Łódź: Dzień Polskich Dzieci Wojny
W Łodzi po raz drugi odbyły się uroczystości z okazji Dnia Polskich Dzieci Wojny. Z powodu niemieckiej agresji w 1939 roku wiele z nich straciło wszystko.
Odebrano im całe dzieciństwo. Dzieci wojny były bite, zmuszane do ciężkiej, nieludzkiej pracy fizycznej i poddawane pseudomedycznym eksperymentom. Wszystkie trafiały do obozu w Łodzi.
– Ich rodzice często zginęli – albo w Kampanii Wrześniowej, albo byli aresztowani przez Niemców. Jak przywozili dzieci ze Śląska, to dlatego, że rodzice nie podpisali Volkslisty. To dzieci trafiały do Łodzi, a rodziców wywożono do obozu koncentracyjnego – mówił Adam Barczyński, wiceprezes Stowarzyszenia Dzieci Wojny.
We wtorek przy pomniku pękniętego serca w Parku Szarych Szeregów odbyły się drugie obchody upamiętniające nieletnie ofiary II wojny światowej.
– Trzeba to podkreślić – to był obóz dla polskich dzieci. I – o ile wiem – nie było podobnego obozu w całej Europie zajętej przez hitlerowców w tamtym czasie, żeby stworzono jakieś obozy dla dzieci określonej narodowości. Dla polskich dzieci to stworzono – podkreślił ks. abp Marek Jędraszewski, metropolita krakowski.
Do obozu trafiały dzieci z całej Polski – zaznaczyła poseł Prawa i Sprawiedliwości Alicja Kaczorowska.
– Codziennie w tym obozie było tysiąc dzieci – wskazała.
We wtorek, te, które przeżyły zjawiły się na uroczystościach w Łodzi. Wśród nich był Antoni Kwaśniewski, który w trakcie niemieckiej okupacji trzy razy uniknął śmierci.
– W czasie wojny, w środku, nie wiem, którego roku, matka wraz ze mną została złapana podczas łapanki. Okazało się później, że ten transport jedzie do Oświęcimia. W Częstochowie podczas postoju kolejarze polscy uratowali moją matkę, mnie i jeszcze kilka osób – powiedział Antoni Kwaśniewski.
Szacuje się, że łącznie w czasie II wojny światowej z rąk niemieckich zbrodniarzy wojennych zginęło dwa miliony polskich dzieci.
TV Trwam News/RIRM