Dr D. Kucharski: Potrzebami współczesnej polityki nie wolno przykrywać historii
„Nie wolno nigdy przykrywać historii potrzebami chwili, potrzebami polityki współczesnej. (…) Uchwała czy ustawa sejmowa potępiająca działalność UPA w ramach zdecydowanie określonej definicji ludobójstwa, byłaby wielkim ukłonem wobec tysięcy polskich ofiar” – podkreślił dr Dariusz Kucharski, historyk, gość poniedziałkowej audycji „Aktualności dnia”.
Dr Dariusz Kucharski, historyk specjalizujący się w dziejach Polaków żyjących na Wschodzie, zauważył, że to, co wydarzyło się na Kresach Południowo-Wschodnich II Rzeczpospolitej możemy nareszcie otwarcie nazywać ludobójstwem.
Przyznał, że nie dziwi się środowiskom kresowym, polskiemu społeczeństwu, a także wielu polskim historykom, dla których niezbędne są zdecydowane kroki polskiego parlamentu w sprawie upamiętnienia ludobójstwa na Polakach. Wskazał przy tym na datę 11 lipca jako niezwykle symboliczną.
– Byłaby to data upamiętniająca największą tragedię mieszkańców polskich Kresów. (…) Tego dnia upamiętnialibyśmy także wszystkich Polaków pomordowanych w wyniku innych działań ludobójczych, dokonanych przez innych naszych sąsiadów – mówił historyk.
Jak tłumaczył, złe relacje polsko-ukraińskie nie wzięły się znikąd. Były one efektem długofalowych działań niemieckich środowisk wywiadowczych oraz działającej na Kresach agentury komunistycznej. Kolejnym impulsem zaogniającym stosunki było rozpoczęcie przez Niemców i Sowietów II wojny światowej.
– Wówczas pojawiły się pierwsze antypolskie wystąpienia o bardzo złym wymiarze, również o charakterze zbrodniczym, bo przecież były przypadki z pierwszymi dniami września, gdzie występowano przeciwko ludności polskiej, pojedynczo co prawda, ale miały takie sytuacje miejsce. W sposób bestialski mordowano pojedynczych Polaków czy polskich duchownych – wskazywał dr Dariusz Kucharski.
Na skutek wojny sowiecko-niemieckiej i ucieczki sowietów z Kresów doszło do spotęgowania antypolskich działań. Ponadto relacje ukraińskich nacjonalistów i środowisk III Rzeszy miały charakter głębokiego zbliżenia – zauważył gość poniedziałkowej audycji „Aktualności dnia”.
– Spolegliwość niemiecka wobec działań ukraińskich w późniejszym czasie była zauważalna. Były pojedyncze przypadki, kiedy Niemcy – w sposób zdecydowany – potrafili reagować na to wielkie bestialstwo i ludobójstwo, rzeczywiste ludobójstwo na ludności polskiej. Ono się nasilało. W wyniku działań i decyzji samego środowiska ukraińskich nacjonalistów doszło do rozpoczęcia potężnej masy akcji przeciwko ludności polskiej o charakterze ludobójczym – mówił historyk.
Przyznał, że celem działań ukraińskich nacjonalistów była likwidacja i eksterminacja ludności polskiej mieszkającej na Kresach II Rzeczpospolitej. Ukraińscy nacjonaliści uważali te tereny za swoje; uważali, że nie może tam być ludności polskiej – dodał.
– Chciano Polaków przymusić do opuszczenia rejonów ich dotychczasowego zamieszkania. Widząc, że to nie następuje, rozpoczęto bezwzględne likwidowanie ludności polskiej, dokonując barbarzyństwa, przyjmującego wręcz skalę niewyobrażalną – zaznaczył dr Dariusz Kucharski.
Jak zauważył, same oddziały niemieckie spod znaku SS były wielokrotnie zatrwożone tym, co miało miejsce w wykonaniu Ukraińców.
W przypadku Wołynia – mówił historyk – mieliśmy do czynienia z atakiem na ludność bezbronną. Do mordów bardzo często dochodziło w niedzielę czy też we wczesnych godzinach porannych, kiedy wszyscy byli jeszcze w domostwach.
– Otaczano, atakowano wioskę i dokonywano rzezi, fizycznej likwidacji, mordowania tej ludności przy użyciu młotków, siekier, łańcuchów, noży. Zachowało się dużo wspomnień pojedynczych osób, którym udało się uratować z tych rzezi. Ci ludzie podkreślali, że bardzo długo przeżywali traumę, praktycznie do końca swoich dni i do chwili obecnej. Jeszcze żyjący, pamiętający tamte czasy – jako młode, małe dzieci – bali się wracać na te tereny, w swoje rodzinne strony na Wołyniu czy też całych Kresach – tłumaczył gość poniedziałkowej audycji „Aktualności dnia”.
Jak podkreślił, nie można stawiać znaku równości między działalnością Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i jej frakcji zbrojnej Ukraińskiej Powstańczej Armii a Polskim Państwem Podziemnym w formule Armii Krajowej czy Narodowych Sił Zbrojnych. W Polskim Państwie Podziemnym nigdy nie było przyzwolenia na działania zbrodnicze. Z takim przyzwoleniem mieliśmy do czynienia w przypadku ukraińskich nacjonalistów.
Na współczesnej Ukrainie trwa kult zbrodniarzy z czasów II wojny światowej – Romana Szuchewycza czy Stepana Bandery. Próbuje się osłabić polski przekaz jasno nazywający Rzeź Wołyńską ludobójstwem.
– Większość Polaków oczekuje na twardy, zdecydowany przekaz w formule państwowej, czyli przez uchwałę sejmową, jak również rzeczywiste określenie, czym te wydarzenia były. Taka uchwała czy ustawa sejmowa potępiająca działalność UPA w ramach zdecydowanie określonej definicji ludobójstwa byłaby tutaj wielkim ukłonem do tych tysięcy ofiar polskich, które przeżyły gehennę w tamtych czasach – akcentował dr Dariusz Kucharski.
Jak dodał, ludobójstwo UPA na Polakach było kolejnym etapem niszczenia polskości z XX wieku. Przypomniał dzisiejszy apel prezydenta Andrzeja Dudy o budowanie wzajemnych relacji na prawdzie historycznej.
– Nie wolno nigdy przykrywać historii potrzebami chwili, potrzebami polityki współczesnej. (…) Współczesne społeczeństwo ukraińskie potrzebuje prawdy, oparcia się w swojej państwowości na prawdzie. Próba sięgnięcia do tzw. tradycji UPA będzie skutkowała tym, iż ten tzw. faszyzm ukraiński w wydaniu nacjonalistycznym będzie miał swoje formalne przyzwolenie w państwowości ukraińskiej, na co my Polacy nie możemy się nigdy zgodzić i jednocześnie wielu Ukraińców się nie godzi – zauważył.
Całość rozmowy z dr. Dariuszem Kucharskim, gościem poniedziałkowej audycji „Aktualności dnia” można osłuchać [tutaj].
RIRM