Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

To była walka skazana na porażkę. Przeciwnik był potężny, ale mimo to ponad 150 tys. żołnierzy stanęło z bronią do walki z nowym okupantem – sowiecką Rosją. Do pierwszych starć z komunistami doszło już w 1943 r. Ostatni polski partyzant, Józef Franczak „Lalek”, zginał w 1963 r.

Dziś tym, którzy przez dziesięciolecia byli wyklęci, hołd oddają najwyższe władze państwowe.

– Kiedy oddawali oni życie, mieli pełną świadomość, że znajdują się w sytuacji beznadziejnej. Przede wszystkim wierzyli w to, że budują wspólny dom – podkreślił wicepremier Mateusz Morawiecki, który złożył kwiaty na grobie „Inki” i „Zagończyka”.

Hołd Wyklętym oddają też zwykli Polacy, którzy przyszli dziś m.in. na warszawskie Powązki na „Łączkę”.

Historia Żołnierzy Wyklętych zaczęła się na Kresach w 1943 r., kiedy to po ujawnieniu zbrodni katyńskiej Rosja sowiecka zerwała stosunki dyplomatyczne z rządem Rzeczpospolitej na uchodźctwie – podkreślił dr Tomasz Łabuszewski z IPN.

– Od tego momentu uruchomiona jest, ze strony czerwonej partyzantki działającej na terenach wschodnich II RP, konsekwentna akcja wroga wymierzona nie tylko w struktury Polskiego Państwa Podziemnego, ale i społeczność polską – wskazał dr Łabuszewski.

Rozbrajanie oddziałów Armii Krajowej, aresztowania żołnierzy, pacyfikowanie oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych, prześladowania ludności polskiej, wywózki na Wschód, a także groźba ponownej utraty niepodległości – to dla wielu polskich żołnierzy był powód, aby nie składać broni – dodał.

– Głównym wyznacznikiem zmieniającym tę antyniemiecką konspirację w konspirację antykomunistyczną jest tak naprawdę zmiana głównego wroga niepodległego państwa polskiego – wskazał dr Łabuszewski z IPN.

4 stycznia 1944 r. armia sowiecka przekroczyła granicę II RP. Za nią kroczyły oddziały Smierszu i NKWD. To one jako pierwsze stosując powszechny terror instalowały w Polsce komunizm. Sowietów wspierało UB, Korpus Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Milicja Obywatelska. Polskie podziemie podjęło jednak walkę – powiedział dr Marcin Paluch.

Poza Kresami główne walki podziemie niepodległościowe toczyło na Mazowszu, Lubelszczyźnie, Podlasiu, ale także w Wielkopolsce – wskazał dr Michał Wenklar.

– Szacuje się, że przez struktury podziemia powojennego przewinęło się ok. 150 tys. ludzi, a z tego 20 tys. miało swoje oddziały i mundury. Chowali się w lasach „chłopcy z lasu” – powiedział dr Wenklar.

Wielu z nich za walkę o wolna Polskę zapłaciło najwyższą cenę – dodał dr Paluch.

– Niejeden z tych żołnierzy tragicznie. Ginął od własnej kuli, nie chcąc zginać w katowniach UB czy NKWD – zaznaczył.

Wielu w tych katowniach  zamordowano, a ich ciała skrycie wrzucono do dołów śmierci, aby wszelki ślad po nich zaginał. Na tym nie kończyła się nienawiść komunistów – podkreśliła Elżbieta Błażewicz-Furs, córka Juliana Czerwiakowskiego, oficera Narodowych Sił Zbrojnych zamordowanego na Rakowieckiej.

– Wyrok przez powieszenie, a proces był tajny. Był on sądzony przez sąd wojskowy. Obecnie oczywiście jest uznany za bohatera, ale w latach 50. był traktowany, jego rodzina, czyli moja mama, ja, jego rodzice, jako zbrodniarz. Zbrodniarz wojenny, a my rodziną takiego zbrodniarza – powiedziała Elżbieta Błażewicz-Furs.

Dziś warto też pamiętać o cierpieniach rodzin, które przez całe lata PRL-u były przez władzę komunistyczną także wyklęte.

 

TV Trwam News/RIRM

 

drukuj