Wejście chińskiego smoka

Polska, która od 1989 roku krytykowała Chiny za łamanie praw człowieka i
sytuację w Tybecie, staje się jednym z siedmiu strategicznych partnerów Państwa
Środka w Europie, deklarując wspieranie Pekinu na forum Unii Europejskiej w
kwestii zniesienia embarga na broń – wprowadzonego w 1989 roku, po masakrze na
placu Tiananmen – czy pomoc w szybszym uzyskaniu statusu gospodarki
wolnorynkowej przez Chiny.

Grudniowa wizyta prezydenta Bronisława Komorowskiego w Pekinie zakończona
podpisaniem strategicznego partnerstwa doprowadziła do rewolucji w stosunkach
polsko-chińskich. Czy Polska jest do takiej zmiany dobrze przygotowana?

Chińskie inwestycje

Chiny inwestujące miliardy dolarów na całym świecie mają już interesy we
wszystkich zakątkach globu, gdzie mianują kolejne państwa na strategicznych
partnerów: Kanadę, Nigerię, Argentynę, Hiszpanię i sąsiednią Ukrainę (choć de
facto to współpraca z Białorusią jest o wiele bardziej intensywna).

Natychmiast po podpisaniu deklaracji strategicznego partnerstwa dwa spośród
czterech największych chińskich banków (w których większość udziałów zachowuje
państwo chińskie), czyli Bank Chiński (Bank of China) i Bank
Przemysłowo-Handlowy (Industrial and Commercial Bank of China), zadeklarowały
wejście do Polski. Zazwyczaj ich śladem podążają chińscy przedsiębiorcy, którzy
ufają w przeważającej większości tylko swoim i pomimo obowiązującego we
współczesnym świecie paradygmatu, iż "kapitał nie ma narodowości", są bardzo
przywiązani do kapitału chińskiego, więc pojawienie się chińskich banków będzie
dla nich znaczącym sygnałem. Dotyczy to nie tylko wielkich przedsiębiorstw
powiązanych z państwem, ale także drobnych kupców. W dodatku ICBC specjalizuje
się w operacjach finansowych i prawdopodobnie skoncentruje się na wykupie
polskich obligacji. Obecnie te są wysoko wyceniane i przez to dość rentowne, ale
jeśli w najbliższej dekadzie Polska przejdzie przez załamanie finansów
publicznych, nieoczekiwanie może się okazać, iż naszym wierzycielem stanie się
Państwo Środka.

Swoje biuro otwiera także chińska telewizja CCTV4, która – podobnie jak z 80
innych krajów świata – będzie teraz nadawać swoje korespondencje także z Polski.
Wreszcie cywilna część Huty Stalowa Wola, za ok. 100 mln USD, po długich i
wyczerpujących negocjacjach ze związkami zawodowymi trafiła do chińskiego
konsorcjum Liu Gong Machinery, co podobno oznacza produkcję na rynki Afryki i
Ameryki Łacińskiej. Suma transakcji z punktu widzenia Chin posiadających ponad 3
bln dolarów rezerw nie jest szczególnie znacząca, warto jednak podkreślić, że
jest to największa dotychczas inwestycja w Polsce.

W kontekście chińskich inwestycji mówi się także o zakupie gdańskiego
Europortu, a nawet FSO. Jednakże, co w kuluarach podkreśla wielu analityków, po
ostatnich dwudziestu latach zbyt wiele do sprzedania już nie ma.

Od 29 maja ustanowione zostaje także bezpośrednie połączenie lotnicze
obsługiwane przez LOT (na to zgodziła się Rosja; wcześniej, w 2008 roku, nie
udzielała zgody na przelot samolotów przez swoje terytorium, połączenie zupełnie
się nie opłacało). Z tego też powodu skasowano połączenie z Hanoi, gdyż…
zabrakło samolotów do obsługi obydwu połączeń.

Globalna strategia Chin, której Polska jest tylko elementem, na razie wydaje
się skuteczna, a z pewnością jest długofalowa i obliczona na dekady. Jej celem
jest zapewnienie surowców i energii, nowych technologii, dostępu do nowych
rynków oraz dywersyfikacji własnych nadwyżek budżetowych, tak by nie trafiały
one wyłącznie do USA. Wydaje się, że w żadnym z tych przypadków Polska nie może
dać zbyt wiele. Nie mamy ani technologii, ani surowców (choć warto odnotować, iż
KGHM podpisał kontrakt na prawie 3 mld euro w nadchodzących czterech latach),
ani zbyt wielu zakładów, bo większość już została sprywatyzowana. Do pewnego
momentu Chińczycy wielką nadzieję pokładali w kontraktach na infrastrukturę,
zakładając, że w tak dużym kraju, który jej jeszcze nie posiada, będzie co
budować, ale koncern COVEC pod presją lokalnej konkurencji totalnie się
skompromitował, porzucając bez słowa wyjaśnienia opinii publicznej plac budowy
(teraz procesuje się z GDDKiA), a projekt szybkich kolei został przez ministra
Sławomira Nowaka skasowany.

Pomimo to zadziwia konsekwencja, z jaką Chiny stawiają na Polskę, zwłaszcza w
sytuacji, gdy bardzo zabiegają o ich poparcie inne kraje regionu, w tym
Słowacja, a zwłaszcza Węgry. Być może decyduje położenie geograficzne, być może
potencjał (Polska jest największym krajem regionu), być może nadzieja, iż w
Polsce wystrzeli gaz łupkowy, co diametralnie zmieni status naszego kraju, a
może strategia okrążania Rosji, która jest już otoczona chińskimi partnerami
strategicznymi: Ukrainą, Białorusią (formalnie takiego partnerstwa nie ma, ale
Chiny bardzo wspierają Łukaszenkę), co powoduje, iż na zdecydowanej większości
spotkań poświęconych Chinom w Polsce są obecni przedstawiciele ambasady
rosyjskiej.

Nasze atuty

Tymczasem po stronie polskiej trwają gorączkowe próby sformułowania strategii
wobec Chin. Wszyscy głowią się nad pytaniem: co będziemy z tego mieli? Wizji, co
mielibyśmy w Chinach robić i na co stawiać, wciąż nie ma. Za to jest seria
nieskoordynowanych działań. Przeszkodą jest także fakt, iż nie wykształciliśmy
dobrego modelu współdziałania państwa i biznesu. Kojarzy się on z aferami i
kryminałem, tymczasem w Azji te dwie sfery się przenikają i firmy pozbawione
patronatu politycznego mają dużo trudniej. Ta rywalizacja nie musi być jednak
przegrana, Polska przy ograniczonych zasobach ma wiele atutów: położenie
geograficzne, ochrona środowiska, i przy umiejętnym wytypowaniu pewnych nisz
jest wielka szansa na sukces (Chiny liczą 1,3 mld ludzi, którzy w dodatku coraz
bardziej się bogacą).
Trzeba także pamiętać, że Chiny to gracz, który po prostu realizuje swoje
interesy. Jeśli nie będziemy umieli tego strategicznego partnerstwa wypełnić,
zaczną robić z nami, co zechcą (jak już się dzieje np. w przypadku Bank of China,
który nie zapłacił za A2, ale otwiera biura i szykuje się do działalności w
Polsce), lub po prostu stracą zainteresowanie i znajdą sobie partnerów gdzie
indziej, choćby na Węgrzech, które wciąż skupiają około 75 proc. inwestycji
chińskich w Europie Środkowo-Wschodniej. Jak twierdzi prof. Bogdan Góralczyk,
autor znakomitej książki "Chiński feniks", zderzenie słabości polskiego państwa
z siłą chińskiego może doprowadzić "albo do wasalizacji, albo co pewniejsze do
ośmieszenia".

Warto obserwować, co zrobi w tej kwestii nasz rząd, gdyż Chiny to nie tylko
odległy, egzotyczny kraj o prastarej cywilizacji, z którym stosunki mogłyby być
jedynie miłym dodatkiem. Kraj ten może i prawdopodobnie będzie decydować lub co
najmniej współdecydować o losach świata, regionu i Polski w nadchodzących
dekadach. Dobrze byłoby więc, gdyby znaleźli się w Polsce ludzie potrafiący
patrzeć dalej niż wyniki kolejnych sondaży czy kadencji parlamentarnych. Inaczej
znów będziemy "zaskoczeni", choć pewnie już tylko nieliczni to w ogóle zauważą.

Rafał Kamiński

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl