Ekologiczna bomba w Świętochłowicach

Mieszkańcy Świętochłowic w województwie śląskim cały czas czekają na rekultywację skażonego chemikaliami stawu Kalina. Miasto otrzymało na ten cel 44 miliony złotych unijnej dotacji. Miała to być jedna z większych inwestycji ekologicznych w Polsce. Prace zostały przerwane, a unijnie środki trzeba było oddać. Sytuacja jest bardzo poważna. Mieszkańcy alarmują: przy naszych domach tyka ekologiczna bomba. 

Staw Kalina jest największym zbiornikiem wodnym w Świętochłowicach. Kiedyś okolice stawu były atrakcyjnymi terenami rekreacyjnymi. Niestety lata składowania hałd z chemicznych zakładów Hajduki spowodowały, że toksyny i odcieki przedostały się do wód i gruntów. Dziś staw jest ekologiczną bombą. Mieszkańcy narzekają na fetor wydobywający się ze stawu, a toksyny zawarte w nim są nie tylko przyczyną licznych chorób, ale także i ludzkiej śmierci.

– W latach 50. było tutaj straszne powietrze. Wtedy jeszcze pracowała ostro huta Batory i zakłady kokso-chemiczne. Teraz jest lepiej, ale dalej w okolicach stawu jest ta cała chemia, która się nagromadziła i jest odczuwalna – mówi pan Jan, mieszkający na granicy Świętochłowic i Chorzowa.

Większość mieszkańców choruje na choroby skórne, górnych dróg oddechowych, zapalenia płuc. Wiele osób zmarło z powodu chorób nowotworowych. Starsi nie wierzą, że doczekają zmiany, ale chcą walczyć o lepsze powietrze dla młodego pokolenia.

– To jest niemożliwe, jakie to jest trujące. Jak to poruszyli, bo to mieli zrobić, w tym roku jest już lepiej, ale w tamtym roku to wcale nie szło oddychać. Oni planują, ale tylko planują. Mieszkam tu już 40 lat i to tylko słyszę, że planują, planują i planują i nic w tym zakresie nie ma – podkreśla mieszkanka Świętochłowic.

Ratunkiem dla stawu i przyległych terenów jest oczyszczenie i rewitalizacja. Na ten cel udało się pozyskać 44 mln złotych ze środków unijnych. Pieniędzy nie udało się wykorzystać. Umowa z wykonawcą została zerwana. Powód to nierozliczenie wykonanych prac na kwotę ponad 8 mln zł, a także zatajenie przez miasto badań o stanie wody. Stężenie zanieczyszczeń miało być kilkaset razy wyższe.

– Na przetargu były podane wartości na poziomie osiemdziesięciu kilku miligram na litr, więc uważaliśmy, że ta wartość jest do osiągnięcia przez napowietrzanie. Wykonując szereg licznych badań, w tym na Politechnice Śląskiej, w Instytucie Ekologii Terenów Uprzemysłowionych, stwierdziliśmy, że te poziomy zanieczyszczeń znacznie się różnią, jak powiedział wcześniej prezes, od 220-1700 miligram na litr. Zrobiliśmy szersze badania, wgłębiliśmy się bardziej w te zagrożenia i wyszło, że tutaj poza związkami fenoli są o wiele bardziej groźne związki typu pirydyna, pikolina, metylofenole, lueny, naftaleny, benzeny, ksyleny i te związki są nie w miligramach, ale w gramach – wskazuje Piotr Kubiak, główny technolog firmy VIG.

Obecnie toczy się proces sądowy pomiędzy miastem a firmą, która miała oczyścić staw. Drugi przetarg unieważniono, a miasto straciło unijną dotację. Lokalne władze nic w tej sprawie nie robią.

– W tej chwili miasto nic nie robi. Miasto, przy udziale rady miejskiej, a przynajmniej większości rady miejskiej, zagwarantowało środki w budżecie miasta na to, żeby w przyszłym projekcie, który być może się pojawi, bo na razie nie wiemy, czy w ogóle taki projekt istnieje, czy rząd i UE pozwoli nam na kontynuowanie tych działań – mówi Zbigniew Nowak, członek stowarzyszenia „Przyjazne Świętochłowice”.

Prezydent miasta Dawid Kostempski zapewnia, że oczyszczenie stawu to jego priorytet. Zdaniem radnych, te zapewniania nie mają pokrycia w czynach. Prezydent nie współpracuje ani z Radą Miasta, ani z powołaną komisją do spraw zagrożeń ekologicznych.

– Tajemnicą poliszynela jest, że prezydent nie jest mieszkańcem Świętochłowic, więc widocznie może tego nie czuje. Wystarczy natomiast stanąć tutaj, koło tego stawu i powiem szczerze, że to jest po prostu straszne, że ci ludzie muszą na co dzień tutaj żyć, bytować – mówi  Marek Palka, Przewodniczący Rady Miasta.

Mieszkańcy mają także wiele obaw związanych ze spalaniem hałd cynku oraz powstającą spalarnią  odpadów komunalnych i ściekowych. Miasto zapewnia, że będzie się starało o kolejne dotacje na dokończenie oczyszczania Kaliny. Jednak po niespożytkowaniu pierwszej dotacji może być problem z uzyskaniem kolejnej szansy. Lokalna społeczność podkreśla, że jedyny ratunek dla nich to interwencja władz centralnych. I właśnie na taką pomoc liczą.

Chociaż wydaje się, że sytuacja oczyszczenia stawu stoi w miejscu, mieszkańcy nie tracą nadziei. Chcą walczyć o lepsze powietrze dla swoich dzieci. Świętochłowice to dla mieszkańców miasta dom, z którego nie chcą wyjeżdżać.

Tv Trwam News/RIRM

 

 

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl