Gdańsk: sprawa milionowego zadośćuczynienia dla rodziny Piotra Bartoszcze zamordowanego przez SB ponownie przed sądem
W Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku w czwartek rozpoczął się proces odwoławczy w sprawie zadośćuczynienia w wysokości 2 mln złotych dla rodziny Piotra Bartoszcze zamordowanego przez SB w 1984 roku.
Apelację od wyroku Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z 2020 roku, który przyznał zadośćuczynienie w wysokości po 400 tys. zł dla wdowy i czworga dzieci zmarłego, wywiedli wnioskodawcy oraz Skarb Państwa – Prezes Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Pełnomocnicy rodziny Piotra Bartoszcze domagali się podwyższenia zadośćuczynienia do 10 mln złotych. Natomiast pełnomocnik Skarbu Państwa chciał uchylenia wyroku i skierowania go do ponownego rozpoznania.
W czwartek Sąd Apelacyjny w Gdańsku, po odczytaniu wniosków pełnomocników stron, a także wyroku Sądu Okręgowego w Bydgoszczy oznajmił, że powołując się na orzeczenie Sądu Najwyższego z 1994 roku, należałoby w tej sprawie ustalić, czy zostały spełnione przesłanki z tzw. ustawy lutowej dające postawę do żądania odszkodowania i zadośćuczynienia za pozbawienie życia Piotra Bartoszcze.
„Zachodzi konieczność rozważenia, czy Piotr Bartoszcze zmarł w skutek prowadzenia przeciwko niemu postępowania karnego w sprawie, czy postępowania nawet operacyjnego, czy jakiejś namiastki postępowania – tak jak mówi Sąd Najwyższy” – stwierdził sędzia Sądu Apelacyjnego Andrzej Rydzewski.
Dodał, że „sąd I instancji zajął się kwestią wysokości roszczenia, natomiast kwestia przesłanek tego roszczenia umknęła całkowicie z pola widzenia”. Zdaniem sądu „jest to zasadnicza rzecz, czy te przesłanki zostały spełnione, czy można w tym postępowaniu je wykazać i jak do tego strony się odnoszą”.
Sąd zarządził przerwę i dał stronom czas do 16 maja na przygotowanie się.
Zaznaczył jednocześnie, że w 2019 roku zapadło postanowienie IPN i „można ostrożnie powiedzieć, że jest to zbrodnia komunistyczna”.
W 2020 roku w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy zapadł nieprawomocny wyrok. Sąd przyznał wówczas zadośćuczynienie w wysokości po 400 tys. zł dla wdowy i czworga dzieci zmarłego „za krzywdy doznane przez Piotra Bartoszcze, pozbawionego życia w okresie od 7 do 8 lutego 1984 r. przez Służbę Bezpieczeństwa za działalność na rzecz niepodległego bytu państwa polskiego”. Wyrok w sprawie zadośćuczynienia został wydany bez przeprowadzania zakończonego orzeczeniem postępowania, ale podstawą do dochodzenia zadośćuczynienia było uznanie przez szczeciński IPN zabójstwa Bartoszcze za zbrodnię komunistyczną.
W czwartek Naczelnik Oddziałowej Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Szczecinie IPN prok. Marek Rabiega przekazał, że postępowanie IPN zostało umorzone w 2019 roku. „Zakończyliśmy postępowanie ze względu na niewykrycie sprawców tego zabójstwa” – stwierdził. Jednocześnie zapewnił, że akta sprawy nie zostały odłożone, bo jeśli pojawią się nowe okoliczności, to śledztwo prokuratorskie zostanie wznowione.
Prok. Marek Rabiega zaznaczył, że na podstawie dowodów zgromadzonych w postępowaniu, z których głównym była opinia biegłych z zakresu medycyny sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego oraz na podstawie badań histopatologicznych wycinków ciała pokrzywdzonego, prokuratorzy przyjęli, że doszło do zabójstwa Piotra Bartoszcze.
Piotr Bartoszcze w 1980 r. był współtwórcą NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność Chłopska”. W kwietniu 1981 był jednym z sygnatariuszy porozumień bydgoskich z władzami PRL, w wyniku których zarejestrowany został NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Był internowany w stanie wojennym.
Jak podaje IPN na swojej stronie internetowej, 7 lutego 1984 r. swoją syreną bosto rozwoził kolejne numery „Żywią i Bronią”. Nie dotarł do domu, następnego dnia rano jego uszkodzony samochód znalazł jeden z sąsiadów i powiadomił rodzinę. Dzień później ciało Piotra odnaleziono w studzience melioracyjnej.
IPN podało, że „śmierć Bartoszcze wzbudziła szereg wątpliwości. We krwi wykryto alkohol, ciało nosiło ślady pobicia. Wiele wskazuje na to, że mężczyznę uduszono (mimo że usta i nos denata nie były niczym zakryte oraz nie miał obrażeń na szyi). Prokuratura nie dopuściła do oględzin zwłok przedstawiciela rodziny, natomiast brał w nich udział m.in. kpt. Grzegorz Piotrowski – jeden z późniejszych morderców ks. Jerzego Popiełuszki. Śledztwem interesowały się najwyższe »czynniki państwowe«, łącznie z gen. Wojciechem Jaruzelskim, a także ówczesną Prokuraturą Generalną. Ta na wielu etapach postępowania instruowała podległe jednostki co do sposobu prowadzenia czynności”.
Wówczas prokuratura orzekła, że do śmierci Piotra Bartoszcze doszło w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Po zderzeniu z nieznanym samochodem miał uciec z miejsc zdarzenia (jako kierujący pod wpływem alkoholu bał się odpowiedzialności prawnej) i wpadł do studzienki melioracyjnej (jedynej w całej okolicy). W wyniku zaklinowania w studzience, ściśnięcia i problemów z sercem miał, według opinii prokuratury, tam umrzeć. Jeszcze w 1984 r. śledztwo zostało umorzone.
Kolejna termin rozprawy przed Sądem Apelacyjnym został wyznaczony na 16 maja br.
PAP