Incydenty z udziałem dronów w czasie szczytu NATO
W czasie szczytu NATO w Warszawie odnotowano cztery incydenty z udziałem dronów, które naruszyły strefę zakazu lotów. Poinformował dziś o tym szef Ministerstwa Obrony Narodowej Antoni Macierewicz.
– Były cztery takie incydenty, próby wejścia dronów w przestrzeń chronioną, które zostały wyeliminowane, obezwładnione i w związku z tym nie poczyniły żadnych szkód – powiedział minister obrony narodowej.
Szef resortu dodał, że przypadki są jeszcze analizowane. Nie we wszystkich wypadkach wiadomo, kto nimi operował.
Pytany o konsekwencje Antonii Macierewicz zaznaczył, że nie zawsze w takiej sytuacji mamy do czynienia ze świadomym łamaniem przepisów.
– Na pewno nie będziemy tego traktowali, tam gdzie nie jest to konieczne, jako rzeczywiście groźne przestępstwo – zapewnił minister.
Szef MON powiedział, że podjęto wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa.
– Uruchomiliśmy i użyliśmy systemu Skyeye, który identyfikuje w obszarze pięciu kilometrów kwadratowych każdą osobę, każde zachowanie i potrafi pokazać przebieg wydarzeń wstecz, także pozwalając zidentyfikować ewentualne przygotowania do niebezpiecznego zachowania, gdyby coś takiego miało miejsce – wskazał Antonii Macierewicz.
System ten podczas zabezpieczenia szczytu NATO w Warszawie składał się z dwóch dronów – Hermes 450 i Hermes 900.
– Będziemy go używali także w najbliższych innych wielkich wydarzeniach, ponieważ sprawdził się tutaj znakomicie – dodał minister.
W maju wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej Tomasz Szatkowski – nie wymieniając wtedy nazwy konkretnego systemu – powiedział, że MON sprowadziło nowe środki, także z zagranicy, do zabezpieczenia szczytu NATO, ale także, by wspomóc organizację Światowych Dni Młodzieży.
Na czas szczytu NATO w Warszawie wprowadzono strefy zakazu lotów w Warszawie i okolicach. Podobne ograniczenia będą obowiązywały na ŚDM w Krakowie.
W piątek, pierwszego dnia szczytu Antonii Macierewicz mówił, że w centrum Warszawy doszło do jednego incydentu z udziałem drona. Rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz zaznaczył, że sprawę bada Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
PAP/RIRM