Mieszkaniowe eldorado

Tylko w samej Warszawie Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dysponuje prawie tysiącem mieszkań służbowych o powierzchni najczęściej od 50 m kw. wzwyż. Podobna liczba lokali mieszkalnych w stolicy już została wykupiona przez funkcjonariuszy lub byłych funkcjonariuszy tej służby. Pracownicy ABW mają jednak prostszy sposób na zatrzymanie lokalu: po uzyskaniu służbowego przydziału meldują w nim rodzinę.



W ten sposób blisko stumetrowy apartament użytkuje rodzina pułkownika Jacka Mąki, wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Atrakcyjne lokale przejmują też pracownicy innych służb – obecny szef ABW Krzysztof Bondaryk otrzymał piękne mieszkanie na Ursynowie jeszcze jako pracownik Straży Granicznej. Pytania o przestronne, eleganckie mieszkania w stolicy, które przejmują prominentni funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – najpierw otrzymując przydział w postaci tzw. mieszkań służbowych, następnie meldując w nich rodzinę i zyskując w ten sposób możliwość dalszego korzystania z nich, wywołały konsternację w ABW. Na odpowiedź czekaliśmy blisko dwa tygodnie, a i tak niektóre zagadnienia, o których wyjaśnienie poprosiliśmy, zostały pominięte.

Mieszkaniowe interesy funkcjonariuszy ABW z punktu widzenia prawa są legalne, a jednak budzą wątpliwości. – Mamy do czynienia z rzeczą skandaliczną. Szefowie instytucji, która ma stać na straży bezpieczeństwa i przestrzegania prawa, jak wszystko wskazuje, podejmują manipulacje, które mają doprowadzić do przejęcia przez nich mieszkań służbowych i ich wykupienia albo też do tzw. wieczystego użytkowania, w sposób, który niekoniecznie musi naruszać prawo, ale często stwarza olbrzymie wątpliwości co do etyczności takiego postępowania – zauważa poseł Zbigniew Wassermann (PiS), były minister koordynator służb specjalnych i członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych.

Jak ustalił „Nasz Dziennik”, służbowe mieszkania to od lat złoty interes nie tylko dla funkcjonariuszy ABW. Jeszcze na przestrzeni lat 1995-1996 w resorcie spraw wewnętrznych wykorzystywanych było łącznie około 67 tys. lokali służbowych. Znaczna część z nich przeszła w ręce pracowników służb – albo na zasadzie wykupu, albo też – po zameldowaniu w nich rodziny – pozostała w użytkowaniu danej osoby. I tak w 2008 roku służby podległe ministrowi spraw wewnętrznych i administracji posiadały do dyspozycji na terenie kraju 33 tys. mieszkań, w tym zarówno stanowiących własność Skarbu Państwa, jak i mienia komunalnego. Z tej puli aż 8 tys. lokali znajduje się w Warszawie. Zajmują je nie tylko obecni funkcjonariusze z formacji podległych MSWiA, tj. Policji, Straży Granicznej, Straży Pożarnej, BOR i ABW, ale również byli funkcjonariusze oraz ich rodziny. W tej grupie pula około tysiąca mieszkań w stolicy przypada na Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego. – W liczbie tej nie mieszczą się lokale już wykupione – zaznacza minister Julia Pitera (PO).

Ile takich mieszkań służbowych w ostatniej dekadzie stało się własnością funkcjonariuszy i byłych funkcjonariuszy ABW, to jedno z pytań, na które przedstawiciele tej służby nie potrafili udzielić nam odpowiedzi. – ABW nie prowadzi ewidencji wykupionych przez funkcjonariuszy lokali komunalnych. Agencja nie dysponuje informacjami, czy taką ewidencję prowadzi sprzedający lokale komunalne, czyli ich właściciel – poinformowała mjr Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzecznik prasowy ABW.


Służbowe, to i rodzinne


Jak informuje rzecznik prasowy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – żaden z członków obecnego kierownictwa ABW nie wykupił w ciągu ostatniej dekady przydzielonego mieszkania komunalnego. I nic dziwnego. Wykupienie mieszkania służbowego przez zajmującego go funkcjonariusza najczęściej odbywa się na warunkach rynkowych i nie budzi większych zastrzeżeń. Wątpliwości pojawiają się w sytuacji służbowego przydziału mieszkania dla funkcjonariusza służby specjalnej i niemal natychmiastowego zameldowania w nim bliskiej rodziny. Zdaniem Zbigniewa Wassermanna, prowadzi to do „wiecznego użytkowania” służbowego mieszkania.

Zgodnie z art. 104 pkt 1 ustawy z dnia 24 maja 2002 r. o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu, na lokale mieszkalne dla funkcjonariuszy przeznacza się lokale uzyskane w wyniku działalności inwestycyjnej właściwej Agencji oraz pozostające i przekazane do dyspozycji szefa tej Agencji. W praktyce oznacza to, że szef ABW rekomenduje właścicielowi lokalu, np. gminie, funkcjonariusza spełniającego wynikające z ustawy warunki do uzyskania lokalu, z którym właściciel może zawrzeć umowę najmu. A ten – po podpisaniu umowy – melduje w nim żonę i dzieci. Z takiego sposobu na pozyskanie blisko stumetrowego apartamentu w Warszawie skorzystał m.in. ppłk Jacek Mąka, wiceszef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

O wątpliwościach co do działania Mąki pisał krótko w swoim liście otwartym dziennikarz Wojciech Sumliński, który – zajmując się sprawą działalności dawnych WSI – jak wszystko wskazuje, sam stał się ofiarą prowokacji służb specjalnych. Według dziennikarza, Mąka już podczas kadencji Andrzeja Barcikowskiego otrzymał przydział służbowego mieszkania wartego ponad milion złotych przy ulicy Kazimierzowskiej w Warszawie. Poszliśmy tropem wskazanym przez Sumlińskiego. Jak udało nam się ustalić – rzeczywiście dzisiejszy wiceszef ABW ma gdzie przyjmować gości – powierzchnia „służbówki” liczy aż 91,5 m2. Oficjalnie – przyznanie mu apartamentu, bo tak trzeba określić lokal o takiej powierzchni w stolicy – było w zasadzie zgodne z przepisami.

– Pan ppłk Jacek Mąka został z dniem 2 sierpnia 2004 r. przeniesiony z urzędu do pełnienia służby w Warszawie, a więc zgodnie z art. 110 ust. 1 pkt 2 ustawy [o ABW – przyp. red.] mógł mu być przydzielony lokal mieszkalny w nowym miejscu pełnienia służby – tłumaczy Julia Pitera (PO). Bagatelizuje jednak fakt niemal natychmiastowego zameldowania przez Mąkę w tym mieszkaniu rodziny.

– Najemca użytkuje go wspólnie z żoną i córką zgodnie z przeznaczeniem na podstawie umowy najmu. Regularnie płaci czynsz i opłaty eksploatacyjne zgodnie z ustalonymi przez właściciela budynku stawkami – kwituje sprawę Pitera. – W trakcie ustaleń przeprowadzonych w sprawie przydziału lokalu służbowego zastępcy szefa ABW panu ppłk. Jackowi Mące nie stwierdzono żadnych naruszeń obowiązujących przepisów – dodaje.


Nie tylko ABW


Służbowe mieszkania, w przypadku których zameldowanie rodziny jest jednym z licznych sposobów na „wieczne nieoddanie”, dotyczy nie tylko ppłk. Jacka Mąki, wiceszefa ABW. Obecny szef ABW i zaufany premiera Donalda Tuska – Krzysztof Bondaryk, w 1998 r. wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, otrzymał piękne, ponad 80-metrowe mieszkanie w Warszawie. Jak informował w 2000 r. „SuperExpress”, podobny służbowy przydział trafił wówczas też do ówczesnego wiceministra Wojciecha Brochwicza.

O przyznaniu mieszkań służbowych Bondarykowi i Brochwiczowi zadecydował ówczesny szef Straży Granicznej Marek Bieńkowski. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że podlegał on wówczas służbowo właśnie wiceministrowi Brochwiczowi.

Na przestrzeni ostatnich lat w wyniku przydziału mieszkań służbowych zarówno w UOP, jak i ABW lokale takie otrzymali także inni funkcjonariusze, m.in. były szef ABW oraz SWW Witold Marczuk – 51,75 m2, i były zastępca szefa UOP oraz wiceprezes PKN Orlen Krzysztof Szwedowski – 84,30 m2.

Wojciech Wybranowski

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl