Francja: Emmanuel Macron opowiedział się za Unią różnych prędkości
Prezydent Emmanuel Macron w poniedziałkowym przemówieniu w parlamencie ocenił, że „prawdziwa granica przebiegająca przez Europę dzieli postępowców od nacjonalistów” i wyraźnie opowiedział się za Unią różnych prędkości – zwrócili uwagę francuscy komentatorzy.
Wyrażając przekonanie, że żadne z wyzwań, przed którymi stoi Europa, a szczególnie wyzwanie imigracyjne, nie może być podjęte w izolacji, Macron uznał, że „prawdziwe rozwiązanie może nastąpić tylko we współpracy europejskiej”.
„Zapewne nie każdy z 28 narodów, z których składa się Unia Europejska, będzie posuwać się z równą mocą i w równym tempie. W łonie tej Europy – kontynuował – Francja występuje z jasnym projektem Europy suwerennej, bardziej zjednoczonej i bardziej demokratycznej. Pomysłem, który przyjęty będzie przez koalicję woli i ambicji, który nie będzie paraliżowany jednomyślnością, braną przez niektórych, nielicznych, na zakładnika” – stwierdził francuski prezydent.
Te fragmenty przemówienia, wygłoszonego w Pałacu Królewskim w Wersalu do Kongresu, czyli zebranych razem obu izb parlamentu, uznane zostały przez uczestników debat w radiu France Info i BFMtv za potwierdzanie tego, że prezydent Francji dąży do Unii o „różnych prędkościach” czy też „zmiennej geometrii”.
W analizie europejskiej części przemówienia Jean-Pierre Robin we wtorkowym „Le Figaro” przyznaje, że przez rok sprawowania władzy prezydent wykazywał się błyskotliwością.
„Musi jednak przyznać, że w kwestiach europejskich, wciąż jest w tym samym punkcie i odczuwalne zmiany są raczej wątłe” – czytamy.
Nawiązując do przeprowadzonego przez prezydenta podziału w Europie na „postępowców i nacjonalistów”, Robin zwraca uwagę, że „cała trudność zadania tkwi w tym”, by współpracowały ze sobą zarówno rządy uznawane za nacjonalistyczne, jak i te postępowe.
„Dotyczy to również strefy euro” – podkreślił.
„Macron ratuje Europę, Niemcy będą musiały płacić” – przypomina dziennikarz „Le Figaro” tytuł, jakim wybór Macrona witał hamburski tygodnik „Der Spiegel”.
„Jak dotychczas Emmanuel Macron nie może wcielić się w rolę zbawcy Europy, gdyż Niemcy nie są gotowe do płacenia” – podsumowuje Robin.
Bardzo na ogół przychylny prezydentowi dziennik „Le Monde” przypomniał o rozdźwięku między deklaracjami prezydenta Francji a jego polityką imigracyjną, która według autora komentarza charakteryzuje się brakiem solidarności z Grecją i Włochami, na które spada największy ciężar przyjmowania uchodźców.
Podział na nacjonalistów i postępowców zadowala natomiast przywódczynię skrajnie prawicowego Zjednoczenia Narodowego (dawniej Frontu Narodowego) Marine Le Pen. Przyznając to w komentarzu tuż po przemówieniu prezydenta, Le Pen podział ten przeniosła na grunt francuski, zapowiadając: w przyszłorocznych wyborach europejskich „będziemy my przeciw niemu”, „narodowcy przeciw kosmopolitom”.
Większość interpretacji i analiz przemówienia skupiała się na zdaniu, w którym Macron przyznał, że nie jest wszechmocny. Komentatorzy zastanawiali się, czy jest to wyraz pokory, czy też manewr mający złagodzić obraz „prezydenta bogaczy”, „dalekiego od trosk Francuzów”.
„Takie zarzuty, widoczne w sondażach mnożą się ostatnio nie tylko w szeregach opozycji, co jest oczywiste, ale również wśród większości prezydenckiej” – pisze komentator dziennika „Le Monde”.
PAP/RIRM