fot. httpspixabay.complphotosskry-opieki-rka-nowo-narodzony-3109061

„Nasz Dziennik”: naciski zwolenników cywilizacji śmierci

Po wycieku projektu decyzji w sprawie „Roe vs. Wade” aktywiści aborcyjni wypchnęli wręcz ludzi na ulice, podżegając do zamieszek. Szczególnie aktywna na tym polu jest grupa „Ruth Sent Us” [posłała nas Rut]. Zgodnie z jej zachętami przypuszczono ataki na katolickie kościoły i placówki pro-life, które udzielają wsparcia matkom w ciąży. 8 maja protestujące kobiety zakłóciły Mszę św. tuż przed Komunią św. w katedrze Matki Bożej Anielskiej w Los Angeles w Kalifornii (…). Ksiądz Brian Graebe, proboszcz bazyliki dawnej katedry Świętego Patryka na dolnym Manhattanie, dostał mnóstwo pogróżek o wysadzeniu kościoła w powietrze. W Wisconsin podpalono siedzibę jednego ze stowarzyszeń, które działa na rzecz obrony życia. Grupa pro-life z Oregonu poinformowała, że jej biura obrzucono koktajlami Mołotowa. W Teksasie z jednego z kościołów skradziono tabernakulum – wylicza Katie Yoder, dziennikarz z Catholic News Agency, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.

***

Nasz Dziennik: W USA jesteśmy świadkami fali protestów na skutek wycieku projektu decyzji w sprawie Roe vs. Wade. Ale może zacznijmy od samego wycieku, bo jest to sprawa bez precedensu. Jak do niego doszło? Czy celem tego było wywołanie fali protestów?

 

Katie Yoder: Amerykański serwis informacyjny „Politico” 2 maja opublikował wyciek projektu opinii w bardzo oczekiwanej sprawie Sądu Najwyższego znanej jako Dobbs przeciwko Jackson Women’s Health Organization. Projekt opinii, napisany przez sędziego Samuela A. Alito, sugeruje, że sędziowie Sądu Najwyższego unieważnią wyrok w sprawie Roe vs. Wade, który w 1973 r. zalegalizował aborcję w całym kraju.

Jeśli Roe vs. Wade zostanie obalona, jak sugeruje projekt opinii, wówczas kwestia aborcji mogłaby pozostać w gestii poszczególnych stanów.

Dzień po przecieku, 3 maja, Sąd Najwyższy potwierdził, że projekt opinii jest autentyczny, ale zastrzegł, że dokument ten „nie stanowi decyzji Sądu ani ostatecznego stanowiska żadnego z jego członków w tej sprawie”. Innymi słowy, decyzja Sądu Najwyższego w sprawie Dobbs vs. Jackson Women’s Health Organization może wyglądać inaczej niż wyciekły projekt. Przewodniczący Sądu Najwyższego John G. Roberts Jr. wezwał też do przeprowadzenia dochodzenia w sprawie źródła przecieku. Chociaż istnieje wiele spekulacji na temat przecieku i tego, jak do niego doszło, nikt jeszcze nie wie, kto i dlaczego mógł ujawnić serwisowi „Politico” projekt opinii. Niezwłocznie po publikacji dokumentu policja ustawiła barykady przed budynkiem Sądu Najwyższego USA w Waszyngtonie, gdzie zebrali się protestujący. Jeszcze tej samej nocy setki Amerykanów – zarówno obrońców życia, jak i zwolenników aborcji, stanęło przed budynkiem Sądu Najwyższego. Od tamtej pory protestujący i aktywiści regularnie gromadzą się przed gmachem Sądu Najwyższego.

Co wyciekły projekt mówi o sytuacji politycznej w USA i o stanie państwa? Temperatura sporu między prawicą a lewicą nie spada?

Ostra reakcja na przeciek uwypukla podział między Amerykanami, którzy identyfikują się jako pro-life, i tymi, którzy identyfikują się jako pro-choice.

Republikańscy członkowie Kongresu zareagowali z ostrożnym optymizmem na projekt opinii i ewentualne obalenie orzeczenia w sprawie Roe vs. Wade. Wielu z nich potępiło przeciek i poparło śledztwo w sprawie tego, kto mógł być jego sprawcą. Paru demokratycznych członków Kongresu zareagowało na przeciek, próbując skodyfikować wyrok w sprawie Roe vs. Wade lub uchwalić ustawę, która zabezpieczałaby aborcję w całym kraju, nawet jeśli wyrok w sprawie Roe vs. Wade zostanie unieważniony.

Wróćmy jeszcze do protestów. One również są bezprecedensowe, ponieważ wymierzone są w konserwatywnych sędziów i mają bardzo agresywny charakter. Czy może Pani opisać te działania? Skąd protestujący mają adresy sędziów?

Po wycieku aktywiści aborcyjni wypchnęli wręcz ludzi na ulice, podżegając do zamieszek. Szczególnie aktywna na tym polu jest grupa o nazwie „Ruth Sent Us” [posłała nas Rut]. Zgodnie z jej zachętami rozpowszechnianymi w mediach społecznościowych przypuszczono ataki na katolickie kościoły i placówki pro-life, które udzielają wsparcia matkom w ciąży. 8 maja protestujące kobiety zakłóciły Mszę św. tuż przed Komunią św. w katedrze Matki Bożej Anielskiej w Los Angeles w Kalifornii. W Nowym Jorku aborcyjne działaczki okupowały plac przed bazyliką dawnej katedry Świętego Patryka. Na jednym z nagrań wideo widać kobietę w stroju kąpielowym tańczącą z lalkami przypominającymi niemowlęta, które miały symbolizować jej abortowane dzieci. Na murach kościołów i ścianach placówek pro-life aborcjoniści wypisywali sprayem hasła, typu „My body, my choice” (Moje ciało, mój wybór) czy „Abortion is a right” (Aborcja jest prawem). Na elewacjach kościołów gdzieniegdzie pojawiły się także litery A wpisane w okrąg – symbol anarchii. Wybijano szyby. Ksiądz Brian Graebe, proboszcz bazyliki dawnej katedry Świętego Patryka na dolnym Manhattanie, dostał mnóstwo pogróżek o wysadzeniu kościoła w powietrze. W Wisconsin podpalono siedzibę jednego ze stowarzyszeń, które działa na rzecz obrony życia. Grupa pro-life z Oregonu poinformowała, że 8 maja jej biura obrzucono koktajlami Mołotowa. W Teksasie z jednego z kościołów skradziono tabernakulum, choć tu akurat, jak podała miejscowa archidiecezja, nie wiadomo, jakie były motywy tej kradzieży i czy można ją łączyć z ujawnieniem projektu. To ledwie kilka przykładów.

A co do tego, kto ujawnił adresy, pod którymi mieszkają konserwatywni sędziowie zasiadający w Sądzie Najwyższym, jeszcze raz przywołam tutaj grupę „Ruth Sent Us”. To ona podała szczegółowe dane adresowe i zaapelowała o organizowanie pikiet pod domami przedstawicieli trybunału. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Wokół ich domów zaczęli gromadzić się manifestanci. Mieli ze sobą proaborcyjne transparenty i skandowali obraźliwe hasła.

Lewicowi zwolennicy aborcji protestują także przed domem przewodniczącego Sądu Najwyższego, mimo że on akurat opowiada się za dopuszczalnością aborcji.

Po swojej publikacji „Politico” podało, że „nie wiadomo, jak ostatecznie zagłosuje sędzia główny John Roberts i czy przyłączy się do już napisanej opinii, czy też sporządzi własną”. Amerykanie nie wiedzą zatem, jakie stanowisko zajmie on w tej sprawie, i dlatego również przed jego domem odbyły się protesty.

Kto tak naprawdę stoi za tymi protestami? To jasne, że chodzi o lewicę, ale może wiadomo coś więcej o jakichś powiązaniach i źródłach finansowania?

Wśród podsycających emocje i podżegających do protestów jest wspomniana grupa „Ruth Sent Us”. Bardzo aktywnie działa m.in. w mediach społecznościowych, gdzie nawołuje do „nawiedzania” katolickich kościołów. Pisze m.in.: „Czas podjąć wyzwanie. Czy odważysz się skandować w swoim lokalnym kościele? Bez względu na to, czy jesteś katolikiem pro-choice, ekskatolikiem, osobą innego wyznania, czy w ogóle nie wierzysz, wiedz, że sześciu ekstremistycznych katolików postanowiło obalić Roe”. W jednym z tweetów zamieściła nagranie wideo z kobietami krzyczącymi w kościele podczas trwającej Liturgii: „Aborcja na żądanie i bez poczucia winy! Bez tego podstawowego prawa kobiety nie mogą być wolne!”.

Grupa już wcześniej odpowiadała za zakłócanie porządku w kościołach katolickich, np. w lutym w katedrze Najświętszej Maryi Panny Wniebowziętej w San Francisco. Podczas Mszy św. w St. Mary’s na nagraniu wideo widać, jak protestujący idą nawą w kierunku ołtarza w czerwonych szatach i białych czepkach lub w strojach „służebnic”, często noszonych przez aborcyjnych aktywistów. Kostiumy te symbolizują zniewolone kobiety, które są gwałcone i zmuszane do rodzenia dzieci. Strój ten został zainspirowany dystopijną powieścią Margaret Atwood „Opowieść podręcznej” z 1985 r.

Czy uliczne protesty mogą wpłynąć na ostateczną decyzję Sądu Najwyższego? Organizacje lewicowe mogą posunąć się jeszcze dalej w swoich aktach przemocy?

W komunikacie prasowym z 3 maja przewodniczący Sądu Najwyższego John G. Roberts Jr. napisał m.in., że „[t]a zdrada zasad poufności Sądu w całej swojej rozciągłości miała na celu podważenie integralności naszych działań, to się nie powiedzie. Praca Sądu nie zostanie w żaden sposób zakłócona”.

Beata Falkowska tłum. Anna Bałaban/Nasz Dziennik

drukuj
Tagi:

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl