Minister zdrowia złożył propozycję podwyżek dla pielęgniarek

Nową propozycję podwyżek dla pielęgniarek i położnych złożył minister zdrowia Marian Zembala. Ma to być odpowiedź na protest białego personelu w Warszawie, który zagroził, że jeśli nie dojdzie dziś do porozumienia zorganizują ogólnopolską akcję protestacyjną.

Minister Zembala poinformował, że w porozumieniu z prezesem NFZ proponuje podniesienie miesięcznej kwoty wynagrodzenie dla pielęgniarek i położnych o kwotę średnią 400 zł  przez kolejne 4 lata.

– Podwyżki będą przekazane w formie rozporządzenie ministra zdrowia jako dodatkowe środki finansowe do umów z NFZ” – dodał minister.

Pielęgniarki domagają się podwyżki w wysokości 1500 zł brutto wynagrodzenia zasadniczego. Nie zgadzają się na dodatki do pensji, o których przyznaniu będą decydowali zarządzający szpitalami – mówi jedna z protestujących pielęgniarek.

– To nie są propozycje, generalnie rzecz biorąc dla nas, z tego prostego powodu, że podwyżka, to jest coś, co się dopisuje do pensji i z tego uposażenia są wszystkie dodatki, to idzie nam do składek emerytalnych. To jest dodatek obok pensji, który mogą nam za dwa miesiące zabrać. To jest dla nas żadna przyszłość. Domagamy się tego, abyśmy mieli godziwe warunki do pracy, aby było nas tyle ile potrzeba nas przy pacjentach i oczywiście chodzi nam też o godne zarobki, które powinny być dopisane do pensji. Ja pracuję 30 lat w zawodzie i zarabiam 1900 zł z nocami i świętami – tłumaczy pielęgniarka     Beata ze Starachowic.

Ostatnie podwyżki pielęgniarki otrzymały w 2007 r. Obecnie na tysiąc pacjentów statystycznie przypada nieco ponad pięć pielęgniarek. Na Zachodzie jest to trzy razy tyle. Pielęgniarek na oddziałach jest mało, a pracy wcale nie ubywa.

RIRM

drukuj