Rozważania wielkopostne: OJ, PIOTRZE, ZAPARŁEŚ SIĘ BOGA!
Wiem,
ale On na mnie spojrzał
z litością.
Kiedy w Ogrójcu straż świątynna
pojmała Jezusa, Piotr usiłował
bronić Nauczyciela.
Dobył miecza
i odciął ucho Malchusowi.
Piotrze, schowaj miecz,
bo kto mieczem walczy,
od miecza ginie.
Uczniowie uciekli,
ale Piotr, który przyrzekał Nauczycielowi:
Choćby się wszyscy
Ciebie zaparli,
ja nigdy nie zaprę się Ciebie.
Piotrze, zanim zapieją koguty,
Ty tej nocy
trzykroć się Mnie zaprzesz.
Nie było czasu,
aby przestrogi pamiętać.
W pałacu odbywało się przesłuchanie.
Na zewnątrz stali strażnicy.
Noc była zimna.
Żołnierze rozpalili ognisko,
żartowali z dworskimi dziewczynami.
Podszedł i Piotr,
aby się ogrzać.
Ty też byłeś w ogrodzie
z Jezusem – prawda?
Nie znam tego Człowieka.
Nie zapieraj się.
Przecież nie jesteś z Jerozolimy,
jesteś ze wsi. Mowa Twoja
cię zdradza.
Jesteś Galilejczykiem.
To co z tego.
Mówię Ci,
że nie znam tego Człowieka.
Nie tłumacz się.
Widziałem Cię z Nim w ogrodzie.
Odciąłeś ucho słudze arcykapłana.
Przysięgam Wam na Boga,
ja nie znam tego Człowieka!
Oj, Piotrze!
Zaparłeś się Boga,
a to najcięższy grzech.
Ależ towarzystwo wybrał sobie
ten Nauczyciel.
Jeden Go zdradził.
Drugi się Go zaparł.
Inni uciekli.
Tomasz stracił wiarę.
Miałeś szczęście, Piotrze,
bo On po orzeczeniu Sanhedrynu:
Winien jest śmierci!
był prowadzony do Piłata.
Piotr stał pod filarem pałacu.
Jezus spojrzał na niego z miłością.
Piotr głęboko zapłakał.
I tak już płakał biedny
do końca życia.
To nic, że wyznał trzykrotnie
Chrystusowi Zmartwychwstałemu:
Panie, Ty wszystko wiesz,
Ty wiesz, że Cię kocham,
przy każdym kazaniu w katakumbach
wyznawał i płakał.
A jednak ja trzykrotnie się Go
zaparłem.
Ukrzyżujcie mnie głową na dół,
bom się trzykrotnie zaparł.
Piotrze, już nie płacz.
Przecież spojrzał na Ciebie
z miłosierdziem.
Wiem.
Dlatego do końca będę płakał.
ks. bp Józef Zawitkowski