Minister przed emeryturą

Stanowisko ministra rolnictwa to niespodziewane ukoronowanie kariery politycznej Stanisława Kalemby

Nominacja dla Stanisława Kalemby była zaskoczeniem dla samych ludowców, którzy widzieli na tym stanowisku wielu polityków, ale akurat obecny wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie był wymieniany w gronie faworytów. To prawda, że Kalemba jest ceniony przez kolegów za znajomość problematyki rolnej, także unijnej, co wynika nie tylko z tego, że sam jest rolnikiem, ale i z racji wieloletniej pracy w sejmowej komisji. – Poseł Kalemba raczej chyba myślał już o emeryturze niż o tym, że zostanie ministrem – mówi jego klubowy kolega. – Przyznam szczerze, że gdy jego nazwisko przewijało się wśród kandydatów na ministra rolnictwa w 2007 roku, niewiele osób dawało mu wtedy szansę na objęcie tego resortu. Tym większe zaskoczenie, że teraz obejmuje ministerstwo. I do tego w tak trudnym momencie. Boję się, czy da radę – mówi „Naszemu Dziennikowi” wysoko postawiony polityk PSL.

Człowiek Pawlaka
Oficjalnie ludowcy chwalą tę kandydaturę, uważają, że Stanisław Kalemba jest w stanie zreformować instytucje rolnicze, uspokoić sytuację wokół instytucji podległych resortowi rolnictwa. – To najbardziej roztropna i rozsądna kandydatura ze strony PSL – mówi poseł Eugeniusz Kłopotek. – Stanisław Kalemba to dobry kandydat, zna dobrze zagadnienia rolnicze, od wielu lat jest wiceprzewodniczącym komisji rolnictwa – uważa poseł Genowefa Tokarska. Kalembę chwali też szef Klubu Parlamentarnego PSL Jan Bury. Ale w nieoficjalnych rozmowach ich koledzy klubowi są już mniejszymi optymistami. – Poseł Kalemba jest lojalny wobec Waldemara Pawlaka, a to gwarantuje naszemu prezesowi wpływ na to, co dzieje się w ministerstwie rolnictwa. Marek Sawicki był bardziej niezależny – uważa poseł PSL. – Wiadomo, że Kalemba nie będzie konkurentem prezesa, a na tym teraz Pawlakowi zależało najbardziej: żeby ministrem nie został ktoś z opozycyjnej wobec niego frakcji. I pod tym względem dobierał kandydatów do tego resortu – dodaje nasz rozmówca. Wyjaśnia, że w PSL objęcie funkcji ministra rolnictwa zawsze było trampoliną, która mogła wynieść takiego polityka wyżej w hierarchii partyjnej. Stanisław Kalemba zaś takich ambicji nie ma, więc Pawlak niczym nie ryzykuje, wskazując go Donaldowi Tuskowi jako kandydata na ministra rolnictwa. Z kolei poseł Zbigniew Kuźmiuk (PiS) mówi to, o czym przebąkuje też wielu ludowców, że Kalemba nie będzie stanowił problemu dla Pawlaka, bo szefowanie ministerstwu rolnictwa to ukoronowanie jego politycznej kariery. – Sam słyszałem, jak Stanisław Kalemba mówił, że to już jego ostatnia kadencja w Sejmie, że po jej zakończeniu idzie na emeryturę. I będzie chciał te ostatnie lata w polityce spędzić bez konfliktu z prezesem PSL – mówi Kuźmiuk. I trudno się takim deklaracjom dziwić, wszak poseł ma 65 lat (w Sejmie zasiada nieprzerwanie od 1991 roku), a następne wybory odbędą się za trzy lata.

Tusk czekał
Donald Tusk i Platforma Obywatelska wystawili jednak PSL na test cierpliwości, bo premier zwlekał z podpisaniem nominacji dla Kalemby. To w zwyczajach koalicyjnych rzecz niespotykana, bo jest odczytywana jako rodzaj wotum nieufności wobec kandydata na ministra rolnictwa. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Tusk nieprzychylnie patrzy na Stanisława Kalembę, gdyż uważa, że nie będzie on w stanie przeprowadzić takich zmian w resorcie, na jakich zależy premierowi. A jeszcze większy problem szef rządu może mieć teraz z przeprowadzaniem kolejnych reform finansowych w rolnictwie dotyczących KRUS i podatku dochodowego dla rolników, bo poseł Kalemba w trakcie dyskusji na posiedzeniach komisji rolnictwa nigdy nie krył sceptycyzmu wobec takich pomysłów. Nieraz również krytykował działania rządu, co teraz wytykają mu politycy PO, oskarżając o współpracę z PiS. Choć jak zauważają z kolei posłowie opozycji, kończyło się na sprzeciwie w trakcie prac komisyjnych, bo gdy dochodziło np. do głosowania nad konkretnymi ustawami, koalicja mogła na posła Kalembę liczyć. – Poseł Kalemba zawsze lojalnie głosował za rządowymi ustawami – potwierdza Jan Bury, odpierając zarzuty koalicjanta z Platformy. Ponadto w PO niechętnie patrzy się na Kalembę ze względu na jego… wiek. Ma to bowiem nie tylko psuć image rządu, ale także rodzi obawy, że akurat ten polityk PSL będzie niechętny „reformom w rolnictwie”. Poseł Eugeniusz Kłopotek nie ukrywał, że jego partia nie wyobrażała sobie, aby Tusk mógł odrzucić tę kandydaturę. Aby wzmocnić pozycję posła, ludowcy ogłosili, że Naczelny Komitet Wykonawczy PSL jednogłośnie zaakceptował Kalembę jako kandydata na szefa resortu rolnictwa. Gdyby więc premier i PO próbowali tę sprawę rozgrywać, ryzykowaliby bardzo poważny konflikt w koalicji.

Czy premier wesprze ministra?
Stanisław Kalemba jest w tej chwili pytany przede wszystkim o to, jak rozwiąże sprawę nadzoru ministerstwa nad podległymi mu agencjami i spółkami rolniczymi. To oczywiście efekt afery taśmowej w PSL. Dlatego też media od razu wytknęły Kalembie, że od 10 lat w Agencji Rynku Rolnego pracuje jego syn i w nowej sytuacji powinien on odejść z ARR. Poseł jest jednak innego zdania, argumentuje, że jego syn ma odpowiednie kwalifikacje, wykształcenie, także w zakresie unijnej Wspólnej Polityki Rolnej, a w Agencji pracuje już od 10 lat. Zapewnia też, że jego syn zaczynał pracę od najniższego stanowiska i awansował bez żadnej protekcji ze strony ojca posła. Zbigniew Kuźmiuk zgadza się, że uporządkowanie sytuacji wokół agencji rolnych, spółek, zlikwidowanie patologii, jakie mają tam miejsce, jest bardzo ważną kwestią. Z tego na pewno w pierwszej kolejności będzie rozliczany nowy minister rolnictwa. – Nie zmienia to jednak faktu, że o przyszłości polskiego rolnictwa zdecyduje przede wszystkim kształt unijnej polityki rolnej, a nie to, kto pracuje w tej czy innej agencji. I tutaj minister ma odpowiedzialne zadanie, bo przecież negocjacje nad WPR wkraczają w decydującą fazę – podkreśla Kuźmiuk. A dla Polski najistotniejsza kwestia to w tej chwili wyrównanie dopłat bezpośrednich w Unii Europejskiej w perspektywie finansowej na lata 2014-2020. Gra idzie o wielkie pieniądze, bo polscy rolnicy na tych zmianach mogliby zyskać 1 mld euro – o tyle wzrosłyby dla nich dopłaty. Tymczasem jak zauważa poseł PiS, sam minister rolnictwa nic w Brukseli nie wywalczy, nawet jeśli będzie się bardzo starał. – Potrzebne jest wsparcie prezydenta, premiera, a Bronisław Komorowski i Donald Tusk nie są na tym polu aktywni. Gdyby tak zabiegali o interesy polskich rolników, jak prezydenci i premierzy Francji czy Niemiec, nasza sytuacja byłaby o wiele lepsza – twierdzi Zbigniew Kuźmiuk. I obawia się, że wina za niepowodzenie w negocjacjach będzie zrzucana wyłącznie na ministra rolnictwa, podczas gdy odpowiada za to cały rząd, a premier w szczególności.

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl