Grecji nie można uratować

Dziś Eurogrupa na posiedzeniu zdecyduje o dalszej pomocy dla zadłużonej Grecji. Parlament w Atenach zaakceptował program oszczędności, który jest warunkiem uzyskania 130 mld euro od UE, EBC i MFW. Strefa euro chce jednak, by zanim pieniądze popłyną do Aten, liderzy polityczni w Grecji na piśmie zobowiązali się do realizacji reform.

Tymczasem niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble powiedział, że UE jest lepiej przygotowana na ewentualne bankructwo Grecji niż jeszcze przed dwoma laty.  Zapewnił jednak, że UE zrobi wszystko, by uratować Grecję przed plajtą.

Prof. Tomasz Gruszecki – kierownik katedry instytucji rynków finansowych na KUL powiedział, że Grecji uratować już nie można. UE i Niemcy – jak dodał – nie chcą być oskarżone o spowodowanie bankructwa Grecji.

– Na Grecję nakłada się warunki, których ona nie jest w stanie spełnić, zwrócił uwagę prof. Tomasz Gruszecki. Dodał, że cięcia, których nie przeprowadziła mogą spowodować w 2020 r. dług sięgający nawet 136%.  Im dłużej będzie się pomagało Grecji, tym ona bardziej będzie brnęła w długi i tym większe będą straty w wyniku niewypłacalności – stwierdził prof. Tomasz Gruszewski.

Chiny z kolei są gotowe do większego zaangażowania się w rozwiązanie kryzysu zadłużenia w Europie. Taka zapowiedź padła na szczycie UE – Chiny w Pekinie z ust premiera tego kraju Wen Jiabao.

Wen stwierdził, że w gestii Chin jest podjęcie odpowiednich decyzji dotyczących wkładu w stabilność strefy euro.  Przedstawiciele Chin nie poinformowali o konkretnej kwocie wsparcia.

Prof. Tomasz Gruszecki zwrócił uwagę, że nie jest to żadna pomoc. Dodał, że byłaby to zwykła inwestycja podobna do tej, kiedy Chiny kupują obligacje któregoś z rządów euro.

– Obligacje te są wysoko oprocentowane, stwierdził prof. Tomasz Gruszecki. Dodał, że w przypadku Niemiec jest to około 2.5 – 3%, Hiszpanii około 5.5% i Włoch podobnie. – Czyli jest to tyle samo co nasze obligacje, zwrócił uwagę prof. Tomasz Gruszecki.

RIRM

***

Kto zarobi na Grecji


Nasz Dziennik, 2012-02-15

Politycy niemieccy z zadowoleniem przyjęli decyzję greckiego
parlamentu o dalszych cięciach w celu spłaty zadłużenia, ale amerykańskie
agencje nie wierzą w powodzenie planu antykryzysowego i tną krajom euro ratingi.
Chiny deklarują pomoc finansową dla Europy, a tymczasem korzystając z
przymusowej sytuacji Greków, przekształcają ten kraj w bazę dla chińskiego
eksportu do Europy.

Agencje ratingowe nie dały wiary europejskim zabiegom na rzecz zażegnania
kryzysu eurostrefy. Wczoraj agencja Moody´s obniżyła wiarygodność kredytową
Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Słowenii, Słowacji i Malty. Rating Włoch spadł o
jeden stopień do poziomu A3, zrównując się z ratingiem Hiszpanii, który spadł o
dwa poziomy. O jeden poziom obniżono wiarygodność Słowenii i Słowacji (do
poziomu A2) oraz Malty (do A3). Agencja ostrzegła też przed możliwym
zmniejszeniem ratingów Francji, Wielkiej Brytanii i Austrii, których najwyższy
rating AAA może zyskać perspektywę negatywną. Poprzednią zbiorową obniżkę
ratingów krajów strefy euro przeprowadziła w połowie stycznia agencja Standard &
Poor´s. Dotknęła ona wszystkie wspomniane wyżej kraje euro, a dodatkowo Cypr.

Pesymizmu amerykańskich agencji ratingowych w sprawie przyszłości eurostrefy
nie podzielają europejskie gremia polityczne. Zatwierdzenie przez grecki
parlament nowego planu cięć budżetowych przyjęte zostało z wyraźną ulgą,
zwłaszcza w Berlinie, który jest głównym beneficjentem stworzenia eurostrefy.
Media przypominają w tym kontekście poniżające Greków propozycje niemieckie, jak
narzucenie Grecji zewnętrznego komisarza budżetowego albo ustanowienie
specjalnego konta, na które kierowane byłyby środki na spłatę długów, co miałoby
pierwszeństwo przed innymi wydatkami z greckiego budżetu. Część komentatorów
jest zdania, iż Niemcy celowo prowokują Greków, aby po spłacie maksymalnej
części zadłużenia sami wycofali się ze strefy euro.

Greckie długi są wielkim obciążeniem dla całej eurostrefy, a zwłaszcza dla
Niemiec. "Die Welt" podał, że prawie połowa greckich obligacji o wartości 250
mld euro znajduje się nie w rękach prywatnych inwestorów, lecz w rękach banków
centralnych, EBC i państwowych instytucji bankowych, które zgromadziły papiery
dłużne na 120 mld euro. To oznacza, że za redukcję greckiego zadłużenia zapłacą
nie akcjonariusze banków, ale podatnicy. Według "Die Welt", 15 mld euro
greckiego długu zgromadziły w portfelach niemieckie banki krajów związkowych
oraz znacjonalizowany częściowo Commerzbank, Hypo Real Estate i WestLB, które
korzystają z gwarancji niemieckiego państwa. Według wyliczeń gazety oczekiwana
od miesięcy redukcja przez banki greckiego zadłużenia o 75 proc. oznacza
obciążenie niemieckich podatników kwotą 26 mld euro.

Wieczorem szef eurogrupy Jean-Claude Juncker poinformował, że planowane na
dziś w Brukseli spotkanie ministrów finansów strefy euro w sprawie pomocy dla
Grecji odbędzie się najwcześniej w poniedziałek, ponieważ Ateny nie spełniły
wszystkich warunków. Na odblokowanie nowego planu pomocy Grecy będą musieli
poczekać m.in. dlatego, że nie ma pisemnego zobowiązania się przywódców partii
koalicyjnych do realizacji planu oszczędnościowego przyjętego przez parlament.
Według Agencji Reutera, były premier, przywódca partii PASOK Jeorjos Papandreu
zobowiązanie podpisał, natomiast zwleka z tym przywódca partii Nowa Demokracja
Antonis Samaras.

Wen Jianbao: Pomożemy
Tymczasem wczoraj podczas otwarcia szczytu UE – Chiny w Pekinie premier Chin Wen
Jianbao zadeklarował pomoc dla eurostrefy. – Chiny są gotowe w większym stopniu
zaangażować się w znalezienie rozwiązania kryzysu zadłużenia w Europie –
powiedział premier Wen. W otwarciu szczytu uczestniczyli przewodniczący Rady
Europejskiej Herman Van Rompuy i szef Komisji Europejskiej José Manuel Barroso.
– W gestii Chin jest podjęcie odpowiednich decyzji dotyczących wkładu w
stabilność strefy euro – odpowiedział chińskiemu premierowi Van Rompuy.

Rezerwy dewizowe Chin szacowane są na 3,2 bln euro. Z wypowiedzi chińskich
ekspertów wynika, że kraj ten rozważa uruchomienie dla Europy 100 mld euro, ale
z pewnością nie zrobi tego za darmo. Według analityków, kryzys grecki jest
doskonałą okazją dla Chin do zwiększenia wpływów gospodarczych i politycznych w
Europie. Zdaniem Evy Anastasiadou z Royal United Services Institute (RUSI),
Grecja ma dla planów chińskich znaczenie strategiczne. To właśnie tu mają być
zlokalizowane największe chińskie inwestycje infrastrukturalne, które otworzą
granice Starego Kontynentu na chiński eksport. Chińska firma COSCO już w 2008 r.
zawarła umowę z władzami portu w Pireusie, która daje jej na 35 lat częściową
kontrolę nad tą bazą przeładunkową. Obecnie chiński inwestor prowadzi rozbudowę
portu w Atenach. W 2010 r. COSCO zawarła za pośrednictwem swojej spółki zależnej
umowę z lotniskiem w Atenach w celu zintegrowania frachtu lotniczego z morskim.
Chińczycy chcą też wziąć udział w prywatyzacji greckich kolei oraz w budowie
przez rząd grecki ośrodków spedycyjnych w Salonikach i w pobliżu Aten. Zdaniem
analityk RUCI, Pireus ma dla Chin strategiczne znaczenie jako ośrodek handlu na
styku Europy z Azją oraz z racji bliskości cieśniny Bosfor, która poprzez Morze
Czarne łączy ten region z Azją Środkową, Turcją, Bałkanami i Europą Wschodnią.

Małgorzata Goss

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl