Drogi węgiel
Węgiel w Polsce bije rekordy cenowe. Premier Mateusz Morawiecki uspokajał, że wraz z większą dostępnością surowca jego cena powinna spaść do 2-2,5 tys. złotych za tonę.
Polska Grupa Górnicza utrzymuje sprzedaż węgla na stałym, wysokim poziomie.
„Od początku roku w sklepie internetowym transakcję sfinalizowało 226 tys. klientów, do gospodarstw domowych trafiło dotąd ponad 900 tys. ton węgla” – poinformowała spółka na Twitterze.
Według deklaracji prezesa Tomasza Rogali, PGG dokonała rewolucji. W ubiegłym roku w tym samym okresie sprzedała 12 tys. ton węgla dla sześciu tys. gospodarstw domowych, a planuje jeszcze wrócić do sprzedaży miału węglowego. Ma to nastąpić w najbliższych dniach. Korzystać będą mogli jednak z niego użytkownicy kotłów niższej klasy, od I do III.
– Trzeba w tej chwili palić wszystkim, oczywiście poza oponami czy podobnymi rzeczami. Po prostu Polska musi być ogrzana – zwrócił uwagę Jarosław Kaczyński podczas swojej wizyty w Nowym Targu.
Z kolei politycy PSL udają się na Śląsk, by pytać już nie o to, czym mają palić odbiorcy indywidualni, ale o przedsiębiorców. Według prezesa partii, Władysława Kosiniaka-Kamysza, PGG miała składać deklaracje o sprzedaży węgla dla małych firm z branży spożywczej.
– Dla piekarni, dla małych spożywców, dla cukierni, dla ciastkarni – wskazał szef ludowców.
PSL przekonywało, że małym firmom grozi upadłość.
– Może zabraknąć węgla do opalania pieców, w których wypieka się chleb – stwierdził Paweł Bejda, poseł tej partii.
Politycy tego ugrupowania pojawili się jednak w miejscu, w którym trudno im o popularność, zwłaszcza że weszli na teren, gdzie sporo do powiedzenia mają górnicy. W trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej związkowcy postanowili rozliczyć polityków PSL z ich głosowania w sprawie pomocy publicznej dla PGG.
– Za kogo wy macie Polaków? Za zwykłych baranów? Niedawno żeście krzyczeli, że górnictwo trzeba likwidować – zarzucał ludowcom jeden z oburzonych górników.
Jest to jednak zarzut, który był kierowany w stronę polityków wszystkich opcji. Towarzyszyły mu pretensje o nieodbieranie przez polską energetykę zakontraktowanego węgla, jaki zalegał na zwałach. Premier Mateusz Morawiecki z pytaniami o węgiel mierzył się w trakcie poniedziałkowego spotkania z mieszkańcami gminy Brańsk. Mówił, że problem nie tkwi w braku podpisanych umów na węgiel, ale w jego dystrybucji.
– Nie przejdziemy tego kryzysu całkowicie bezboleśnie – oznajmił.
W przypadku węgla ten ból wiąże się nie tylko z jego dostępnością, ale również z ceną. Ta – według szefa rządu – ma spaść wraz z kolejnymi dostawami surowca.
– Im więcej go będzie, tym bardziej wszyscy, którzy sprzedają węgiel, będą musieli sprzedawać go bliżej ceny 2-2,5 tys. zł, a nie 3-3,5 tys. złotych – wskazał Mateusz Morawiecki.
Szef rządu przekonywał, że od nowa budowana jest sieć dystrybucji węgla w Polsce. Zachęcał też prywatne firmy, by kupowały i rozpoczęły działalność w tym obszarze w portach. Mateusz Morawiecki zaznaczył, że nawet jeśli skorzystamy z portów holenderskich czy niemieckich, problem pojawia się z przepustowością kolei niemieckich.
TV Trwam News