fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

Hej kolęda! – o pięknym zwyczaju kolędowania

Kolędowanie to nie tylko wykonywanie bożonarodzeniowych pieśni, ale również bardzo ciekawy obrzęd ludowy, podczas którego kolędnicy pukają do każdego domu, aby wnieść do niego szczęście. Nie brakuje przy tym barwnych strojów, muzyki, a czasem nawet krótkich przedstawień. Kolędowanie to też okazja, żeby pokazać, jak w piękny sposób tradycja łączy się z wiarą. O interesującym zwyczaju kolędowania opowiedziała Agnieszka Kostrzewa z Muzeum Etnograficznego w Toruniu.

„Hej kolęda, kolęda” … – rozbrzmiewa z wielką siłą, zwłaszcza w okresie Bożego Narodzenia, ale także Nowego Roku, a w Kościele katolickim aż do 2 lutego, do święta Ofiarowania Pańskiego. Sam jednak zwyczaj kolędowania ma bardzo odległą historię i wbrew pozorom nie jest związany wyłącznie z dziejami chrześcijaństwa. Jak poinformowała Agnieszka Kostrzewa z Muzeum Etnograficznego w Torunia, kolędowanie jako zwyczaj – wiele na to wskazuje – sięga czasów przedchrześcijańskich, a wiązało się z praktyką wręczania sobie podarków w różnych istotnych momentach roku obrzędowego. Dodała również, że zwyczaj ten znany był nie tylko u nas, ale w wielu innych krajach. Samo słowo „kolęda” wywodzi się przecież z łaciny…

Agnieszka Kostrzewa zaznaczyła również, że istotą dawnych obrzędów kolędniczych były działania z zakresu magii agrarnej (rolniczej).

Miały one sprowadzić pomyślność na odwiedzany dom, jego mieszkańców w nowym roku wegetacyjnym. Chodziło o to, żeby zapewnić ludziom przychylność losu, zdrowie, płodność i dobre zbiory. Mogło się to stać tylko dzięki określonym zachowaniom kolędników i słowom przez nich wygłaszanym czy też śpiewanym – powiedziała pracownik muzeum.

Najważniejszym elementem kolędowania była obrzędowa wymiana darów. Kolędnicy w zamian za życzenia urodzaju, zdrowia i powodzenia otrzymywali świąteczne smakołyki lub datki.

– Było to zgodne z pradawną zasadą „do ut des” (łac. daję, abyś dał). Cały obrzęd był podporządkowany tej zasadzie, czyli kolędnicy przynosili dar – życzenia – i oczekiwali zapłaty. Wiara w sprawczą moc wygłaszanych przez kolędników słów była tak duża, że wyczekiwano ich dobrego słowa, ale i obawiano się klątwy. Mogła ona spaść zarówno na tych, którzy nie przyjęli kolędników, jak i na tych, którzy sowicie ich nie wynagrodzili. Są znane nawet „pieśni złorzeczące”, które dokumentowano jeszcze w XIX i XX w. – powiedziała Agnieszka Kostrzewa.

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

Kolędnicy wyróżniali się przede wszystkim swoimi strojami. Charakterystyczne są np. przebrania zwierzęce.

Najdawniejsi kolędnicy mieli utożsamiać siły, które ludzie chcieli sobie zjednać, by zapewnić sobie szczęście. By się do nich zbliżyć i odrealnić, kolędnicy przebierali się za postaci „obcych”, a także za zwierzęta, które kojarzono z pewnymi pożądanymi cechami: płodnością, żywotnością, siłą, odwagą. W całej Polsce do dziś znane są kolędnicze postaci kozy, bociana, konia, niedźwiedzia. 

Wśród najbardziej znanych zwierzęcych postaci jest również turoń.

Jest to postać, która ma pradawny rodowód. Był to praprzodek tura, zwierzęcia, które wyginęło w Europie już w średniowieczu, a w Polsce jest wzmiankowane do połowy XVI w. Symbolizujący siłę i żywotność turoń, jako postać kolędnicza jest najbardziej popularny w środkowej oraz w południowej Polsce.

Do wyrobu strojów kolędniczych wykorzystywano dostępne materiały, a w wśród nich symbolizujące płodność oraz dostatek słomę i futro, które przed chrześcijaństwem wiązano z kultem przodków.

– Bardzo prawdopodobne, że właśnie ze względu na tę symbolikę, słoma i futro bardzo długo się utrzymywały w zwyczajach kolędniczych. Nawet dzisiaj, kiedy kolędnicy często chodzą już w strojach komponowanych z gotowych elementów, nierzadko kupowanych w sklepach, stroje niektórych postaci mają wciąż choćby detale ze słomy i futra – mówiła pracownik Muzeum Etnograficznego w Toruniu.

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

Oprócz wyglądu postaci, ważne są również ich gesty i słowa.

Kolędowanie odbywa się w czasie świątecznym, w momencie kiedy – jak tradycyjnie uważano – świat nie funkcjonuje normalnie i nie obowiązują zwykłe zasady. Zatem odwiedziny kolędników mają również niezwykły przebieg. Towarzyszą im psoty, tańce, znaczące gesty: rogate zwierzęta „bodą” rogami, bocian dziobie, koza lub turoń mogą padać na ziemię symulując śmierć, by potem powstać po ocuceniu wodą lub alkoholem. Takie zachowania mają symbolizować odradzającą się po zimie naturę, mają wzmóc siły wegetacji, by zbiory były obfite, a nadchodzący rok dostatni. Równie istotne są słowa – życzenia – wyjaśniła Agnieszka Kostrzewa.

 Życzenia składano w postaci wierszy i zabawnych rymowanek, m.in. takimi słowami:

,,Na szczęście, na zdrowie, na ten nowy rok – żeby się wam rodziła pszenicka i groch. Żeby się rodziło w komorze i w oborze, żeby stał snopek przy snopku, kopa, przy kopie, a gospodarz między kopami jako miesiąc między gwiazdami. Byście mieli w każdym kątku po dzieciątku, a na piecu troje!”

W trakcie obrzędu śpiewano także kolędy!

W trakcie kolędowania wykonuje się zawierające życzenia tzw. kolędy winszujące, które mają rodowód pogański. Oczywiście od kilkuset lat kolędowaniu świątecznemu obowiązkowo towarzyszą pieśni o Bożym Narodzeniu. Jednak takich pieśni w najdawniejszym wiejskim kolędowaniu nie usłyszelibyśmy. Na dobre weszły do obrzędu znacznie później, bo dopiero pod wpływem chrystianizacji… – przypomniała pracownik Muzeum Etnograficznego w Toruniu.

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

Warto pamiętać i o tym, że pieśni religijne, które dziś nazwalibyśmy kolędami, pierwotnie śpiewano w języku łacińskim, przede wszystkim w kościele – dodała Agnieszka Kostrzewa.

Za najstarszy polski przekład takiej pieśni uważa się tekst zapisany w świątecznym kazaniu z 1424 roku:

Zdrów bądź, Królu Anjelski
K’nam na świat w ciele przyszły,
Tyś zajisty Bóg skryty,
w święte, czyste ciało wlity.

Dawniej, jeszcze w XV i XVI wieku pieśni o tej tematyce określano jako rotuły, symfonie. Dopiero w XVIII w. ustalił się sam termin „kolęda” w znaczeniu pieśni bożonarodzeniowej. Popularność tego gatunku i rozkwit twórczości kolędowej w XVII-XVIII w., w stuleciu XIX zaowocowały pokaźnymi zbiorami kolęd i pastorałek do dziś nazywanych także kantyczkami.

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

Wraz z pojawieniem się chrześcijaństwa obrzęd uległ zmianie.

Zaczęła się bowiem intensywna chrystianizacja wielu obrzędów, również i kolędowania, w rezultacie czego obchody kolędnicze połączono ze świętami chrześcijańskimi (np. z Bożym Narodzeniem). Zmieniano ich tematykę z rolniczej, płodnościowej na bliższą nowemu wyznaniu, co w efekcie przyniosło nowe formy kolędowania z gwiazdą, z szopką oraz herody i pochody trzech króli. Jak łatwo się domyślić, wprowadzano zarówno nowe teksty, jak i nowe rekwizyty, które w wielu przypadkach zastąpiły dawne maszkary zwierzęce, a nawet żywe zwierzęta, z którymi kolędowano od czasów pogańskich. Ten proces trwał kilkaset lat – wyjaśniła Agnieszka Kostrzewa

Dzięki temu w grupach kolędniczych pojawiły się również inne postaci, które miały odgrywać sceny związane z narodzinami Jezusa: pasterze, Trzej Królowie, Herod itd. W kolędowaniu wciąż nie brakowało jednak genetycznie dawniejszych, ale i aktualizowanych wątków ludowych uosabianych m.in. przez dziada, babę, Żyda, śmierć, diabła, Cygana, policjanta, kominiarza.

– Co ciekawe, mimo wprowadzonych zmian, zachowano pierwotne znaczenie obrzędu, jakim jest apoteoza życia. Jest ono nawet wzmocnione dzięki chrześcijańskim sensie – wskazała Agnieszka Kostrzewa.

Zachowany został także „scenariusz” obrzędu, który właściwie do dzisiaj się nie zmienił.

– Z wydanych drukiem w 1543 r. „Ludycji wieśnych…” wiemy, jak w czasach staropolskich przebiegał obrzęd kolędniczy. Można powiedzieć, że w wielu regionach, zwłaszcza na wschodzie Polski, do tej pory scenariusz ów funkcjonuje. Obejmuje pytanie o zgodę na kolędowanie, pochwałę poszczególnych członków rodziny, przymówkę o dar (czyli przypomnienie, że kolędników należy wynagrodzić) i życzenia oraz podziękowania za podarunek. Oczywiście proporcje między częściami składowymi obrzędu mogą się zmieniać zgodnie z aktualną potrzebą, bo obrzęd jest „elastyczny”. Ze względu na rodzaj kolędowania pojawić się w nim może mniej lub więcej tzw. kolęd życzących, kolęd bożonarodzeniowych i elementów teatralnych – wyjaśniła pracownik Muzeum Etnograficznego w Toruniu.

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

Jak bardzo popularnym i barwnym zwyczajem było kolędowanie, przekonać się można np. czytając o mnogości jego regionalnych wariantów, z których wiele trwa do dziś. Każdy region w Polsce mógł poszczycić się swoją interpretacją tego zwyczaju. Niejedna osoba może być zaskoczona.

– Pewne cechy kolędowania – istota obrzędu, podstawowa symbolika postaci (zwłaszcza tych chrześcijańskich i tych o najdawniejszej genezie), są właściwie uniwersalne, niezależne od miejsca. Ale są też takie elementy, które mają uwarunkowania historyczne i regionalne. Mamy różnice w nazewnictwie obrzędów, grup i postaci, śpiewa się nieco inne pieśni, pojawiają się też różne instrumenty. Inne mogą być także terminy kolędowania – zauważyła Agnieszka Kostrzewa.

Z okresem świątecznym najbardziej kojarzy się kolędowanie z szopką.

– I tu już pojawiają się różnice regionalne (m.in. dialektologiczne): szopkowe przedstawienie w Rzeszowskiem nazywa się niekiedy puszczaniem bożków, a w Beskidzie Śląskim o kolędowaniu z szopką mówi się jako o chodzeniu z betlymkiem. Na Podlasiu chodzi się nie z szopką kukiełkową, a cieniową, zwaną betlejką. W przypadku Pomorza, gdzie ta odmiana obrzędu jest bardzo popularna również i w większych miastach, różnica dotyczy terminu, bo tu kolędowanie zaczyna się w Adwencie – poinformowała pracownik muzeum.

W niektórych regionach kolędnicy pojawiają się wcześniej, bo już w okresie oczekiwania na Boże Narodzenie. Często dotyczy to terenów, które historycznie związane były mocno z kulturą niemiecką. Generalnie jednak w Polsce dominującym okresem aktywności kolędników jest czas świąteczny (od św. Szczepana aż po Trzech Króli) – dodała.

Polska może pochwalić się ciekawymi adwentowymi obrzędami kolędniczymi.

– Wymienić można m.in. kolędowanie tzw. Mikołajów z Beskidu Śląskiego. Jest to fuzja dawnych kolędniczych zwyczajów wiejskich i tych związanych z kultem św. Mikołaja. W chodzeniu po „mikołajstwie”, jak obrzęd jest nazywany, uczestniczą mikołaje białe i czarne. Sam obrzęd ma obrazować walkę dobra ze złem, gdzie czarne mikołaje psocą, a białe np. odpytują z pacierza, śpiewają religijne pieśni, wprowadzają spokój i ład w miejsce chaosu, który zapanował podczas odwiedzin czornych. Wśród psotnych kolędników mogą znajdować się diabły, kominiarz, Żyd lub Cygan oraz maszkary zwierzęce, a pomiędzy biołymi, oprócz biskupa, zobaczyć można m.in. postacie kościelnego i pary młodej.  Na Kaszubach przez cały Adwent, a szczególnie intensywnie w wigilię, chodzą tzw. gwiżdże, które nazywa się także gwizdami, gwiazdką lub gwiazdorami. Są to tajemnicze postaci w płaszczach ze słomy, na głowach mają wielkie wysokie czapy udekorowane wstążkami z bibuły. Towarzyszą im maszkary zwierzęce. Co ciekawe, w grupach gwiżdży pojawiają się muzykanci ze specyficznymi regionalnymi instrumentami – burczybasem i diabelskimi skrzypcami. Tego typu instrumenty z dużym prawdopodobieństwem były używane jeszcze w czasach przedchrześcijańskich – przypomniała Agnieszka Kostrzewa.

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

fot. Dom Ludowy w Bukowinie Tatrzańskiej

Współcześnie często zapomina się o tradycjach takich jak kolędowanie. Problem ten dotyczy zwłaszcza (choć nie tylko) dużych miast. Ludzie dziś na ogół nie mają warunków, także i czasu, by je kultywować, często nie czują również takiej potrzeby. O dawnych zwyczajach przypominają muzea etnograficzne i regionalne, a miejskie i wiejskie domy kultury próbują je reaktywować. Jednak – jak zauważyła Agnieszka Kostrzewa – są i takie regiony w Polsce, gdzie zwyczaj kolędowania występuje samoistnie i nie potrzebuje specjalnych impulsów z zewnątrz.

– Takimi obszarami są przede wszystkim regiony Polski wschodniej: Podlaskie, Lubelszczyzna, Rzeszowszczyzna. Podobnie rzecz się ma w Małopolsce i całych polskich Karpatach. Tam wciąż pojawiają się grupy kolędnicze i są to również inicjatywy oddolne – dodała.

W polskiej kulturze przeplatają się najdawniejsze wiejskie i chrześcijańskie tradycje, tworząc bogate w symbolikę zwyczaje. Dawne znaczenia nie stają w sprzeczności z sensami chrześcijańskimi, a podkreślają je, tak, jak to dzieje się w kolędowaniu.

Anita Suraj-Bagińska/radiomaryja.pl

 

drukuj
Tagi: , , ,

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl