Stalinowskie „wolności obywatelskie”

Przewodnicząca sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, poseł Iwona
Śledzińska-Katarasińska, dopięła w końcu swego. Bez udziału członków komisji z
PiS (uznali komisję za tendencyjną) przeforsowała własną opinię adresowaną do
KRRiT oraz MSWiA w sprawie "swobody wykonywania zawodu dziennikarskiego".
Pretekstem do aktywności pani poseł, tak gorliwej i słusznej, jak wielkie było
jej zaangażowanie w walce z syjonizmem w 1968 roku, stała się ostatnia
pielgrzymka słuchaczy Radia Maryja na Jasną Górę 9 lipca br. Pani poseł uznała,
że doszło podczas niej do "czynnej i słownej napaści na dziennikarzy mediów".
To, że nie ma to nic wspólnego z prawdą, że było akurat odwrotnie, nie stanowiło
dla pani poseł żadnego dylematu moralnego. "Napaść" na dziennikarza uznała za
"ograniczenie możliwości wykonywania zawodu i pogwałcenie zasad wolności słowa".
W swojej opinii Śledzińska-Katarasińska zwraca się "do władz Radia Maryja,
Telewizji Trwam i współpracujących z nimi polityków o przestrzeganie prawa,
stonowanie emocji budujących atmosferę nienawiści".

Uważam, że jedynym właściwym adresatem tego apelu powinna być sama pani poseł i
jej polityczni mocodawcy; wszyscy ci, których od lat zaślepia "syndrom wroga",
za którego uważają ojca Tadeusza Rydzyka i wszystkie dzieła, jakie powstały
dzięki jego energii i bezinteresownemu poświęceniu. Opinia poseł
Śledzińskiej-Katarasińskiej, oprócz funkcji zwykłego donosu, który daje KRRiT
dodatkową legitymację do nękania Radia Maryja kolejnymi pismami, zawiera również
wniosek do MSWiA "o wprowadzenie regulacji zobowiązującej organizatorów
wszelkich publicznych zgromadzeń do zapewnienia wszystkim dziennikarzom swobody
wykonywania zawodu".
Czy poseł Śledzińska-Katarasińska, odwracając kota ogonem, nie realizuje tu
jakiegoś wymyślonego już planu na drodze do zapewnienia dalszej "demokratyzacji
i postępu" naszego życia społecznego, w tym religijnego? Można się tego
spodziewać, gdyż wiele już wprowadzonych przez rząd regulacji prawnych ogranicza
w praktyce wolność słowa i prawa obywatelskie, a sferą dotąd jeszcze
"nieuregulowaną" pozostają modlitewne zgromadzenia, w tym pielgrzymki na Jasną
Górę. Niewykluczone, że rząd zamierza je podciągnąć pod własną kategorię
"publicznych zgromadzeń".
Podjęcie przez MSWiA prac legislacyjnych w celu uregulowania zasad odbywania
modlitewnych zgromadzeń pod kątem zapewnienia do nich dostępu dziennikarzy,
byłoby niewątpliwie przejawem nieuprawnionej ingerencji państwa w autonomię
Kościoła i równocześnie stanowiłoby zagrożenie dla swobody wykonywania praktyk
religijnych.
Wielokrotnie obserwowałem brak kultury, a niekiedy wręcz pospolite chamstwo i
agresję niektórych dziennikarzy telewizyjnych i operatorów kamer, przekonanych,
że przysługują im jakiś specjalne prawa, gdy wykonują swoją "publiczną misję".
Niestety, są też i tacy dziennikarze, nawykli do kreowania wydarzeń, a nie do
ich rzetelnego relacjonowania, którzy prowokują konfliktowe sytuacje, aby w ten
sposób zdobyć "dziennikarskie mięso", a nawet wykreować się na obrońców wolności
słowa i ofiary swojego "ryzykownego zawodu".
Zamiast regulować prawnie religijne uroczystości pod kątem ich dostępu dla
dziennikarzy, należałoby raczej unormować obowiązki dziennikarzy względem
uczestników religijnych zgromadzeń, którzy korzystają z konstytucyjnego prawa do
publicznego sprawowania kultu religijnego. Dziennikarz obecny wśród
zgromadzonych na pielgrzymce, ale nieakredytowany przez władze kościelne czy
zakonne, nie miałby prawa uczestniczyć w tym religijnym zgromadzeniu. Jako
nieproszony byłby persona non grata. Nie miałby prawa tam być, filmować i
zadawać w czasie sprawowanej Liturgii pytań uczestnikom pielgrzymki, w tym
natarczywego: "A kim pan jest?", nie mówiąc już o czynnej napaści, tak jak w
Częstochowie.
Regulacja zasad właściwego zachowania się dziennikarzy podczas uroczystości
religijnych byłaby też dobrą okazją do przypomnienia czegoś, czego wielu
zwykłych ludzi sobie nie uświadamia, że mają oni prawo domagać się od
dziennikarza, aby zaprzestał ich filmowania i nagrywania, jeżeli sobie tego nie
życzą. Ludzie nie wiedzą, że prawo chroni ich wizerunek (obraz i głos), które
nie mogą być rejestrowane bez ich zgody. Każdy ma prawo odmówić udzielenia
odpowiedzi dziennikarzowi i zażądać, by został pozostawiony w spokoju. Dotyczy
to także, a może przede wszystkim, takich uroczystości jak religijne
zgromadzenia czy pielgrzymki.
Dziennikarze radiowi, telewizyjni, w tym operatorzy kamer, dzięki takiej właśnie
regulacji mogliby się zaś dowiedzieć, że prawo do informacji i wynikająca z
niego swoboda wykonywania zawodu nie jest prawem bezwzględnym. Ono również ulega
ograniczeniu przez prawo zachowania wolności osobistej przez inne osoby. Ta
właśnie wolność została naruszona w czasie pielgrzymki w Częstochowie przez
dziennikarzy Polsatu. Więcej, wolność ta została naruszona w sposób fizyczny
przez naruszenie nietykalności osobistej uczestnika pielgrzymki.
Plany niektórych ludzi posługujących się od lat Śledzińską-Katarasińską, tym
razem w celu narzucenia przez MSWiA prawnych regulacji zobowiązujących
"organizatorów wszelkich publicznych zgromadzeń do zapewnienia wszystkim
dziennikarzom swobody wykonywania zawodu", czyli także organizatorów
uroczystości religijnych, to reinkarnacja stalinowskich "wolności
obywatelskich".

 

Wojciech Reszczyński

drukuj

Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl