody na terror być nie może i nie będzie. Należy zmienić regulacje przepisów, aby organizacje, które dopuszczają się łamania prawa lub przestępstw, były natychmiastowo pozbawiane statusu organizacji pożytku publicznego. Rzeczpospolita nie może firmować sobą przestępców. Takie postulaty jako środowisko rolne będziemy również zgłaszali.

Jak w państwie prawa może dochodzić do takich rzeczy?

To wynika z pobłażliwości wobec takich organizacji. Sądy bardzo często uniewinniają tych ludzi, ponieważ grają wspólnie do jednej ideologicznej bramki – swój kryje swego. Trzeba się temu przeciwstawić. Pamięta Pani słynną „babcię Kasię”?

Starszą Panią ze środowisk LGBT, która bije policję?

Tę samą. Za atak na funkcjonariusza nie tylko, że nie została ukarana, ale sąd nakazał wypłacenie jej odszkodowania. Dziś widzę, jak na ulicach Warszawy fizycznie atakuje modlących się ludzi. Dosyć tego! Konserwatywna władza musi wziąć się ostro za respektowanie prawa i poczucia sprawiedliwości. Na co mamy tym razem czekać? Aż ktoś podpali gospodarstwo i zginą zwierzęta albo ludzie?

Karolina Gierat/radiomaryja.pl

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl