fot. Autorstwa President.gov.ua, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=88872002

[FELIETON] Wizyta pokoju i nadziei

W dzisiejszych czasach informacje o agresji rosyjskiej na Ukrainę oraz związana z tym wielka ofensywa dyplomatyczna na całym świecie sprawiły, że prawie niezauważona, a na pewno niedoceniona, została wizyta w Polsce Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola, Bartłomieja I. Honorowy zwierzchnik Kościoła Prawosławnego przebywał w naszej Ojczyźnie na zaproszenie Prezydenta RP Andrzeja Dudy. W moim przekonaniu wizytę Patriarchy Bartłomieja I warto skomentować z kilku względów.

Aspekt religijny

Kiedy słyszymy, że przywódca lub zwierzchnik jakiejś wspólnoty wyznaniowej przybywa do danego państwa, to pierwsze co nam przychodzi na myśl, to wątek religijny. I tak było też i tym razem. Pamiętajmy, że zdecydowana większość uchodźców z Ukrainy przebywających w naszym kraju należy do Cerkwi Prawosławnej. Choć słyszymy często w mediach o istnieniu u naszych wschodnich sąsiadów Kościoła Grekokatolickiego, to jednak wierni tego kościoła stanowią zaledwie kilka procent społeczeństwa ukraińskiego. Zdecydowana większość Ukraińców jest wyznania prawosławnego, zatem wizyta honorowego zwierzchnika Cerkwi Prawosławnej miała dla nich podobne znaczenie, jak dla Polaków podróże apostolskie świętego Jana Pawła II za tzw. komuny.

Należy też wspomnieć, że przyjazd Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola do naszej Ojczyzny miał także wyjątkowe znaczenie dla polskich prawosławnych. W trakcie pobytu Bartłomiej I nawiedził Cerkiew św. Sofii Mądrości Bożej Opatrzności w Warszawie-Ursynowie – nazwa i wygląd świątyni nawiązuje do słynnej Hagii Sophii w Konstantynopolu/Stambule – oraz grób metropolity Dionizego Waldeńskiego. To dzięki temu hierarsze Polski Kościół Prawosławny ma autokefalię, czyli jest niezawisły, nie podlega jurysdykcji innej Cerkwii narodowej. Ponadto Bartłomiej I spotkał się z obecnym metropolitą Warszawy i Całej Polski, arcybiskupem Sawą.

Wątek polityczny

Wizyta Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola w naszym kraju nie ograniczała się wyłącznie do kwestii religijnych, ale miała także wydźwięk polityczny. Chodzi tu głównie o obecny spór między Bartłomiejem I a patriarchą Moskwy i Całej Rusi, Cyrylem I dotyczący zwierzchnictwa w Kościele Prawosławnym.

Należy pamiętać, że struktura Cerkwi jest luźniejsza niż nasza, katolicka. O ile w Kościele Powszechnym decydujący głos należy zawsze do Ojca Świętego i całe duchowieństwo powinno podporządkować się woli Następcy Świętego Piotra, tak u naszych wschodnich braci w wierze nie ma takiej dyscypliny. Przyjmuje się, że Ekumeniczny Patriarcha Konstantynopola jest primus inter pares, czyli pierwszy spośród równych patriarchów. Jednakże honorowy zwierzchnik ortodoksji nie ma takiej władzy jurysdykcyjnej jak Papież, bowiem większość z kościołów lokalnych posiada autokefalię, a zatem może cieszyć się szeroką „suwerennością”.

Skąd bierze się zatem napięcie na linii Konstantynopol – Moskwa? Można wskazać na dwa główne czynniki. Po pierwsze, kwestia wspomnianego prymatu w ortodoksji. Do momentu upadku Cesarstwa Bizantyjskiego i zdobycia Konstantynopola przez Turków w 1453 roku, było jasne, że zwierzchnikiem jest Ekumeniczny Patriarcha Konstantynopola, nazywany także następcą św. Andrzeja.

Wraz z upadkiem Konstantynopola, coraz większe znaczenie w świecie prawosławnym zaczynał odgrywać kościół moskiewski. Nie bez powodu mówi się, że obecna stolica Rosji jest tzw. Trzecim Rzymem. Jeśli sięgniemy po XVI-wieczny list rosyjskiego mnicha Filoteusza z Pskowa zatytułowany „Posłanie do wielkiego księcia Wasyla o poprawieniu znaku Krzyża świętego i rozpuście sodomskiej” możemy znaleźć tezę, że: „Pierwszy Rzym upadł na skutek herezji, drugi Rzym – czyli Konstantynopol – na skutek zdrady prawdziwej wiary, trzecim Rzymem jest Moskwa, a czwartego już nie będzie”. Zatem, w przekonaniu Rosjan, to Moskwa teraz powinna być przywódcą Kościoła Prawosławnego, która – jak twierdzą – zachowała prawdziwość wiary.

Drugim powodem bieżącego sporu między Bartłomiejem I a Cyrylem I jest kwestia statusu Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego (UKP). Do końca roku 2018, na Ukrainie istniały trzy kościoły prawosławne, z czego tylko jeden był kanoniczny – Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Moskiewskiego (UKPPM). Cerkiew ta nie miała jednak statusu autokefalii, a jedynie autonomii, zatem – jak sama nazwa wskazuje – podlegała Patriarsze Moskwy i Całej Rusi, czyli wspomnianemu Cyrylowi I. Pozostałe dwie cerkwie: Ukraiński Kościół Prawosławny Patriarchatu Kijowskiego (UKPPK) i Ukraiński Autokefaliczny Kościół Prawosławny (UAKP), były uznawane za niekanoniczne, czyli „nielegalne”.

To wszystko zmieniło się na przełomie lat 2018-2019. W grudniu 2018 roku podczas obrad soboru Mądrości Bożej w Kijowie ogłoszono zjednoczenie UKPPK oraz UAKP, w efekcie czego powstał UKP. Z kolei na początku stycznia 2019 roku patriarcha Bartłomiej I podpisał tomos, przyznający UKP status autokefalii w efekcie czego ukraińska cerkiew nie jest już zależna od Cyryla I. Ponadto pozostałe Kościoły Prawosławny powinny wymieniać patriarchę Kijowa i Całej Ukrainy w dyptychu. Jednak nie wszystkie cerkwie poparły decyzję Konstantynopola, a zwłaszcza rosyjska, która traciła spod swojej jurysdykcji jeden z kluczowych kościołów lokalnych. Patrząc z perspektywy obecnej wojny na Ukrainie, można stwierdzić, że gdyby nie wydanie tomosu w 2019 roku, wśród wiernych tego kraju panowałby zamęt co do przynależności do kościoła, który jest przecież elementem tożsamości człowieka i danego narodu.

Niewykluczone zatem, że Bartłomiej I poprzez wizytę w Polsce chciał dać wyraźny znak wiernym Cerkwi Prawosławnej, że to on jest prawowitym honorowym zwierzchnikiem kościoła, który troszczy się o swoje owce i jest przy nich w trudnych chwilach.

Orędzie pokoju i nadziei

Trzeba także podkreślić, że wizyta Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola w naszej Ojczyźnie była kolejną okazją, by ponowić apel o pokój i zaprzestanie rosyjskiej agresji na Ukrainie. Istotną rolę odegrało spotkanie z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski, ks. abp. Stanisławem Gądeckim. Obaj wyraźnie sprzeciwili się imperialnej polityce Kremla oraz haniebnej postawie Cyryla I, który zamiast potępić agresywne działania Władimira Putina, to przez długi czas milczał, a następnie „pobłogosławił” zbrodniczej inwazji na suwerenne państwo.

Czy postawa Cyryla I powinna dziwić? Niekoniecznie. Pamiętajmy, że za czasów minionego już – Bogu niech będą dzięki za to – Związku Radzieckiego, reżim komunistyczny prowadził szeroką politykę represyjną i inwigilacyjną wobec Cerkwi Prawosławnej. Do tamtejszych seminariów wprowadzano wielu agentów KGB, którzy następnie, po wyświęceniach, mieli między innymi usprawiedliwiać niechrześcijańskie działania Moskwy. Nie możemy zapominać, że Władimir Putin też należał do sowieckiej agentury, podobnie z resztą co Cyryl. Casus rosyjskiej Cerkwi jest najlepszym przykładem, jak wygląda sojusz ołtarza z tronem, a także jak instytucje kościelne są przepełnione wrogimi agentami, którzy mają zniszczyć reputację Kościoła w społeczeństwie.

Kończąc, miejmy głęboką nadzieję, że Zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi Rosji i Ukrainy i całego świata, dokonane 25 marca przez Ojca Świętego Franciszka, oraz apele przewodniczącego KEP ks. abpa Stanisława Gądeckiego i Ekumenicznego Patriarchy Konstantynopola Bartłomieja I o pokój na Ukrainie i świecie dotrą w końcu władz Kremla, oraz do zwierzchnika Cerkwi rosyjskiej Cyryla I oraz przyczynią się, że haniebna wojna za naszą wschodnią granicą dobiegnie końca. I my również módlmy się w tych intencjach.

Jakub Jóźwiak/radiomaryja.pl

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl